[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja nie jem.Lo quierel - Przyjął je z uśmiechem, ale i wyrazem zdziwienia w oczach.Greerzrozumiała, że zaproponowanie komuś obcemu własnej porcji jest niezgodne zobowiązującą na pokładzie etykietą, więc kiedy skonsternowana stewardesawróciła po chwili ze świeżym kawałkiem ciasta, zagłębiła się w lekturzeMorfologii pyłków i taksonomii roślin Erdtmana; przekona ich w ten sposób, żenie zamierza im proponować łyku swojej kawy.Teraz, kręcąc głową,odpowiedziała:- Nie.Nie zawrót głowy.Podniecenie.Emoción.Sil- Ach, si.Emoción.Greer odwróciła się do niego tyłem.Podniecenie - to właśnie odczuwała.Pierwszy raz od lat miała prowadzićbadania terenowe.Przez wiele miesięcy zbierała informacje na temat tej wyspy,pisała kolejne listy w sprawie zakwaterowania i przestrzeni laboratoryjnej,pakowała sprzęt.Zawsze chciała badać ekosystem jakiejś wyspy, nie byłajednak pewna, czy w końcu rzeczywiście na tę poleci.Przygotowania takskutecznie pozwalały oderwać się od życia, od myśli o Thomasie, że zrodziłyobawę, czy nie przyświeca im tylko ten cel.Lecz poprzedniego dnia, kiedyzabrzęczał budzik, Greer wstała z łóżka, zapięła torby, pozamykała okna idrzwi, wyłączyła urządzenia elektryczne, zakręciła ogrzewanie - po czym razjeszcze sprawdziła wszystko, aby wciąż być w ruchu - w końcu zaś wsiadła dotaksówki, nie obejrzawszy się na cichy dom, który za sobą pozostawiała.I otojest tutaj, oddalona od niego o siedem tysięcy mil, trzydziestotrzyletnia i sama.Nikt na nią nie liczy.Jest wolna po raz pierwszy od lat i w sposób niemalprzerażający.Przyciska czoło do okienka, które jak olbrzymi okular obejmujewyczekiwaną próbkę bazaltu.Tuż za jej południowym czubkiem kłębi się masacumulusów.Musi unosić je wiatr, pomyślała Greer.Ciepłe powietrze znadwyspy, zwiewane w stronę morza, tam się skrapla.Dzięki temu zjawiskuPolinezyjczycy znajdowali swoje wyspy, zasiedlali każdy nadający się dozamieszkania skrawek lądu na wodach oceanu o powierzchni jedenastu i półmiliona mil kwadratowych na sto lat przed tym, jak europejscy odkrywcychoćby pomyśleli o postawieniu żagli.Nowa Zelandia znana była jakoAotearoa - ląd długiej białej chmury" - zanim smukłe kadłubypolinezyjskich czółen dotknęły jej piasków.Czyż nie sądzili, pomyślała Greer,że to chmura zrodziła ląd? Nawet w badaniach naukowych łatwo jest pomylićprzyczynę ze skutkiem, najpierw dostrzec chmurę i uznać ląd w dole za jejcień.Tymczasem chmura to prawdziwy cień, biała sylwetka, duch wyspyunoszący się nad swym magmowym blizniakiem.Greer mogła teraz zobaczyć całą Wyspę Wielkanocną - południowo-wschodni wierzchołek trójkąta wysp, znanego jako Polinezja.Sama wyspatworzyła trójkąt równoramienny, z bokami wklęśniętymi pośrodku.Na każdymwierzchołku znajdował się wygasły wulkan, cebulowaty, idealnie okrągły, adziesiątki mniejszych kraterów niczym ślady po ospie znaczyły krajobraz.Wyspa była oceaniczna, jej nierówna powierzchnia stanowiła pozostałość podawnej podwodnej erupcji.Bardzo głęboko na dnie oceanu rozciągała sięblizna, długa na pięć tysięcy czterysta mil; Wzniesienie Wschodniego Pacyfiku,wulkaniczne pasmo górskie, przebiegało równolegle do zachodnich wybrzeżyAmeryki Południowej, a sporadyczne wycieki magmy pozostawiały dobrzeznane strupy wulkaniczne: Galapagos, Wyspy Towarzystwa, Markizy.Jakieśdwa miliony lat wcześniej jeden z tamtejszych wulkanów wybuchł i pozostawiłkolejną martwą górę wystygłej lawy: Wyspę Wielkanocną.Była ona idealnym eksperymentem kontrolowanym - to właśnie intrygowałoGreer.Nigdy niepołączona z żadnym kontynentem wyspa musiała czekaćcierpliwie, aż florę i faunę przeniosą na nią wiatr albo prądy oceaniczne i paręzdecydowanych ptaków, pod których skrzydłami ukryły się nasiona.Nawyspach kontynentalnych, takich jak Bali i Tasmania, żyło mnóstwo lemurów,mamutów i torbaczy, kiedy podniósł się poziom morza, a wyspy zamieniły sięw przepełnione arki na powierzchni wody.Przyrodnicy najbardziej upodobalisobie jednak wyspy oceaniczne, tabulae rasae
[ Pobierz całość w formacie PDF ]