[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez cały dzień jegopolicjanci dowiedzieli się bardzo dużo o redaktorze działu informacji Post.Trzy-mając kopię zeznania, Dundee usiadł na krześle naprzeciw niego przy stole wpokoju przesłuchań. Chciałbym tylko wyjaśnić kilka punktów z pańskiego zeznania, panie Bar-low wyjaśnił.Richard skinął głową. Co chce pan wiedzieć? Zeznał pan. Dundee zerknął na pierwszą stronę że wieczorem w drugidzień świąt Bożego Narodzenia nie poszedł pan do łóżka, ale pozostał w saloniena dole.Dlaczego? Piłem i zasnąłem w fotelu. Czy nikt nie próbował nakłonić pana, by poszedł pan do łóżka? Nie.Sporo wcześniej wypiłem i obawiam się, że stałem się dość niemiły.Chyba wszyscy uznali, że lepiej zostawić mnie w spokoju. Rozumiem.I spał pan w fotelu przez całą noc? Pamiętam jak przez mgłę, że obudziłem się kilka razy, ale zaraz na powrótzasypiałem. Aż do chwili, gdy obudził pana brat.Która to była godzina? Nie jestem pewien, ale musiało być około ósmej. I natychmiast zaczęliście się kłócić? Tak.Mieliśmy sprzeczkę poprzedniego wieczora tuż przed tym, jak po-szliśmy spać i po przebudzeniu Tim nawiązał do niej ponownie. Tak z samego rana? To musiało być coś poważnego. Dla niego owszem.Chodziło o naszego ojca. Ojca? Dundee ponownie zerknął na zeznanie. Myślałem, że wasz ojciecnie żyje.216 To prawda.Zmarł w 1959 roku. To o co się posprzeczaliście po tak długim czasie?Richard zapalił papierosa. To zawiła historia, ale krótko rzecz ujmując, po-wiedziałem bratu, że ojciec miał romans, kiedy byliśmy nastolatkami.Nie wie-dział o tym i zdenerwował się, kiedy mu to uświadomiłem.Oskarżył mnie o kłam-stwo.Powiedziałem mu, że nie kłamię i że jestem pewien, iż nasza matka o wszyst-kim wiedziała.Zasugerowałem, że możemy zapytać ją rano.Dundee oparł się na krześle. I nazajutrz rano, zaraz po wyjściu z łóżka pań-ski brat był nadal.podenerwowany z tego powodu? Z powodu czegoś, co stałosię ponad trzydzieści lat temu? Musi pan zrozumieć pewną rzecz, gdy chodzi o Tima.Po śmierci naszegoojca bardzo zbliżył się do matki, stał się w stosunku do niej wręcz nadopiekuńczy.Najwyrazniej czuł, że jeśli wspomnę jej o tym, co wiem, zdenerwuje się. A byłoby tak w istocie? Szczerze mówiąc, nie sądzę.Wydaje mi się, że ona o wszystkim wiedziała. Tak więc reakcja pańskiego brata wydaje się w tych okolicznościach prze-sadzona.Richard wzruszył ramionami. On naprawdę bardzo kochał matkę.Uważał,że w jakimś sensie jej zagrażam. A czy powiedziałby jej pan? O tym romansie? Pewnie nie.Gdy mówiłem o tym Timowi poprzedniego wieczora, byłempijany. Rozumiem. Dundee ponownie wziął do rąk zeznanie. Mówi pan, żekiedy brat pana obudził, trzymał w dłoniach strzelbę pana Stansfielda. Zgadza się.Charles zostawił ją przy drzwiach wejściowych w holu. Ale pan Stansfield uparcie twierdzi, że nie była nabita, gdy ją tam odkładał. Ja także jestem o tym przekonany.Poszedłem wczoraj po południu z Char-lesem do lasu, żeby ją wypróbować, i pamiętam, jak ją rozładował i niósł prze-wieszoną przez ramię, gdy szliśmy w stronę samochodu.Nie widziałem, żebypózniej ją jeszcze ładował. Więc w jaki sposób została nabita? Brat pana nie strzelał, prawda? Raz mu się zdarzyło.Jakiś czas temu przyjechał na kilkudniową konferen-cję nauczycieli w Londynie i zatrzymał się u mnie.Pewnego popołudnia zostałemzaproszony na prasowe otwarcie klubu strzeleckiego i zabrałem go ze sobą.Nau-czył się tam podstaw, ale nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek pózniej miał doczynienia z bronią.217 Kiedy to było, panie Barlow? Nie jestem pewien.dziesięć lat temu? Może dwanaście. Jak nazywał się ten klub? Nie pamiętam. Richard strzepnął popiół na spodek na stole. To byłogdzieś w Surrey, jak sądzę.A może w Kent.Nigdy tam więcej nie byłem. Więc twierdzi pan, że brat mógł naładować broń. Dlaczego by nie? Nie jest to zbyt trudne, kiedy raz ktoś pokaże, jak to sięrobi. Doskonale.Co się stało potem? Ma pan to w moim zeznaniu. Mimo wszystko chciałbym, żeby mi pan jeszcze raz opowiedział.Richard odpalił kolejnego papierosa od tego, który się kończył, nim zgasił gona spodku. Tim stał się bardzo pobudzony.Krzyczał na mnie i machał bronią nawszystkie strony.Próbowałem go uspokoić, bo najwyrazniej stracił nad sobą pa-nowanie.Oczywiście nie wiedziałem wtedy, czy broń jest nabita, ale nie zamie-rzałem ryzykować, odbierając mu ją.Hałas musiał obudzić Robertę i zeszła nadół.Nie wiem dlaczego, ale wyglądało na to, że gdy Tim ją zobaczył, rozzłościłsię jeszcze bardziej.Zrobił przerwę. Następnych kilka chwil to już było czyste szaleństwo, bo bardzo bałem sięzarówno o Robertę, jak i o siebie samego.Ona i ja znalezliśmy się blisko siebie.Oboje naraz próbowaliśmy z nim rozmawiać, błagając, by odłożył broń.Pomyśla-łem, że jeśli uda nam się przesunąć bliżej fortepianu, będę mógł wciągnąć ją zesobą pod spód.Teraz nie wydaje się to najlepszym pomysłem, jednak w takichokolicznościach trudno jest jasno myśleć.Problem w tym, że oznaczało to zara-zem poruszanie się w stronę drzwi do holu.A widząc to, Tim wpadł w istną histe-rię, więc zatrzymaliśmy się.Płakał nawet raz się zaśmiał a ja zdałem sobiesprawę, że coś w nim musiało pęknąć.Wtedy do pokoju weszła Naomi i zaczęłana niego krzyczeć.To na wszystkim zaważyło.Wycelował strzelbę prosto w nasoboje i wiedziałem, że zamierza strzelić.Chwyciłem Robertę, by powalić ją napodłogę, ale.Ponownie zamilkł, tym razem na dłużej.Kiedy odezwał się ponownie, w jegogłosie słychać było wyrzuty sumienia. Powinienem był po prostu przewrócić ją i upaść na wierzch.Chodzi o to, żetrzymałem ją prawie jak tarczę.I przez to dotknął swojej twarzy, gdzie nie-znaczne rany zostały opatrzone przez lekarza to ona przyjęła całą siłę uderzenia.218Spuścił głowę, a Dundee czekał w ciszy.W końcu rzekł: Rozumiem, że jest to dla pana bardzo trudne, panie Barlow.Jednak musi-my. Wiem. Richard podniósł głowę. Nie szkodzi.Wydobywanie z ludzi in-formacji to także mój zawód.I tak nie ma tego już zbyt wiele.Naomi krzyknęła irzuciła się w stronę Roberty.Ja byłem zbyt zszokowany, by zrobić cokolwiek,stałem tylko i patrzyłem.Tim.niech pomyślę.Przez chwilę nie ruszał się, a po-tem podszedł i stanął obok Naomi i Roberty.Powiedział Nimmy nazywał jątak od dziecka a ona tylko na niego spojrzała.Tuliła do siebie córkę.Przezchwilę wpatrywali się w siebie, po czym Tim odwrócił broń i włożył sobie lufę doust.To wszystko.Nie zwlekał i nie było sposobu, by którekolwiek z nas go po-wstrzymało.Dundee skinął głową. Dziękuję, panie Barlow.Jeszcze tylko kilka szczegó-łów.Na broni znaleziono pańskie odciski palców.Czy podniósł ją pan pózniej? Nie, ale najprawdopodobniej pozostały tam od popołudnia, kiedy byłem zCharlesem w lesie.Pewnie znalezliście tam też odciski palców jego syna. A pani Stansfield? Czy wyszła z wami albo dotykała broni po strzelaninie? Nie, ale to ona kupiła tę strzelbę Charlesowi pod choinkę.Musiał iść z niąjako posiadacz licencji, ale Naomi przechowała ją aż do Bożego Narodzenia.Brzmi to trochę niemądrze, jednak tak właśnie zrobili.Oczywiście dotykała jejpodczas pakowania.Dundee zauważył, że Richard Barlow ma gotową odpowiedz na każde pytanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]