[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wychodziłona łąki, miał stąd ładny widok.Za łąkami niewielkie pagórki wpinały się do lasu,147 który wyznaczał jednocześnie granicę doliny i linię horyzontu.Oparł się dłońmio krawędz łóżka i wykonał kilka pompek.Krew żywiej zaczęła krążyć w jego ży-łach.Splótł palce, a potem wykręcił ręce dłońmi na zewnątrz.Zrobił jeszcze kilkawymachów ramionami, a potem podszedł do komputera i go włączył.Wejście dosystemu zabezpieczone było hasłem.To go odrobinę zaskoczyło. Ano nic, pobawimy się przy okazji  mruknął.Zamknął pokój na zamek  gerda i wyszedł przed plebanię.Jego oczom uka-zał się kościół.Nieduża, ładna, barokowa świątynia, obsadzona wokoło starymilipami.Uśmiechnął się i ruszył w jej stronę.Z bliska spostrzegł dość świeże, pa-skudne pęknięcia muru, co go zaniepokoiło.Wrota zamknięte były na głucho.Miał w kieszeni klucz.Włożył go w zamek i przekręcił.Drzwi otworzyły się zeskrzypnięciem.Wszedł do kruchty.Wykonana z kamienia posadzka nie pasowa-ła mu do tego wnętrza.Spodziewał się, że będzie wyślizgana nogami wiernychi gładka jak lustro, tymczasem była dość chropowata.Była nowa.Pchnął drzwiprowadzące w głąb świątyni.Zaraz na progu dostrzegł wpuszczone w podłogęepitafium.Zatrzymał się porażony.Tablica wykonana była ze zwykłego, szare-go, żyłkowanego kamienia i teoretycznie powinna być już od dawna nieczytelna.Tymczasem, jeśli wierzyć dacie na niej wyrytej, leżała tu od trzystu lat, a wy-glądała, jak położona dopiero wczoraj.Litery miały ostre krawędzie.Wszystkieszczegóły herbów były wyraznie widoczne.Ruszył naprzód.Wspiął się po schod-kach, do prezbiterium i minął ołtarz.Za ołtarzem znajdowały się dwie pary drzwi.Jedne prowadziły do zakrystii, drugie kryły schodki w dół, do podziemi.Spokoj-nie przekręcił klucz w zamku.Z otworu powiało wilgocią i stęchlizną.Wymacałna ścianie kontakt.Przekręcił go.Rząd żarówek zapalił się zachęcająco.Ruszyłpo schodach.Było tu czysto i wilgotno.Zciany pobielono przed kilku laty, ale juższpeciły je zacieki.Koło kabla powiewało kilka nitek pajęczyny.Schodził corazniżej.Stopnie zakręcały, aż wreszcie znalazł się w kryptach.Pomieszczenie by-ło niskie, domyślił się, że podczas jakiejś większej powodzi musiała wedrzeć siętutaj woda, a potem nie usunięto błota.Potężne, ważące wiele setek kilogramówsarkofagi z marmuru stały w długim, posępnym szeregu.W ostrym świetle ża-rówek lśniły złocone napisy na kamiennych pokrywach.Kraszewscy herbu Hab-dank.Litery, oznaczające długość ich życia, zatarły się gdzieniegdzie.Pierwszesarkofagi ws tawiono tu w szesnastym wieku.Widocznie kościół był przebudo-wywany, ale krypta nie została naruszona.Sarkofagi były różne.Dwa lub trzymusiały zawierać po dwie trumny.Gdy starł dłonią kurz z inskrypcji, przekonałsię, że tak też było w rzeczywistości.Kilka zupełnie malutkich kryło w sobiezwłoki dzieci.Pochylił głowę, przechodząc do drugiej sali.Tu sarkofagów byłokilka, dostrzegł je dopiero po chwili.Podłogę pokrywało błoto.Woda ściekała pomurach.Pod jedną ze ścian stało kilkanaście drewnianych trumien.Zwalone jednana drugą, popękały, odsłaniając swoją zawartość.Białe i żółte kości, resztki ubrańi wyściółki.Majestat śmierci w całej okazałości.Te najniższe przegniły i pokryły148 się kożuchem białej pleśni.Odwrócił się, tknięty czymś w rodzaju lęku.Obok,w karnym szeregu, stały trumny znaczniejszych obywateli miasteczka.Nie byłona nich żadnych napisów, mógł tylko domyślać się, kto w nich spoczywa.Opuściłkrypty z ulgą.Zamknął drzwi, a potem kościół.Wrócił do plebani.Zdjął sutannęi ubrał się  po cywilnemu w szarą kurtkę z szorstkiego płótna i jeansowe spodnie.Tylko koloratka pod szyją wskazywała na jego przynależność do stanu duchow-nego.Z sieni wyciągnął rower  rozklekotaną  Ukrainę.Podpompował kołai pojechał na przejażdżkę po okolicy.Rower chodził ciężko, ale niebawem ksiądzwyjechał poza wieś i wspiął się na wzgórze.Niedaleko od szosy leżał cmentarz.Duchowny zsiadł z roweru i, prowadząc go, wszedł przez uchyloną żelazną bra-mę.Zaskoczyło go to, co zastał na cmentarzu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl