[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kresyda uznała, że najlepiej będzie, jeśli przez służącą da znać, żeboli ją głowa.To niemal pewne, że nadal będzie się zamartwiać, więcnaprawdę dostanie migreny i nikt jej nie zarzuci kłamstwa.Poniedawnej rozmowie z Jackiem nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, a tymbardziej usiąść do stołu z jego wysoko postawionymi przyjaciółmi.Zadawała sobie pytanie, gdzie pan domu ich wszystkich usadzi.Naco dzień spożywali posiłki przy okrągłym stole w pokoju śniadaniowym,ale po przyjezdzie gości każe chyba otworzyć główną jadalnię.Westchnęła ciężko.Nie ma sensu kryć się przed nimi.Jeśli wierzyćpokojówce, która jej usługiwała, hrabia Rutherford nie miał posiadłościani w Kornwalii, ani w sąsiadujących z nią hrabstwach.Z pewnością byłaprzewrażliwiona, wręcz śmieszna.Tacy ludzie nie słuchają wiejskichplotek.Wstała i starannie wygładziła suknię, niemodną i przerobioną zaksamitnego płaszcza matki.Innej nie miała.Aagodna, ale soczystazieleń jaśniała w blasku ognia.Koronka barwy kości słoniowej, którąKresyda sama przyszyła do lamówki zbyt głębokiego dekoltu,stanowiła modny akcent.Hrabina zapewne obwiesi się brylantami jak lady Fairbridge, matkaAndrew.Kresyda nie miała innych kosztowności poza srebrnymnaszyjnikiem z kwiatowym motywem.Wyjęła uroczy drobiazg zeszkatułki i uśmiechnęła się rzewnie.Nie oddałaby go za wszystkiebrylanty świata, ale byłaby chyba szczęśliwsza, gdyby ludzie nieprzywiązywali takiej wagi do zewnętrznych oznak zamożności.Wygląda na to, że w dzisiejszym świecie ważny jest cały ten blichtr,a uczucia są niczym.Wślizgnęła się do salonu, żałując, że nie ma we dworze liczniejszegotowarzystwa.W tłumie gości łatwiej pozostać niezauważoną.Była nasiebie wściekła z powodu przesadnej nerwowości.Czemu tak się przejmuje? Powinna machnąć ręką na przyjaciółJacka.Niech myślą, co im się podoba.Nie mogła od razu przyjrzeć się utytułowanej damie, bo zasłaniał jąbarczysty Jack.Zaśmiewał się do rozpuku, słuchając jej słów.Kresydazaraz się naburmuszyła.Z pewnością wolał eleganckie towarzystwo odnudnych rozmów z nieobytą, a na domiar złego impertynencką kuzynką.Nawet nie spostrzegł, że weszła do salonu.To już lekka przesada, skarciła się w duchu.Jak miał ją dostrzec,skoro stał tyłem do drzwi?77 Podszedł do niej wysoki, jasnowłosy hrabia.Miał oczy szare niczymJack, ale o jaśniejszym odcieniu.- Dobry wieczór.Panna Bramley, prawda? Jack jest tak zajętyflirtowaniem z moją żoną, że nie przyszło mu do głowy, aby nas sobieprzedstawić.Po starej znajomości wyręczę go i sam się zaprezentuję.Miło mi panią poznać.Jestem Rutherford - oznajmił i z przyjaznymuśmiechem wyciągnął rękę.Kresyda wstrzymała oddech.Jak się zachować, gdy najprawdziwszyarystokrata podaje dłoń? Sprawiał wrażenie, jakby zachęcał, abyzapomniała o tytułach i traktowała go niczym innych znajomych.Onmoże sobie pozwolić na takie fanaberie, uznała w duchu, a ja powinnamznać swoje miejsce.- Dobry wieczór, milordzie.Uścisnęła podaną dłoń i zastanawiała się, jak Rutherford na tozareaguje.Pochylił się w ukłonie.Był wyjątkowo przystojny, ale nieczuła znajomego dreszczyku, który pojawiał się jedynie wówczas, gdydotykał jej Jack.Hrabia znów się rozpromienił, więc odpowiedziała słabymuśmiechem:- Zapewniam panią, że jestem niegrozny.Arystokraci nie gryzą.- Czyżby?Litości! Przecież stać ją na coś więcej.Ramiona trzęsły mu się odtłumionego śmiechu, a oczy zabłysły wesoło.- Daję słowo.Nie wiem, jakie bzdury wygadywał o mnie Jack, alezapewniam, że nie jestem ludożercą - powiedział głośno.Kresyda się zarumieniła, lecz zaraz zbladła, gdy poczuła na sobiebadawcze spojrzenie Jacka.Obserwował ją chłodnym, taksującymwzrokiem.Do diabła z nim! Dlaczego jej świat chwieje się w posadach,ilekroć przebywają w jednym pomieszczeniu? Niepotrzebnie tak sięprzejmowała tym gburem.Po dzisiejszym incydencie powinna czuć sięgłęboko urażona i kipieć gniewem.Dobrze wychowana córkaduchownego z pewnością byłaby wstrząśnięta.Jack odsunął się i Kresyda ujrzała przyjaznie uśmiechniętą hrabinęRutherford, która życzliwie spoglądała na nią niebieskimi oczyma.Sprawia wrażenie, jakby naprawdę chciała mnie poznać, pomyślałarozgorączkowana.O nieba! Jaka młoda! Jesteśmy chyba rówieśnicami.Jack podszedł z hrabiną do Kresydy.- Meg, przedstawiam ci moją kuzynkę.Oto panna Kresyda Bramley.78 Panno Bramley, to jest hrabina Rutherford.Hrabina popatrzyła na niego, otworzyła usta i natychmiast jezamknęła.- Witam, panno Bramley - powiedziała w końcu, wyciągając rękę,którą Kresyda uścisnęła nieśmiało.Lady Fairbridge każdemu, kogouznała za stojącego niżej w hierarchii społecznej, podawała tylko dwapalce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl