[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słusznie.Ja też nie wiem.- Nie zauważyłaś, kto siedział za kierownicą? Kobieta, mężczyzna?- Lało jak z cebra - odrzekła słabym głosem.- Kierowca, kimkolwiekbył, pędził jak szatan, a mnie wiatr wyrywał i wykręcał parasol na drugąstronę.- A jak wyglądał ten chłopak z księgarni? - spytał Nickbeznamiętnym tonem.- Nie wiem.- Spróbuj sobie przypomnieć.Odchyliła głowę na poduszki.- Pamiętam tylko ogólne wrażenie.Zwyczajny chłopak, raczejwysoki, chudy, jakby mało rozgarnięty, plecy odrobinę pochylone, włosybrązowawe, związane w kitkę.Dżinsy,granatowa koszulka bez żadnegonapisu, na nogach mokasyny.Tamta kobieta mówiła, że oczu nie mógł odemnie oderwać.- Musiałaś już to słyszeć wiele razy - stwierdził sucho.Zignorowałatę wypowiedz.- Pewnie jakiś student, który przyszedł po podręcznik.Wiem, że towszystko brzmi śmiesznie.- To nie powinno być aż takie trudne do sprawdzenia.- A kwiaty? Skąd te kwiaty? - Uniosła głowę; kręcone włosyotaczały jej głowę niczym płomyki ognia.- Nie martw się.Postaram się dowiedzieć.Uniósł kieliszek.- Dobrewino.181RS - Miło mi.Nadal nie wiem, co cię przy wiodło pod mój dom.Przystojna twarz Nicka spoważniała.- Szkoda twojego czasu na podejrzenia pod moim adresem.Chciałemsię przyjrzeć, gdzie mieszkasz.- Skąd wziąłeś adres?- Jest bardzo mało rzeczy, których nie można się dowiedzieć,Kamilo.Melisa bardzo się o ciebie martwiła.Uważała, że nie powinnaś sięwyprowadzać z dużego domu.Chciałaby, żebyś się do nas wprowadziła.Mimo napięcia Kamila uśmiechnęła się.- Kochana.Nic nie wie o tych najciemniejszych tajemnicach naszegożycia i mam nadzieję, że nigdy się o nich nie dowie.- Posłuchaj, Kamilo, bardzo chciałbym ci jakoś pomóc.- Dzięki, ale postanowiłam wieść żywot kobiety niezależnej.- Co, jak się okazało, jest bardzo ryzykowne.- Nic się jeszcze nie okazało! Nawet jeszcze nie wiem, dokądzmierzam.- Cóż, przyszedłem ci pomóc, a nie ranić.Jeśli szukasz pracy, mogęci ją dać choćby od jutra.Kamili zakręciło się w głowie.Nienawiść do tego człowieka miałajak gdyby zakodowaną w genach, a teraz jeszcze taka oferta!- Postanowiłam otworzyć galerię - oświadczyła z przekorą.Nick uniósł brwi.- Masz wszelkie predyspozycje, no i dobre plecy.- Mówisz o moim przyjacielu?- Jest chyba najlepszym marszandem w całym kraju.Przytaknęłaskinieniem głowy.182RS - Zaproponował mi pomoc.Claude zawsze uważał siebie za mojegoprzyszywanego wujka.- Czy ta pomoc będzie również finansowa?- To już chyba nasza prywatna sprawa.- Chciałem tylko powiedzieć, że gdybyś potrzebowała funduszy,mógłbym ci pomóc uzyskać kredyt w moim banku.- Jako poręczyciel?Kiwnął głową, nie zwracając uwagi na ukryty w pytaniu sarkazm.- Nie widzę żadnego problemu.Masz wszelkie dane, żeby odnieśćsukces.Odpowiednie wykształcenie, smykałkę do interesów i praktykę.Posiadasz sporą wiedzę z historii sztuki, a poza tym sama wyglądasz,jakbyś zeszła z obrazu.To też stanowi pewien atut.Kamila spuściła wzrok i wpatrywała się w złote frędzle poduszki.Pojawiający się i znikający pełen zachwytu zmysłowy błysk w jego oczachkonsternował ją.- Claude nie należy do biednych.Do jego zamożności przyczynił sięmiędzy innymi mój ojciec.Claude chce mi pomóc, poza tym nie mamżadnych wątpliwości co do szczerości jego intencji,- Czy ten strzał wymierzony jest we mnie? - spytał lekkoschrypniętym głosem.- Oczekujesz ode mnie zwrotu o sto osiemdziesiąt stopni? Niepotrafię tak łatwo pogodzić się z tym, że jesteś inny, niż myślałam.Typolegasz na własnym wyczuciu, to sprawdziło się podczas aukcji.To samoze mną.Przez prawie cały dzisiejszy dzień ktoś mnie śledził.WrogowieHarry'ego swobodnie chodzą po ulicach.183RS - A może zgodziłabyś się wynająć ochronę na kilka tygodni? Znambardzo dobrą firmę, która przysłałaby ci prywatnego detektywa.- Tego samego, którego wynająłeś, żeby śledził mojego ojca? -wyrwało jej się.- Nie zniosę myśli, że ktoś miałby mnie obserwowaćdwadzieścia cztery godziny na dobę.- Bywa, że to jedyne wyjście.- Sam sugerowałeś, że jestem przewrażliwiona.- Niewykluczone, tym niemniej wszystko trzeba będzie sprawdzić.Kamila podniosła oczy i napotkała jego spojrzenie, - Czy Hilda Grayma dzieci? - spytała.Nick ostrożnie dobierał słowa.- To nie zostało ujawnione.Oczy Kamili wypełniły się współczuciem.- To byłoby straszne: ojciec popełnia samobójstwo, matka trafia doszpitala psychiatrycznego.- %7łycie to nie jest bajka.Poproszę, żeby detektyw Lewis tosprawdził.Nick wstał nagle i odwrócił się bokiem.Powietrze jak gdybyzaiskrzyło i Kamila mimo woli szepnęła:- Nie idz.Z góry spojrzał na Kamilę wciśniętą w róg kanapy.- Nie boisz się tego, do czego mógłbym się posunąć? Wstrzymałaoddech.- Nie odpowiadasz?- Nie potrafię nić odpowiedzieć - rzekła niskim, znużonym głosem.-Przecież sugerowałeś nawet, że możemy być spokrewnieni.184RS - Czyste zawracanie głowy.To byłoby już zbyt groteskowe.To ja goznalazłem, wiesz, mojego wuja.Nigdy tego nie zapomnę.Przymknęła powieki, żeby powstrzymać łzy.- Przepraszam.Nie wiedziałam.- On kochał twoją matkę.Kochał ją tak bardzo, że nie potrafił sobiewyobrazić bez niej życia.Kamila wyczuwała, ile gniewu kryło się w sercu Nicka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl