[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Augereau! Dominik nie musiał pytać.Podbiegł bliżej, ale cóż mógł terazpowiedzieć, spóznił się.- Gdzie Desjardins? - krzyknął Augereau do swoich.- Nie ma już Desjardinsa!- Hendelet?!- I jego nie ma!- Więc sam poprowadzę! Przywiążcie mnie do konia! %7ływo, do stu piorunów! Nie było już dywizjonerów.Był zdziesiątkowany korpus, który ciągle jeszczestanowił centrum armii francuskiej i na którym spoczywał obowiązek przełamania szykówrosyjskich.- Dzieeeciii! - marszałek ochrypł, lecz wiatr wyjący od wschodu niósł słowa wraz ześniegiem do uszu żywych i konających.- Dzieeeeeciii! Tchórze zdechną na Sybirze, odważni polegną taaaam!Szarpnął ręką ku widmom dział i jakby linką pociągnął - ruszyły szeregi.Wąsy pokryte białym szronem, rozwiane siwe włosy, postrącane kaszkiety,zielonosine paluchy na kolbach i lufach, krok podwójny, przyspieszony.Przed oczamiDominika rozgrywało się niepojęte misterium śmierci i szaleńczej pasji.- Aącz w prawoooo!Zgrzyt deptanego rytmicznie śniegu.Szybszy krok.- Głowy prosto, do cholery! Bagnety dwa cale niżej.- Równaj się!- Ludzie z pierwszego szeregu ścieśnij szyk!- Ludzie z drugiego szeregu w luki pierwszego!- Vive l empe.Wulkan ognia otworzył się po raz wtóry.Krwawe fontanny wystrzeliły w bruzdachwyrwanych przez kartacze.Potworny jęk bólu i znowu cisza w czerwonym jeziorze u stóp.Oficer, ciągnący za uzdę konia z jezdzcem przywiązanym do siodła, zmierzał kuDominikowi.- Ktoś jest?- Adiutant Soulta!- Masz marszałka! Zawiez go do cesarza.ranny jest.My tu umrzemy! Powiedzcesarzowi.Wiatr zagłuszył słowa.Dominik chwycił za uzdę i pognał w tył, mijając oszalałych zprzerażenia, uciekających w śmiertelnym obłąkaniu piechurów.Nim dojechał, zza plecówdoszedł go odgłos trzeciej salwy, Dominik zrozumiał, że nie ma już korpusu Augereau.Centrum armii francuskiej przestało istnieć w przeciągu kwadransa, w przeciągu krótkichpiętnastu minut.Młody Rezler doznał wtajemniczenia, które zwie się bohaterstwem lub heroizmem,w największym wymiarze jaki może zostać objawiony człowiekowi uczestniczącemu wwojnie.Tego samego dnia czekały go jeszcze dwie takie msze. ***To, co Dominik ujrzał wokół Napoleona, budziło nie mniejsze przerażenie niżwidok zmasakrowanych szeregów.U stóp cesarza leżało kilku zabitych adiutantów, niecodalej generał, paru wyższych oficerów, pułkowników i majorów.W promieniu trzydziestumetrów od drzew, pod którymi stał monarcha, pełno było trupów dygnitarzy, uprzątanychprzez nielicznych sanitariuszy.Nim Dominik pojął, kula armatnia trafiła w pierśbrygadiera stojącego tuż obok Napoleona.Cesarz się nie poruszył.On jeden tylko i stojącyza nim z ramionami skrzyżowanymi przed sobą mameluk Rustan, wykazywali nadludzkieopanowanie pod gradem pocisków, które padały na cmentarz, cięły gałęzie nad głowamiświty i roztrzaskiwały stare grobowce, wyrzucając w powietrze odłamki kamiennych płyt istrzępy białych piszczeli.Rosjanie wstrzelili się w cmentarz.Augereau, zdjęty ostrożnie z konia, leżał za zasłoną drzewa, kilka kroków odcesarza, na cudownie haftowanej kapie.Był już przytomny.Napoleon pochylił się.- Co z korpusem?- Nie ma korpusu.Nie dałeś mi wsparcia!Krzyk marszałka i forma grubiańska, jaką rzucił, wprawiły Dominika w osłupienie.Głowa Augereau opadła na poduszkę.Zamknął powieki - zemdlał.Odniesiono go do tyłu.Znowu padło dwóch ludzi.Adiutant i pułkownik.Dominik rozumiał już, dlaczegotak stoją.Tylko obecność cesarza w tym strasznym miejscu mogła utrzymać piechotęnieporuszoną.Kule Rosjan przestały już chybiać i w szeregach co chwila wyrywały sięwolne miejsca.Cesarz czekał.Na co? Dominik znowu nie wiedział, ale nie odczuwał niepokoju.Tyle razy mówiono mu, że Napoleon nie umie robić błędów na polu bitwy.Wtem ruch podejrzany dostrzeżono za kościołem.Gwardia rosyjska przedarła sięprzez zamieć, przeszła po szczątkach korpusu Augereau i była o krok.Cesarz wniebezpieczeństwie! Rosjanie pędzili przed sobą nielicznych fizylierów i podchodzili podcmentarz.Napoleon nie stracił zimnej krwi.- Batalion.- zawahał się, obok stały dwa bataliony. Dwóch generałów poderwało się i stanęło przed nim.Prośba straszna na twarzykażdego.Jeden chyba o ułamek sekundy był pierwszy, a może Bonaparte bardziej go lubiłlub cenił.- Idz Dorsenne!Głowa drugiego zwieszona.Dorsenne poderwał swój batalion.Biegiem ruszyli,pochylając bagnety, bez jednego strzału.Za murem cmentarza zwarli się z Rosjanami.Jeśliulegną, cóż z cesarzem? Rosjanie rozpędem przelecą.Dominik położył dłoń na kolbiepistoletu.Nie minęło pół godziny, gdy wrzask dochodzący spod przypór kościoła ucichł nagle.Czasami tylko jęk długi przerwał ciszę.Z daleka dochodziło głuche dudnienie rosyjskichdział, z bliska świst kul nad głowami.Dorsenne stał przed Napoleonem dysząc gęstą parą.Kapelusza nie miał, krechaczerwona przez czoło zalewała mu lewe oko, policzek i mundur, włosy zlepione naskroniach zamarzały.- No, gdzie jeńcy?- Nie ma jeńców!- Gdzie te rosyjskie zuchy, Dorsenne?- Jedni tam! - Dorsenne pokazał palcem do góry - a drudzy tam! - opuścił palec kuziemi.- Merci, Dorsenne!Dominik zobaczył, jak po twarzy starego żołnierza przeleciał uśmiech tak wielkiegoszczęścia, że nie każde życie bywa choć raz takim szczęściem okraszone.Za to krótkie dziękuję Dorsenne oddałby wszystkie odznaczenia i splendory.Dominik z oczu mu toczytał.Drugie misterium tego dnia dopełniło się w jego obecności.*** Na co On czeka?! Raz po raz wyrywały się te słowa tłumione oficerom świty.Najbardziej krwawa ze wszystkich bitew ludzkości trwała już kilka godzin, centrumfrancuskie nie istniało, klęska wisiała w powietrzu. Na co On czeka?!Napoleon czekał na właściwy moment.Już nie do rozstrzygnięcia, jakiekombinował na początku dnia, ale do zemsty za Augereau.W sytuacji, jaka się wytworzyła, po pogromie mas piechoty ugrupowania środkowego, tylko czyn najbardziej rozpaczliwymógł przechylić szalę.Na szczęście cesarz miał człowieka, który był do takiego czynuzdolny.Skinął ręką.Murat na rozkaz nadbiegł cwałem.- Joachimie! Nie pozwolisz, by ci Azjaci zjedli nas żywcem?!- Sire! Zostań tu i.i patrz! - Murat wyszczerzył białe zęby i pognał do swojejkonnicy.Historia, która do tego dnia nie widziała hekatomby równej, pod względemszybkości spełnienia czynu, łazni jaką sprawiła rosyjska artyleria korpusowi Augereau,otrzymała jeszcze jedno curiosum [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl