[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale przecież nie kupi tej posiadłości.%7łyła kłamstwem i pewnego dnia będzie musiała ruszyć w dalszą drogę.Nie, tendomek był przeznaczony dla jakieś młodej pary, która zdoła tchnąć w niego nowe życie.Podziękowała Robertowi, że jej pokazał to piękne miejsce, ale wyznała, że taki domek jest nie dla niej.Mimo to wracała tam w czasie swoich porannych spacerów, zaglądała przez zakurzone okna, siadała obok stawu iobserwowała, jak Piesek gania za żabami, których nigdy nie udawało mu się złapać.Zawsze za to niezle unurzał sięw błocie.Allie musiała go potem myć wodą z ogrodowego węża i uciekać, kiedy otrząsał się po prysznicu.Wreszcie zadzwoniła do Sheili.- A ja się tak zamartwiam! - skarciła ją przyjaciółka.- Gdzie ty jesteś, na litość boską?- We Francji, na wsi.Mieszkam w dworku przerobionym na pensjonat, pracuję jako kelnerka i pomoc kuchenna wmiejscowym bistro, mam nowego psa i patrzę w tej chwili tęsknie na zapuszczony wiejski domek nad stawem.- O Boże, wsiąkłaś tam na dobre - stwierdziła Sheila, ale w jej głosie pojawił się śmiech ulgi.- Chyba masz rację - zgodziła się Allie.Jej głos brzmiał młodzieńczo i optymistycznie, jak przed wielu, wielu laty.-Bardzo mi tu dobrze - dodała.- Jest tak spokojnie, i nikogo nie obchodzi, kim jestem.159- No, a dokładnie, jaka to miejscowość?- Och, wybacz, ale ci nie powiem, Sheilo.Gdyby ktoś cię zapytał, na przykład Ron albo Mac, albo jakiś dziennikarz,musiałabyś kłamać.Sheila westchnęła.- Okay, rozumiem.A więc, kupujesz ten domek?- Chciałabym.- Allie umilkła na chwilę, a potem spytała: - Słyszałaś coś na temat Rona?Sheila zaczęła szybko myśleć.Nie chciała być tą osobą, która przekaże Allie, że jej zaginiony mąż jest terazpodejrzany o morderstwo.- Nikt nie wie, gdzie się podziewa - odparła wymijająco.- Ale Rei-lly szukał cię we Francji.- Naprawdę? - Allie była zdziwiona, ale zadowolona.A potem w odruchu szczerości wyznała: - Jest tu taki jedenmężczyzna, miejscowy dziedzic, jak go nazywają.Właściciel winnicy.- Czy mam rozumieć, że się nim zainteresowałaś? - spytała sprytnie Sheila.- No cóż, niezupełnie.Przynajmniej, wydaje mi się, że chyba nie.- Allie nie potrafiła nazwać swoich odczućwzględem Roberta Montforta.- Muszę już kończyć.Czas założyć fartuch.Czekają na mnie w bistro.- O Boże - jęknęła Sheila.- W głowie mi się to nie mieści.Allie Ray tam, gdzie zaczynała.Znów jako kelnerka.- Hej, może niedługo dostanę awans na hostessę - zażartowała Allie.- Kocham cię, Sheilo, pamiętaj o mnie.- Oczywiście - obiecała Sheila i rozłączyła się.Rozdział 43Petra leżała na potężnym mosiężnym łóżku, zwieńczonym wielkim sfinksem z rozpostartymi skrzydłami.Jakwyjaśniła Allie, przyjechało z Egiptu i kiedyś należało do króla Faruka.Ponieważ Petra kupiła je tanio naniedzielnym pchlim targu w Bergerac, wydawało się to mało prawdopodobne, ale Allie i tak była skłonna jejwierzyć.W sumie, kto inny, poza Petrą i monarchą, mógłby być właścicielem tak fantastycznego łoża?Petra oparła głowę na spiętrzonych poduszkach w bladozielonych atłasowych poszewkach.Dopasowanakolorystycznie kapa wciąż zsu-160wała się na podłogę.Ze śliskim atłasem zawsze jest taki problem, ale Petra po prostu uwielbiała tę tkaninę.Spuchniętą szczękę owinęła bandaną, a na czubku głowy zawiązała kokardkę.Dzisiaj rano dała sobie usunąć ząbmądrości.Strasznie ją bolało; spuchnięta twarz wyglądała jak piłka futbolowa.- Popatrz tylko na moje oczy - zajęczała przez zaciśnięte usta.- Znikły - przyznała Allie, podając jej szklankę soku pomarańczowego z lodem i słomką, biedna kobieta tylko tomogła przełknąć.Petra odsunęła kołdrę na bok, chwiejnie podniosła się z łóżka, ale bardzo szybko znów usiadła.Skrzywiła się lekko.- Muszę iść do bistro, zacząć szykować jedzenie na dzisiaj.- O, nie, wykluczone.- Allie z powrotem ułożyła jej nogi na łóżku.Zdjęła tę irytującą atłasową kapę, poprawiłapościel i przykryła Petrę kocem.Przymknęła okiennice, zgasiła część lamp i przyjrzała się nieszczęsnej gospodyni.- No to będziemy musiały zamknąć bistro - mruknęła Petra i mimo tych opuchniętych powiek, Allie widziała, żeprzygląda się jej twardo.-Chyba że ty zdołasz mnie zastąpić.- Co? Jak to, ja? Mam prowadzić restaurację?! - Allie osłupiała.Jak dotąd, wyłącznie wypełniała polecenia, siekała,kroiła, smażyła i podawała do stołu.- A dlaczego nie? Już dość czasu tam spędziłaś.Jeśli stworzysz proste menu: kurczak, kotlety, ryba z grilla, toświetnie sobie poradzisz.A teraz już wiesz, jak robić sosy.Caterine pomoże ci przy sałatkach i warzywach.Gazpacho to pestka, zrobisz je w blenderze.Sałatę z kozim serem albo jajka przepiórcze na przystawki.Na desertarta z owocami.W zamrażarce jest kilka.Z lodami.Albo po prostu z owocami leśnymi i śmietaną.Dostawcy napewno przywiezli świeże produkty.- Allie milczała, więc Petra zmarszczyła brwi.- Nie mów, że się boisz - dodała.- Taka kobieta, jak ty.- Taka kobieta, jak ja? - powtórzyła Allie z wyrazną nutą lęku.-.która umiała odejść od niewiernego męża i przyjechać samotnie do Francji w poszukiwaniu nowego życia.Mnie by się wydawało, że może zrobić prawie wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]