[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stłumione popiskiwaniadolatywały spod derki leżącej w rogu chaty.Kate ruszyła w tamtą stronę, ale Marek złapał ją za rękę.- Zostaw.Poszli dalej.* * *Nad polami, ugorami i wśród porzuconych gospodarstw wiły się pasma dymu.Wciążnie napotykali żywej duszy.- Gdzie się wszyscy podziali? - zapytał Chris.- Ukryli się w lasach - odparł Marek.- Mają tam zamaskowane szałasy i ziemianki.Dla wieśniaków to nie pierwszyzna.- %7łyją w lesie? Z czego?- Z rabowania pojedynczych oddziałów wojska.Właśnie dlatego rycerstwo zabijaludzi napotkanych w lesie.Wszyscy są uznawani za zbójów.Rycerze dobrze wiedzą, jaki losich czeka, jeśli wpadną w ręce mieszkańców lasu.- To dlatego sir Guy sięgnął po miecz, kiedy tylko nas ujrzał po wylądowaniu?- Tak.W okresie zamętu najwyrazniej uwidaczniają się antagonizmy między szlachtąa pospólstwem.Wieśniacy nie mogą się pogodzić, że muszą płacić swoim panom podatki idaniny, a gdy nadchodzi godzina próby, rycerstwo nie dotrzymuje warunków obowiązującejumowy społecznej.Przegrywa bitwy i tym samym nie jest w stanie utrzymać porządku naswoich ziemiach.Teraz, gdy król Francji dostał się do niewoli, dla prostego ludu ma toogromne znaczenie symboliczne.A ponieważ wojna między Anglią i Francją chwilowoprzycichła, stało się oczywiste, że winę za zniszczenia ponosi wyłącznie rycerstwo.Oliver iArnaut walczyli pod Poitiers po stronie swoich władców, teraz zaś obaj łupią okolicznychchłopów, by zdobyć żołd na utrzymanie wojsk.Wieśniakom się to nie podoba, dlatego tworzązbójeckie bandy, mieszkają w lesie i odgrywają się za swoją krzywdę przy każdej okazji.- Więc po co wymordowano całą rodzinę z tamtego samotnego gospodarstwa? -zapytała Kate.Marek wzruszył ramionami.- Może czyjś ojciec zginął w lesie z rąk bandy wieśniaków albo czyjś brat upił sięktóregoś wieczoru, pomylił drogę i został napadnięty przez zbójów? Może czyjaś żona zdziećmi zginęła bez śladu w czasie podróży z jednego zamku do drugiego? W każdym razieto akt zemsty, próba wyładowania na kimś wściekłości.Tak czy inaczej żądza krwi.Marek urwał nagle i ruchem głowy wskazał skraj lasu, gdzie wśród drzew przemykałgalopem jezdziec z zielono-czarną chorągwią.Zaczęli się przekradać w górę strumienia, żeby ominąć łukiem posterunek ludziArnauta.Wkrótce dotarli w pobliże młyna.* * *Dostępu do przeprawy bronił kamienny mur z łukowato sklepionym przejściem.Poobu stronach drogi stały budki strażników pobierających myto.Prowadził tędy jedynygościniec do La Roque, a więc wojska Olivera, które obsadziły most, kontrolowały takżedrogę do miasta.Pod murem, pogrążony w rozmowie ze zbrojnymi chroniącymi przejścia, stał Robertde Kere.Marek pokręcił głową.W kierunku przeprawy ciągnęła kolumna wieśniaków, głównie kobiet z dziećmi,niosących swój dobytek w zawiniątkach.Uciekali pod osłonę zamku La Roque.Rozmawiającze strażnikami, de Kere od czasu do czasu spoglądał na idących drogą ludzi.Chyba niezwracał na nich większej uwagi, ale i tak nie dałoby się niepostrzeżenie prześliznąć obokniego.Wreszcie de Kere odszedł w stronę ufortyfikowanych zabudowań.Andre dał znaćChrisowi i Kate.Wyskoczyli z zarośli i włączyli się w strumień uciekinierów sunący powoliw kierunku mostu.Strażnicy sprawdzali głównie zawartość zawiniątek.Konfiskowali wszelkie wartościo-we przedmioty, zrzucając je na wielką stertę znajdującą się na poboczu drogi.Marek dotarł do punktu kontrolnego.Został przeszukany, lecz nikt mu się dokładniejnie przyjrzał.Przeszedł pod kamiennym łukiem.Tak samo bez kłopotu minął kontrolę Chris,a na końcu Kate.Poszli dalej szczytem nadbrzeżnej skarpy.Dopiero w miejscu, gdzie droga skręcała wstronę La Roque, zawrócili nad Dordogne.Dali nura w zarośla.Nieco dalej wyjrzeli ostrożniena ufortyfikowany młyn oddalony o kilkaset metrów w dół rzeki.Był pilnie strzeżony.Na obu końcach mostu wznosiły się masywne wieże strażnicze, wysokie na dwapiętra, z potężnymi blankami i otworami strzelniczymi na wszystkie strony.Na ich szczytachczuwało po kilkunastu zbrojnych w kasztanowo-szarych barwach, wzdłuż murów krążyłygotowe do obrony straże.Na szczycie wieży po drugiej stronie powiewała chorągiew zherbem lorda Olivera.Most łączący obie wieże był w zasadzie szeroką rampą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]