[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic pan tak nie zdziała, tylko pana aresztują.Alboprzestanie pan łazić w stronę granicy, albo wracaj pan, skądpan jest.Po kilku następnych dniach Łukasz ubłagał gospodarza,by podał mu sposób, jak przejść granicę.Miał czterdzieścitysięcy na ten cel i gospodarz uznał, że to wystarczy.Przy-prowadził przemytnika, który wziął zadatek i spytał:- Jak pan przejdzie drugą granicę, do Austrii albo Bizonii?- Mam bezcenny pierścień.- Nie wolno panu tu wrócić i szukać tego przejścia od cze -skiej strony.Mogą pana ciuknąć jako szpiega.Trzykrotnie nocą wyruszali i wracali Po chmurnym wie-czorze jaśniało, czerwcowe gwiazdy świeciły silnie.Potemna granicę przyjechały wojska wewnętrzne i rozstawionożołnierza przy żołnierzu, a okoliczne wsie przeczesywałypatrole.Gospodarz w imieniu przemytnika oddał zaliczkę ikazał Łukaszowi się wynosić.„Boże, dzięki ci za znak.Jakzuchwały byłem, chcąc opuścić najbliższych wnieszczęściu”.Wrócił do S.Matka, ojciec i Stefania przyjęli go radośnie,o nic nie pytając, dobrzy dla niego, jak nigdy nie byli.Łukasz nie wiedział, czy myślą, że rzucił szkołę nie zrobi-wszy matury, czy Stefania powiedziała wszystko rodzicom.Matka szczególnie cieszyła się z jego powrotu i prosiła, bybył stale przy niej.Łukasza bolało, że matka nie interesujesię jego nauką, przyszłością.- Boję się-szepnęła.Nie wyjaśniła, o co chodzi.Powstrzymywała się całą siłą,by nie wyjawić mu podejrzeń, skojarzeń czy złudzeń, któreją dręczyły.Długo nie mogła uświadomić sobie, kogo przy-pomina jej córka Stefania, czy nie chciała dopuścić tej my-śli: córka Stefania wydawała się jej podobna do bandyty,który kazał jej wejść na krzesło i założyć sobie stryczek naszyję.Do Łukasza zwracała się po francusku.Recytowałapierwsze strony „W poszukiwaniu straconego czasu” Prou-sta, „Iluminacje” Rimbauda.Powtarzała ukochany wiersz„Panienka z prowincji” Claude’a Mercanta:Cudna panienka z prowincji,nie odnaleziona, nie odgadnionaprzez nikogo, a przede wszystkimprzez was, próżnych i ślepych.Nie odkryta, zapomniana, nie pamiętanaprzez kogoś, dla kogo,narodziła się i była stworzona.Boże, dlaczego nie wejrzałeśna moją prośbę i niepozwoliłeś mi jej odnaleźć,nim stała się stara i umarła?- Zanosiło się, że tak będzie ze mną - mówiła matka doŁukasza.- Drżałam recytując ten wiersz.Wracając z koś-cioła ściskałam książeczkę do nabożeństwa, aż stała się wil-gotna.To było po wczesnej mszy, z której jechało się w cie -niu alei ogromnych lip.Byłam szczęśliwa z powodu jaskra-wego słońca, młodości, powiewnej sukienki, koni, którerżały i prychały, i dziękowałam Bogu za milczenie woźnicy,że nie przerywa mi tego szczęścia i cierpienia.To byłoostatnie lato niedoli.Następnego roku wasz ojciec przyje-chał na praktykę do nas.Teraz, synu, podaj mi nocnik ibędę spała.Cichutko szeptała „si-si-si-si”, a potem powiedziała:- Synu, mów „si-si-si”.Będzie mi łatwiej zrobić.Stefania objęła pracę w fabryce, przy ważeniu wagonów.Łukasz stał się oficjalnie jedynym opiekunem rodziców,by uniknąć wojska.Synowie obcych klasowo wcielani bylido brygad roboczych w kopalniach.Pracowali pod ziemią iwielu z nich ginęło.Chwytali się przewodów pod wysokimnapięciem, jadąc taśmociągami, zmęczeni usypiali i walilisię z węglem w dół, padali pod źle podstemplowanymichodnikami, nieudolnie wysadzanymi ścianami.Wydawało się, że Bezwody zapomniały o nich, gdy zjawiłsię Mosiek-Odmieńczyk z prezentami: bimbrem, jajkami,śliwkami, chlebem i dwoma żywymi kogutami.Po dwugo-dzinnym kołowaniu - tyle w Bezwodach przygotowywanoobojętną rozmową do poruszenia ważnych spraw - Mosiek-Odmieńczyk wypalił wszystko bezwodzim zwyczajem nagle ibez osłonek:- Pola Kurskich ugorzeją, tarniny się zapuszczają.Wieluchce kupić, ale mówią, że Staszek Kurski w zamku wcale niezginął od granatów, bo nocował w pokoiku na wieży, nawetwiadomo, że żyje jako Stanisław Górski i podobno napisałdo panienki Stefanii list.Ale.wstydzę się dalej mówić.jakoby z oświadczynami, że panienki nie zapomniał, prze-praszając za to, co było w czasie wojny, błagając, by go jużnie odrzucała.Więc jeśli podał adres zwrotny, prosimyuprzejmie, by podać w dyskrecji albo by państwo napisali,że ludzie w Bezwodach chcą kupić ziemię.Łukasz wybuchnął śmiechem.Było w tym echo śmiechustarego Jastrzębca, który spowodował tyle zła.Stefaniaspurpurowiała.'- Jak pan może w coś takiego wierzyć! - krzyknęła naMośka-Odmieńczyka.- Podobno na poczcie odkryli list do państwa i odczytali.- Taki list nigdy do nas nie dotarł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]