[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo mi ciebie brakowało.Spojrzała mu w oczy zuwagą. Masz jakieś kłopoty?Nie odpowiedział.Podszedł do Szu i uścisnąwszy mu dłoń, zapytał bez wstępów: Będziesz badał te kopce? Oczywiście.Po to przyleciałem. Jesteś po naszej stronie?Szu uśmiechnął się. Jestem po stronie prawdy. Ale czytałeś moje sprawozdanie podjął Allan z uporem i chyba zgadzasz się zwnioskami. Bardzo dobre sprawozdanie powiedział Szu spokojnie i znów się uśmiechnął.Między innymi dlatego tu jestem. Słowem, uznajesz, że na Temie obowiązuje nas instrukcja numer trzy. Mam nadzieję, że łatwo da się to wyjaśnić.Allan popatrzył na Szu z tłumionymgniewem. Nie rozumiem cię& Tu niewątpliwie chodzi o twory sztuczne. Pozwól, że uznam twoje określenie za nieprecyzyjne i mylące.Kopiec termitów,gniazdo os, tama bobrów to twory sztuczne czy naturalne? Więc twierdzisz, jak Renę, że mogą to być konstrukcje społeczności zwierzęcych?Szu zaprzeczył lekkim ruchem głowy. Dałem tylko przykłady, jak niejednoznaczne-jest określenie sztuczne twory". Ależ nie chodzi o terminologię! Szu nie dał za wygraną. Większość sporów dotyczących przepisów i praw ma zródło w nieporozumieniachterminologicznych. Al, zaprowadz nas do naszych kwater zniecierpliwiła się Mary. Jeszczezdążycie podyskutować do woli. Przepraszam cię, mamo zmitygował się Allan. A ty chciej tylko mnie zrozumieć zwrócił się do Szu. Trzeba uczciwie i stanowczo rozstrzygnąć, czy na Temiewolno nam postępować zgodnie z instrukcją drugą, czy też obowiązuje instrukcjatrzecia, dotycząca planet o śladach działań istot rozumnych.Porozmawiamy przykolacji.Allan odprowadził Mary i Szu do ich pokoi.Wracając włączył po drodze automatkuchenny i wstąpił do laboratorium, by sprawdzić przebieg eksperymentu.Potwierdziło się w całej rozciągłości, że chorobliwe pojaśnienie niebieskich porostóww okolicach bazy, aż do ich pózniejszego zzielenienia, jest zjawiskiem bardziejzłożonym i znacznie trudniejszym do wytłumaczenia, niż sugerował Renę.Nie było tobowiem zainfekowanie flory temiańskiej przez drobnoustroje przywleczone z Ziemi,lecz niespodziewana mutacja jednego z miejscowych bakteriofagów.Populacjamutantów teraz już stanowiących całkiem nowy gatunek rozprzestrzeniała się wzastraszającym tempie.Botanik włączył monitor mikroskopu.W polu widzenia poruszały się wolno w kropliwody pękate, podobne do beczułek bakterie Rodes decretorius z grupybeztlenowców, z którymi załoga łkara przezornie zaznajomiła się przedwylądowaniem na Temie.Zabójcze ich działanie wobec ssaków stwierdzono badająclaboratoryjne próbki pobrane przez automaty zwiadowcze.Skutki można byłoprzyrównać do tężca, choć były znacznie ostrzejsze, bo wydzielane toksynyparaliżowały system nerwowy w parę godzin po wtargnięciu mikrobów do organizmu.Toteż natychmiast wyprodukowano Syntetyczne przeciwciała i przez wprowadzenieich do krwi zabezpieczono ludzi oraz psy.Bakterie te okazały się typowe nie tylko dla gleby i korzeni pewnych roślin, jakpoczątkowo sądzono, ale dla wszelkich zespołów florystycznych.Miejscowe roślinynie mogły obyć się bez tych drobnoustrojów, uzależnione od nich w całokształcieswojej przemiany materii.Pech sprawił, że właśnie one zostały frontalniezaatakowane przez zmutowanego temiańskiego bakteriofaga, którego Allanskatalogował jako TY-112.Botanik sięgnął do przycisku.Zrodek ekranu wypełniała żółtawa plama, szybkoogarniająca coraz dalsze skupiska bakterii.Kiedy przeszedł na ultra", zobaczyłnajpierw pojedynczą beczułkę", a potem tylko fragment komórki zainfekowanejprzez bakteriofaga.W jej wnętrzu ukazały się przezroczyste kulki, widoczne poodpowiednim podbarwieniu preparatu.Wraz z tą inwazją kolejno zanikałyposzczególne funkcje życiowe bakterii.Gdyby chodziło o ratowanie jakichś ziemskich drobnoustrojów, skutecznakontrakcja bioinżynieryjna nie nastręczałaby trudności.Technika kreacji genów jużod kilku wieków była powszechnie stosowana w medycynie, ekologii i produkcjinaturalnej żywności.Metody te nie dawały się jednak przekopiować na strukturygenetyczne, ukształtowane w toku paru miliardów lat rozwoju temiańskiej biosfery.Poszukiwanie klucza do zrozumienia ogólnych mechanizmów tych struktur na razienie dawało wyników.W tej sytuacji, nawet z pomocą multieksploratorówprogramujących i przeprowadzających tysiące doświadczeń jednocześnie, wysiłkizaradzenia niebezpieczeństwu opierały się na równie prymitywnej, jak czasochłonnejmetodzie prób i błędów.Młody biolog uświadamiał sobie, że jego starania są na razie bezowocne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]