[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapadła całkowita cisza.- Nie - zaprzeczył spokojnie Bishop po chwili milczenia.- Nieprzywołałem.Merryn żartuje.Dienwald spojrzał na niego z ukosa.- Potem poszukamy wyjaśnienia - stwierdziła Philippa.- Wejdzcie,wejdzcie.Po pierwsze, muszę dla was wyszukać suche ubrania.Wspanialesię składa, że nasze stada owiec bardzo się powiększyły i mamy dośćwełny na ciepłą odzież.Skoro jesteśmy podobnego wzrostu, Merryn, mojesuknie powinny dobrze na tobie leżeć.147RS- Ha - westchnął Dienwald.- Ty jesteś olbrzymką, istną topolą.Merryn to zaledwie mała dziewuszka, ty zaś.Philippa wetknęła w usta męża garść rozmarynu.Wypluł zioła iroześmiał się donośnie.- Chodzmy, Bishopie - powiedział.- Gorkel zajmie sięNieustraszonym.W zasadzie jest jedynym sługą, któremu powierzyłbymtwoją dziką bestię, bo tylko on się nie boi, że Nieustraszony go ugryzie.- Owszem.To Nieustraszony boi się, że Gorkel go ugryzie.Już po chwili Merryn szła u boku Philippy de Fortenberry w stronęWielkiej Sali.Panował w nim niesłychany gwar.Wszyscy mówili jednocześnie,chodzili w tę i z powrotem, zajmując się swoimi sprawami, ale jednymokiem zerkając ciekawie na Bishopa i Merryn.A ile było śmiechu,dziecięcych pisków, krzyków i sporów!- W Penwyth nie ma tyle hałasu - powiedziała Merryn do Philippy.Philippa uniosła brew w zdumieniu.- Każdy zamek, jaki odwiedziłam, tętni gwarem, nawet królewskipałac w Windsorze.- W Penwyth mieszkają sami starcy - wyjaśniła Merryn.- Zwyklerozmawiają przyciszonymi głosami.Dziękuję za ubranie.- Tę śliczną suknię dostałam kilka lat temu od Kassii de Moreton.Wyglądasz w niej bardzo dobrze.Co masz na myśli, mówiąc, że wPenwyth mieszkają sami starcy? - Weszły do Wielkiej Sali.- Och, nie! - jęknęła Philippa i przewróciła oczyma.Błazen Krętacz wskoczył na jeden ze stołów i śpiewał na całe gardło:Oto jest Bishop, królewski chwat!148RS Nie przybył do nas w szachy grać.Jest także panna, z którą brać ma ślubI w łożu tarzać się z nią po sam grób.I cały czas mieć nadzieję,%7łe klątwa go nie dosiężeChwalmy Bishopa - piątego męża!Merryn spojrzała na Philippę.- Ta straszna pieśń nawet się zrymowała.No, przynajmniejwiększość wersów.Ale jest nieprawdziwa.O co chodzi temu karłowi?Bishop nie przyjechał do Penwyth, żeby się ze mną ożenić.Przyjechał, byzdjąć z nas klątwę.Dienwald ryknął, wskoczył na stół i trzasnął karła w plecy takmocno, że błazen poleciał aż pod ścianę, tocząc się bezładnie i turlając.Wreszcie zatrzymał się i spojrzał przymilnie na swego pana.- Oszczędz mnie, panie, będę się bardziej starał.Zanim wieczórnadejdzie, będę bez wytchnienia szukał rymów, dopóki pieśń nie będziesię rymowała sama ze sobą.Może nawet znajdę jeszcze kilka rymów dosłowa mąż"? Jeszcze jeden wers? O, tak, dodam nawet jeszcze jedenwers.Co o tym myślisz, szlachetny mój panie?- Dość już, bezmózgi łajdaku! - krzyknął Dienwald.- Bishop nie mazamiaru się z nią żenić.- Ależ ma! Przecież słyszałem, jak mówiliście.- Krętacz wywrócił oczami, chwycił się za gardło i zaczął szarpać nawszystkie strony.- Ojej, o, rety i o, mamuśku! Pan mnie zabije, bo mózgmi zgnił do reszty!- Owszem, zgnił - stwierdził Dienwald.- Zamilknij wreszcie.149RSHrabia St.Erth spojrzał na Bishopa, który siedział bez ruchu,ściskając w dłoni kufel przedniego piwa, wpatrując się w Merryn irozmyślając, czy błazen Krętacz nie wydał właśnie na niego wyrokuśmierci.Merryn odchrząknęła.- Dlaczego zwiesz go Bishopem, piątym mężem, błaznie? Dlaczegosądzisz, iż przybył do Penwyth, by się ze mną ożenić? Powiedz.- Nie! - wrzasnął głośno Bishop.- Wolałbym odciąć sobie stopy, niżsię z tobą ożenić.Błazen myli Bishopów.To imię jest tu bardzo popularne.- O, tak, panienko.To prawda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]