[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślisz, \e jest jakaś droga?- Zawsze jakaś jest.- I sądzisz, \e placek z dzikimi truskawkami mo\e być taką drogą? - spytała Samantha.- Kto wie.- No dobrze, pójdę z nią pogadać.Matka uśmiechnęła się z wdzięcznością.Samantha wyszła z domu i na chwilę zatrzymała się przed gankiem.Odetchnęłagłęboko kilka razy, \eby uzbroić się w cierpliwość przed rozmową z kuzynką.Podeszła do Mary - Louise, kiedy ta rozsmarowywała na udach jakąś piankę.Po kilkudniach na słońcu jej skóra zbrązowiała i nabrała oliwkowego odcienia.- Cześć, nie masz jeszcze dosyć opalania?- Nigdy nie mam dosyć opalania.Samantha przysiadła na pniu jabłoni, którą ojciec ściął zeszłego lata.- A nie boisz się dziury ozonowej? - spytała, zaskoczona tym, \e kuzynkaodpowiedziała jej pełnym zdaniem.- Wiesz, te koszmarne historie z rakiem i tak dalej.- Mam przecie\ kremy z filtrami.- Mary - Louise była, jak na siebie, wyjątkoworozmowna.- Słuchaj, nazbierałam cały koszyk dzikich truskawek i zamierzam upiec z nimi ciasto- oznajmiła Samantha.Kuzynka popatrzyła na nią takim wzrokiem, jakby pytała: A co ja mam z tymwspólnego?.- Pomyślałam, \e mo\e mogłybyśmy upiec je razem.Mam świetny przepis.- Ja?! - Mary - Louise szeroko otworzyła oczy i roześmiała się.- Ja mam piec z tobąciasto? Przecie\ ja nie umiem nawet zaparzyć herbaty.To Samantha zdą\yła ju\ zauwa\yć, podobnie jak to, \e kuzynka nie potrafi zebrać zestołu brudnych naczyń po sobie i wło\yć do zmywarki.- Kiedyś trzeba zacząć.- Tylko po co? Nie mam zamiaru zostać kurą domową, więc dlaczego mam się uczyćgotowania, pieczenia i podobnych bzdur.Samantha zawrzała ze złości.- Wiesz, mo\e ci się to wydać dziwne, ale tak się składa, \e bycie kurą domową -cokolwiek by to miało oznaczać - nie mieści się równie\ w moich planach na \ycie.Po raz pierwszy mówiła do niej tak niemiłym tonem i wcale tego nie \ałowała.Wkońcu jak długo miała jeszcze znosić arogancję kuzynki? Głos tak podniosła, \e Mary -Louise oderwała wzrok od magazynu, który zaczęła przeglądać, i spojrzała na nią, unoszącbrwi.- Co się tak ciskasz? - spytała.- Co ja takiego powiedziałam?- Wcale się nie ciskam - zaprzeczyła Samantha, wstając z pnia jabłoni.- Opalaj siędalej.Nie będę ci więcej zawracać głowy pieczeniem ciasta ani niczym innym - dodała,odchodząc.Nie odwróciła się, nie mogła więc tego widzieć, ale była pewna, \e Mary - Louisewzruszyła ramionami.Kiedy obeszła dom i znalazła się we frontowej części podwórza, mama siedziała ju\ wsamochodzie i przekręcała kluczyk w stacyjce.Na widok córki zgasiła silnik, opuściła szybę iwystawiła głowę.- I co? - spytała.Samantha pokręciła głową.- No, có\ - westchnęła matka.- Dziękuję ci, skarbie, \e próbowałaś.Dziewczyna uśmiechnęła się.- Wiemy ju\ przynajmniej, \e placek z dzikimi truskawkami nie jest drogą do Mary -Louise.8W sobotę po południu Mary - Louise była wyraznie o\ywiona.Po lanczu, któryzastępował jej równie\ śniadanie, nie poszła się opalać, tylko oznajmiła, \e idzie sięszykować.- Na co? - zdziwiła się Samantha.- Miałyśmy przecie\ dzisiaj jechać do dyskoteki.Na Double Rainbow ró\nie mówiono w okolicy - buda, knajpa, szopa, stodoła, bokiedyś było najzwyklejszą na świecie stodołą - Samantha nie słyszała jednak, by ktokolwieknazwał to miejsce dyskoteką.W pierwszej chwili zamierzała wyprowadzić ją z błędu, po chwili pomyślała jednak,\e do wyjazdu do Glacier zostały ju\ tylko dwa dni i \e jeśli chce być fair wobec przyjaciół,to powinna wykorzystać dzisiejszą okazję i przedstawić im kuzynkę.- Co, nie jedziemy? - spytała Mary - Louise i na jej twarzy, która tak rzadko wyra\ałajakiekolwiek emocje, odmalowało się rozczarowanie.- Nie, oczywiście, \e jedziemy - uspokoiła ją Samantha.- Ale dopiero o siódmej.- Jest ju\ wpół do trzeciej.- Dopiero wpół do trzeciej - sprostowała Samantha.- Mamy ponad cztery godziny,\eby się zebrać.- Tylko cztery godziny - rzuciła Mary - Louise i z zadziwiającą u niej energią pobiegłana górę.Samantha została z mamą w kuchni, \eby posprzątać po lanczu.- Mary - Louise jest dzisiaj w niezłym humorze, prawda? - zauwa\yła matka.Ucieszyła ją zmiana w zachowaniu siostrzenicy, którą dotychczas mo\na by - określając tonajprościej - porównać do śniętej ryby.- To pewnie z powodu waszego dzisiejszego wypaduna tańce - domyśliła się.- Chyba tak - zgodziła się z nią Samantha.- Nie wiem tylko, co będzie, jak zobaczyDouble Rainbow.Pewnie sobie wyobra\a, \e to dyskoteka, taka jakie mają u siebie w LosAngeles.- Sammy, błagam cię, nie kracz - poprosiła matka.- Mo\e jej się spodoba.- Jasne! Musi się spodobać.Dla niej to przecie\ egzotyka, malownicza wiejskaegzotyka.Matka uśmiechnęła się.Samantha dostrzegła zmianę w nastawieniu mamy.Nie słyszała ju\ pretensji w jejgłosie o to, \e mało się stara.Miała wra\enie, \e mama mówi jej: Spróbuj, ale jeśli tego niezrobisz, zrozumiem i nie będę cię obwiniać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]