[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rome parsknął i mruknął pod nosem: A skoro już mowa o Corze, to to maleństwo mogłoby startować z nią w konkursiena arogancję stwierdził dosadnie. Kto to? zapytał Rule, wskazując w ślad za różowowłosym chochlikiem. Córka Brite a, Avett.Brite poprosił mnie i Asę, żebyśmy zajęli się nią przez kilkamiesięcy i dopilnowali, żeby trzymała się z dala od kłopotów.Wylali ją z college u iwpadła w kiepskie towarzystwo.Słabo sobie radzi z klientami, więc wysłaliśmy ją dokuchni, żeby pomagała Darcy, ale to nie był zbyt dobry pomysł, bo w końcu to jejrodzona matka.Wcześniej czy pózniej któraś z nich straciłaby cierpliwość, rzuciławszystko w cholerę, wyszła stąd i już nie wróciła. Zaśmiał się gorzko. Sądzę, żeBrite liczy na to, że Asa będzie miał na nią dobry wpływ, jakkolwiek idiotycznie by tobrzmiało.Brite Walker był właścicielem baru, zanim przekazał go pod opiekę Rome a.Byłtakże eksżołnierzem i głosem rozsądku, jeśli chodziło o wybijanie z głowy rosłym,upartym facetom głupich pomysłów.Wiedziałem, że Rome i Asa zrobiliby dla niegodosłownie wszystko, włącznie z zaoferowaniem jego zbuntowanej latorośli pracy itroszczeniem się o nią.Podniosłem brew. Istne z niej słoneczko, wesoła jak szczygiełek!Rome wymamrotał: Mamy dziś wieczór z Corą plany, więc muszę się jakoś stąd wyrwać.Joe zostaniez małą.Chcemy gdzieś wyskoczyć.Joe był ojcem Cory i w maleńką Archerównę tak zapatrzony, że po jej narodzinachbłyskawicznie spakował manatki i opuścił Brooklyn, żeby przenieść się do Denver,byleby tylko być bliżej swoich dziewczynek.Stanowił nieodłączny element życiaRome a i Cory. A cóż to za okazja? Pytanie Rule a było proste, ale sposób, w jaki Romezesztywniał na jego dzwięk i jak spiorunował swojego brata przejmująco niebieskimioczami, zdradzało że jego dzisiejsze plany znacznie wykraczają poza zwykłą randkę. Nie ma okazji bąknął. Mam cudowną kobietę, która dała mi wspaniałą córkę, iod czasu do czasu chciałbym dać jej znać, że jest dla mnie najważniejszą osobą naświecie.Tak, na pewno, parsknąłem w myśli.Rome był milczkiem, a taka przemowa znaczniewykraczała poza jego standardową gadkę.Rule i ja wymieniliśmy porozumiewawczespojrzenia.Coś się kroiło, coś ważnego bez dwóch zdań. Dam Asie znać, żeby wziął nocną zmianę, i stąd spadam. Rome skinął bratugłową i powiedział: Będziesz zajebistym ojcem, stary.Jesteś świetnym mężem ibratem, równym kumplem i partnerem w interesach, na którego zawsze można liczyć.Ty i Shaw zostaliście dla siebie stworzeni.Rule skinął głową i przełknął głośno ślinę. Dzięki.Odwróciłem się w stronę drzwi.Nie chciałem przeoczyć wejścia Sayer, podobniejak jej reakcji na to miejsce, gdy tylko wejdzie do baru.Jasne, Rome zadbał oodnowienie tego miejsca i uczynienie go przyzwoitszym niż dawniej, ale to nadal byłazwykła knajpa i nie było szans, żeby to zmienić. Jak myślisz, o co chodzi z nim i z Corą? Sięgnąłem po piwo, ale zarazprzypomniałem sobie, że Rule wsadził w nie swój oślizgły jęzor, i oddałem mu je bezsłowa, krzywiąc się kwaśno. Nie mam bladego pojęcia westchnął. Namawiał ją ostatnio na przeprowadzkę.Chciał kupić nowy dom, ale tak naprawdę to cholera wie, co mu siedzi we łbie.Tadwójka próbuje gasić pożar benzyną i chyba oboje lubią patrzeć, jak wszystko się jara. Pewnie dzięki temu nigdy się nie nudzą. A jak! Wyobrażasz sobie w ogóle, że robienie czegokolwiek z Corą mogłoby byćnudne?Roześmiałem się, ale chwilę pózniej śmiech zamarł mi na ustach na widok blondynkistającej w drzwiach baru.Rule natychmiast zauważył nagłą zmianę z moim zachowaniui podążył spojrzeniem za moim wzrokiem ku Sayer, rozglądającej się po pogrążonym wpółmroku pomieszczeniu.Gdy mnie zauważyła, zaczęła iść w moim kierunku.Szładumnym, pewnym krokiem, jakby maszerowała w paradzie na ślubie królewskiej pary. Rany, wygląda kubek w kubek jak ty, stary! mruknął Rule. Tak, wiem.Sayer zatrzymała się obok mnie i przestąpiła z nogi na nogę, wyraznie skrępowana. Cześć! Cześć.Sayer Cole, to Rule Archer przedstawiłem ich sobie. Pracuje ze mną ijest moim kumplem od dawien dawna.Gdy wyciągnęła dłoń, żeby uścisnąć mu rękę, byłem pod wrażeniem, że nie zagapiłasię na barwną kobrę, zdobiącą wierzch dłoni mojego przyjaciela. Miło mi powiedziała pewnym, melodyjnym głosem.Nie wyglądała na zbitą ztropu, jednak gdy tylko spojrzała mi w oczy, natychmiast odwróciła wzrok.Zastanawiałem się, czy na myśl o spotkaniu ze mną denerwuje się tak samo jak ja. Mnie też odparł Rule. Dzięki, że zgodziłaś się pomóc Asie.Sprawa potoczyła się naprawdę niesamowicie, po tym jak Sayer skontaktowała nas zkolesiem, który miał być obrońcą Asy.Quaid Jackson okazał się rzeczywiście piranią ipodczas procesu Asy zakasował wszystkich, nawet pomimo iż nasz kumpel nie miałzbyt chlubnej przeszłości.Gwozdziem do trumny tego małego dupka, którysprowokował Asę, okazały się jego arogancja i głupota.Ten mały śmieć był na tylebezczelny, że wrzucił na YouTube nagrany komórką filmik z bójki z Asą na parkingu pozamknięciu baru.Widać było na nim, że atak całej bandy na barmana był brutalny,bezlitosny i bezpodstawny.Oczywiście, Asa bronił się jak lew i dzieciak dostałporządnie po dupie, ale to było nic w porównaniu z tym, jak oberwało się Asie zważywszy na fakt, że on był sam, a ich pięciu.Naprawdę miał farta, że wyszedł z tegotylko z obitą buzką.Mogło się skończyć znacznie gorzej.Quaid znalazł nagranie (nie, żeby to było jakieś specjalnie trudne, gdy już trafiło naFacebooka i Twittera) i przedstawił je odpowiednim organom, dzięki czemu sprawęzamknięto, a zamiast tego gówniarz został oskarżony o składanie fałszywych zeznań inapaść.Quaid był na tyle miły, że obciążył Asę jedynie kosztami zaliczki; taknaprawdę nasz przystojniak nie musiał nawet stawić się w sądzie.To było pięknezwycięstwo, nawet jeśli Asa wciąż musiał się wytłumaczyć, dlaczego nie próbował siębronić, i wyjaśnić sprawę, kiedy skuli go i kazali wsiąść do suki. Ma prawdziwy dryg do pakowania się w kłopoty stwierdziła łagodnie Sayer.Wjej głosie nie było ani krztyny dezaprobaty.Rule zeskoczył ze stołka i rzucił na bar garść drobniaków. Każdemu z nas to się zdarza& od czasu do czasu.Pożegnał się ze mną i krzyknął na pożegnanie do Asy, który wchodził akurat za bar.Przedstawiłem go Sayer, a on podziękował jej podobnie jak Rule, tylko z większą doząuroku i uśmiechem, który w zamyśle miał sprawić, żeby zechciała natychmiast pójść znim do łóżka.Miałem nadzieję, że na nią nie zadziałał.Właśnie starałem sięprzyzwyczaić do myśli, że mam siostrę.Wolałem nawet nie myśleć, jak czułbym się zeświadomością, że sypia ona z takim bawidamkiem jak Asa.Poinformował nas, żedrinki są dziś na koszt firmy, i uśmiechnął się do mnie pod nosem, jakby wiedziałdoskonale, co mi chodzi po głowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]