[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety znaczyło towsunięcie ubijaka jednym, stanowczym ruchem.Jęknął.Absurd.Zaczynał się podniecać ładowaniembroni.Na miłość boską.No cóż, podczas strzelania był bezpieczny.Uniósłpistolet i wycelował prosto w środek tarczy.Koń Julietzarżał, a ona wydała lekki okrzyk.Gdy przeniósł na niąwzrok, była bardzo blada.Stłumił uśmiech.Jedną sprawąbyło zastanawianie się nad tym, jak wystrzelić, drugą -oddanie strzału.Wręczył jej pistolet.- Teraz ty spróbuj załadować.Ale uważaj - lufa jestwciąż gorąca, zaczekaj, aż ostygnie.Trzymała pistolet bardzo ostrożnie, mniej chętnie niżwcześniej.- A co będzie, jeśli zrobię coś nie tak?- Odstrzelisz sobie głowę - odparł lekko.- Nie pozwolęna żadne pomyłki - zaśmiał się, widząc jej przestraszonywzrok.Odniósł wrażenie, że jest tym usatysfakcjonowana.Zagryzając dolną wargę, przycisnęła kolbę do biodra,podobnie jak on wcześniej, i skupiła się, by wykonaćdokładnie wszystkie czynności, jakie jej zademonstrował.Próbował nie zwracać uwagi na jej erotyczne ruchy.Musiał się skupić na swoim zadaniu, by Juliet nie zrobiłasobie krzywdy.Ku jego zdziwieniu manewrowała pistoletem równiezręcznie, jak igłą.Gdyby kiedykolwiek zdecydowała sięstrzelić mu w głowę, niech go Bóg ma w swojej opiece.Gdy skończyła, wzięła kolbę w obie ręce.- Naładowany?- Tak.Chcesz spróbować?- Chyba tak.Tłumiąc śmiech, podszedł bliżej, by ułożyć jej ręce nalufie.- Trzymaj go tak, jakbyś nad nim panowała, jeślichcesz, by ktokolwiek uwierzył, że naprawdę zamierzaszwystrzelić.Połowa siły, jaką czerpiesz z posiadaniapistoletu, wynika ze sposobu, w jaki nim manewrujesz.Skinęła głową, ale ręce jej drżały i w dalszym ciągu zleukładała palce na kolbie.- Zobacz - powiedział niecierpliwie, stając za nią.Ujął jej dłoń i ustawił palce we właściwej pozycji.Zapach bzu w jej włosach, delikatność palców sprawiły,że z trudnością przełknął ślinę.O, jakże pragnął, by tepalce zacisnęły się wokół czegoś zupełnie innego, ujęły tomocno i pieściły.- Jak się strzela? - spytała.Najpierw ściskasz.Zaklął pod nosem, uwolnił jej ręce i cofnął się o krok.Ta kobieta była naprawdę niebezpieczna, niezależnie odtego, co trzymała w dłoni.Powinien o tym pamiętać.- Zagnij palec na spuście.- Tak?Zajrzał jej przez ramię.- Dokładnie tak.Widzisz to wybrzuszenie na końculufy? To jest muszka.Unieś pistolet na tyle wysoko,żeby popatrzeć na lufę i dojrzeć środek celu akurat naśrodku tego wybrzuszenia.Postąpiła dokładnie według instrukcji.Teraz ściskałapistolet znacznie mocniej.- Powiedz mi coś, Sebastianie.- Co?- Wiedziałeś, czym ryzykujesz, przebywając w moimtowarzystwie.Wiedziałeś, że mogę cię w każdej chwilirozpoznać, a jednak ciągnąłeś tę grę.Dlaczego?Oczekiwał pytania na temat pistoletów.Nagła zmianatematu sprawiła, że zesztywniał.- Sądziłem, że to ma być lekcja strzelania, a nie kolejneprzesłuchanie.- Prowadzę z tobą grzeczną rozmowę, to wszystko.- Niezbyt grzecznie jest oskarżać mnie o rzeczy, którychnie zrobiłem.Nie zareagowała.Widział, że drżą jej ręce, ale nieporwała go na strzępy swoim ciętym językiem.Zamiasttego nacisnęła spust i posłała kulę gdzieś daleko ponadcel.- Chybiłam - stwierdziła z wyraznym rozczarowaniem.- Nie każdy trafia za każdym razem.To wymagapraktyki.Opuściła broń.- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.- Ponieważ należy do tych, na jakie nie da sięodpowiedzieć bez oskarżania siebie samego o zdrożnyczyn.Na przykład: Kiedy pan przestał bić żonę?.Roześmiała się serdecznie.- Nikt nie zadaje takich pytań.- Ty je właśnie zadałaś.- Ujął jej dłoń, wziął pojemnikz prochem, kolejną kulę, szmatkę i ubijak.- Załaduj.Zrobiła, co kazał, nie zwracając uwagi na jego niezbytuprzejmy ton.- Dobrze, zapytam w takim razie inaczej.Dlaczegospędzałeś ze mną tyle czasu? Dlaczego wyraziłeś zgodę namoją głupią propozycję, by udzielać mi lekcji?Nie widział powodu, żeby kłamać.- Z tego samego powodu, dla którego każdy innymężczyzna spędza czas z czarującą kobieta.Ponieważ jejtowarzystwo sprawia mu przyjemność.- Nic więcej?Nie był pewien, do czego ona właściwie zmierza.- Nic.Uniosła rękę, by znów wycelować, lecz albo byłazdenerwowana, albo nie do końca zrozumiała, na czympolega trafianie w cel, gdyż znów zrobiła to zle.Przytrzymał jej ramię.- Zapomnij o muszce.Wyobraz sobie, że pistolet toprzedłużenie twojego palca wskazującego i wyceluj w coś,w co chcesz trafić.Wystrzeliła.Tym razem kula musnęła brzeg celu.- Bardzo dobrze.wiczenie czyni mistrza.Otarła drżące ręce o spódnicę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]