[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chodzmy już, nie możemy dłużej czekać, bez względu na to, co dziejesię z twoim zapałem.SR- Uwierz mi - odpowiedział, kiedy otworzyła drzwi.- Niektórzymężczyzni nigdy nie są w stanie osiągnąć takiego poziomu zapału, jak mój w tejchwili.Kiedy Regina upewniła się, że korytarz jest pusty, odetchnęła z ulgą.- Szybko, teraz - szepnęła, ciągnąc go za rękę.- Powiemy Cicely i twojejsiostrze, że odwiedzaliśmy starą lady Montgomery w jej loży.Hrabina jest takroztargniona, że jeżeli ją ktoś o to zapyta, odpowie, że tam byliśmy.-Uśmiechnęła się lekko.- Lubi mnie.- Ciebie wszyscy lubią, Regino - mruknął.- Nawet ty?Nie miał szansy odpowiedzieć, bo właśnie stanęli oko w oko z Henrym.Byli z nim jego bracia, którzy zastąpili im drogę i zmusili ją i Marcusa dozatrzymania się.- Cofnij się, Whitmore - rozkazał Marcus.Henry spojrzał na pusty korytarz za nimi, a na jego twarzy pojawiły sięwypieki.- Przez cały czas byliście w loży Foxmoora?- Nie bądz śmieszny - powiedziała chłodno Regina.- Odwiedzaliśmy ladyMontgomery w jej loży.- Kłamiesz - odparł bezczelnie Henry.- Byłaś z tym łajdakiem.Odmawiasz mi jednej chwili sam na sam, a pozwalasz WicehrabiemuDragonowi.- Na twoim miejscu uważałbym na słowa - przerwał mu Marcus.-Zwracasz się do damy o nieskazitelnej reputacji.- Nie będzie już taka nieskazitelna, kiedy ludzie się o tym dowiedzą -odpowiedział Henry.- Nie bądz głupcem, Henry - wtrącił Richard.Zanim padło kolejne słowo, Marcus chwycił Henry'ego za gardło iprzyparł go do ściany tak, że jego nogi zwisały w powietrzu.SR- Nic nikomu nie powiesz - syknął Marcus prosto w poczerwieniałą twarzHenry'ego.Niech ich diabli z ich porywczością! Modląc się w duszy, aby jeszczeprzez chwilę korytarz pozostał pusty, Regina złapała ramię Marcusa.- Lordzie Draker, proszę go puścić!Ale Marcus zdawał się nawet tego nie zauważyć.Potrząsał Henrym z takąłatwością, jakby ukręcał łeb kogutowi.- Nie piśniesz ani słowa, Whitmore.Bo jeżeli dowiem się, że to zrobiłeś,utnę ci język i wcisnę go do twojego przeklętego gardła.Zrozumiałeś?Dwaj pozostali mężczyzni westchnęli, w równym stopniu wstrząśnięcisłowami, jakich używał w obecności damy, jak i jego grozbami.- Marcusie! - Policzki Reginy płonęły.- Na litość boską, puść go!- Zrozumiałeś, nędzna kreaturo? - Marcus trzasnął Henrym o ścianę.- Takczy nie?Henry z trudem zdołał skinąć głową, a wtedy Marcus gwałtownie gopuścił.Henry upadł na podłogę niczym balon, z którego uleciało powietrze.Jegobracia podbiegli do niego, a kiedy Henry podniósł się i stanął na nogi,wymamrotał:- Nie walczysz jak dżentelmen, Draker.- Nie - warknął Marcus.- Zapamiętaj to sobie, kiedy następnym razembędziesz chciał szargać dobre imię damy.Ten człowiek postradał zmysły - naprawdę myślał, że tymi metodami cośwskóra? Miał szczęście, że Henry był zbyt tchórzliwy, by mu oddać.I pomimoże Henry może i nie piśnie słowa o niej i Marcusie, to na pewno nie pominiemilczeniem nagannych manier Marcusa i jego ordynarnego języka.Draker podał jej ramię.- Pani pozwoli?Drzwi wszystkich loży otworzyły się i korytarz wypełnił się ludzmi.Niemiała wyjścia i pozwoliła mu odprowadzić się od ciągle gapiących się na nichSRkuzynów.Kiedy przemierzali korytarze, jej serce łomotało jak szalone.Marcustylko pogorszył sprawę.Nie miał na tyle rozsądku, żeby wiedzieć, jakzachowywać się publicznie? Nie rozumiał zasad?Albo żadnych nie miał, albo je ignorował.Ale dlaczego? Nie wierzyła, żejego matka nie wpoiła mu norm prawidłowego zachowania.Więc dlaczego nakażdym kroku ignorował swoje wychowanie?On praktycznie prowokował ludzi, żeby go obrażali.Ale ich obelgiwyraznie mu doskwierały, w przeciwnym razie, dlaczego był taki złośliwywczoraj, kiedy uważał, że ona mu dokuczała? Był dumny, jednak zachowywałsię w sposób, który prowokował pogardę i potępienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]