[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długie i wąskie pomieszczenie komunikacyjne, które kazał przerobić nacentralną sterownię, było przytulne i wygodne.Pokoje, które obrał za swoją kwaterę,wypełniały ogromniaste meble oraz zadziwiająca zbieranina przeróżnych drobiazgówzgromadzonych podczas wielu podróży.W powietrzu unosił się zapach jedzenia i piwa,odgłos kroków nie budził martwego echa, było tu światło, dzwięki i życie.A także koty.Koty mogły swobodnie poruszać się po całym statku, lecz większość z nich wolałaprzebywać w pobliżu Tufa.Miał ich teraz siedem.Chaos, długowłosy szary kocur owyniosłym spojrzeniu i leniwych, nonszalanckich ruchach, sprawował niekwestionowanąwładzę.Najczęściej można było go zobaczyć leżącego na głównym pulpicie sterowniczym, zpuszystym ogonem poruszającym się jak metronom.Furia w ciągu pięciu lat straciła sporoenergii, przybierając w zamian na wadze.W pierwszej chwili nie poznała przyjaciółki, ale pokilku dniach dawna zażyłość powróciła; przyjazń została nawiązana dokładnie w tymmiejscu, w ktorym została zerwana, i od czasu do czasu Furia nawet towarzyszyła Tolly w jejwędrówkach.Oprócz tego były jeszcze Niewdzięczność, %7łal, Wrogość i Podejrzliwość.- Te kocięta - powiedział Tuf, choć były już raczej młodymi kotami - stanowiąpotomstwo Chaosa i Furii.Było ich pięć, ale Głupotę zostawiłem na planecie Namor.- Zawsze dobrze jest pozbyć się głupoty - zauważyła.- Nigdy bym nie przypuszczała,że rozstaniesz się z którymś ze swoich kotów.- Głupota zapałała trudną do wytłumaczenia afektacją w stosunku do niestałej izmiennej kobiety z Namor - wyjaśnił.- Ponieważ ja miałem wiele kotów, ona zaś żadnego,taki gest wydawał się jak najbardziej na miejscu.Choć koty są tak wspaniałymi i godnymipodziwu istotami, to w obecnych czasach stanowią w galaktyce prawdziwą rzadkość.Dlategowłaśnie moja wrodzona hojność i poczucie obowiązku każą mi obdarowywać kotami takieplanety jak Namor.Cywilizacje obcujące z kotami są znacznie bogatsze i bardziej ludzkie niżte pozbawione ich nie dającego się z niczym porównać towarzystwa.- Masz rację - zgodziła się z uśmiechem Tolly Mune.Podniosła Wrogość, która akuratznalazła się w zasięgu jej ręki, i pogładziła jej delikatne futerko.- Ale nadałeś im bardzodziwne imiona.- To prawda - potwierdził Tuf.- Bardziej pasują do ludzi niż do kotów.Akurat takąmiałem wtedy fantazję.Niewdzięczność, %7łal i Podejrzliwość były szare jak ojciec, Wrogość zaś czarno-białajak Furia.%7łal był tłusty i hałaśliwy, Wrogość agresywna i swarliwa, Podejrzliwość zaśnieśmiała, w związku z czym najchętniej przebywała pod fotelem Tufa.Wszystkie uwielbiaływspólne zabawy, tworząc rozwrzeszczaną kocią bandę, wszystkie też zdawały sięzafascynowane osobą Tolly, obłażąc ją za każdym razem, kiedy składała Tufowi wizytę.Czasem pojawiały w najmniej spodziewanych miejscach.Pewnego dnia Wrogośćwylądowała jej na karku, kiedy wjeżdżała na jeden z wyższych pokładów, i Tolly o mało niezemdlała z wrażenia.Przywykła natomiast do stałej obecności %7łalu, który podczas posiłkówsadowił się jej na kolanach, dopraszając się o smakowite kąski.Siódmym kotem był Dax.Dax, o futrze koloru nocy i oczach przypominających małe złote lampki.Dax,najbardziej leniwy szkodnik, jakiego zdarzyło się jej widzieć w życiu, który wolał byćnoszony, niż chodzić o własnych siłach.Dax, wyglądający z kieszeni Tufa albo spod jegoczapki, podróżujący na jego kolanach lub ramieniu.Dax, który nigdy nie bawił się zestarszymi kociętami, rzadko wydawał jakiś odgłos, którego złociste spojrzenie potrafiłozmusić nawet dostojnego, ogromnego Chaosa do opuszczenia fotela, na którym obaj mieliochotę poleżeć.Czarny kociak nie opuszczał Tufa ani na chwilę.- Twój wspólnik - powiedziała Tolly podczas któregoś posiłku, mniej więcejdwadzieścia dni po sprowadzeniu się na Arkę.- Wyglądasz jak.Jak to się mówi?- Istnieje kilka bliskoznacznych nazw - odparł Tuf.- Czarownik, czarnoksiężnik, mag.Podejrzewam, że wszystkie wywodzą się z mitów Starej Ziemi.Tolly skinęła głową.- Otóż to.Czasem wydaje mi się, że to nawiedzony statek.- Co dowodzi, czemu mądrzej jest polegać na rozsądku niż na uczuciach, kapitanieMune.Zapewniam panią, że nawet gdyby duchy lub jakieś inne nadnaturalne stworzeniaistniały naprawdę, to w chłodniach Arki mielibyśmy próbki ich komórek, na podstawiektórych moglibyśmy je odtworzyć.Ja jednak nigdy nie natrafiłem na takie próbki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]