[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kim i Matt wyjęliValianta z przezroczystej skrzyni.Postawili go na podłodze, a Kim ostrożnie zawinęła go wfolię.Siedzący w kabinie pilota Ali próbował ją zniechęcić.Powtarzał, że brak jejdoświadczenia, że nie wie, jak postępować w przestrzeni kosmicznej.Upierał się, że to zbytniebezpieczne.Bezsensowne.I wolałby, żeby tego nie robiła.Kim podziękowała mu za troskę.- Muszę spróbować - powiedziała.- Tylko to nam pozostało.- Wnieśli mikrostatek poschodach do śluzy.Wzięli parę skafandrów ciśnieniowych i ubrali je.Ali zszedł do nich, aby się upewnić, czy wszystko zrobili jak należy.Przez chwilępomstował na Kim, ale w końcu powiedział, że gdyby był na jej miejscu, postąpiłby taksamo.- Może to i dobrze - stwierdził.- Taka okazja już się nie powtórzy.Potem cofnął się na podest schodów, a Kim uruchomiła dekompresję śluzy.- Przynajmniej zmieściłaś się w czasie - usłyszała jego głos przez radio skafandra.-Następny skan ma nastąpić za osiem minut.Jak myślisz, co się stanie?- Mam nadzieję uścisnąć dłoń kosmitom - odparła.Zewnętrzny właz śluzy się otworzył i oboje wydostali się na zewnątrz.Czuli się tak,jakby nocą wyszli na dach domu.Górna część kadłuba była płaska i prostokątna, ograniczona barierką sięgającą do pasa.Nadal znajdowali się w obrębie sztucznego pola grawitacyjnego statku.Kim postawiła Valianta, podeszła do krawędzi i spojrzała w dół.Widok przyprawił ją ozawroty głowy.Czuła się tak, jakby stała na szczycie nieskończenie wysokiego budynku,którego fundamenty ginęły w pustce.Po lewej stronie miała gazowego olbrzyma otoczonegopierścieniami i księżycami.Dawał osłonę przed słońcem.- Co się stanie, jeśli spadnę? - spytała Alego.- Nic - odparł.- Nie spadniesz.Mogłabyś najwyżej odfrunąć".Lepiej nie podchodz zablisko krawędzi.Matt został na środku dachu, obok Valianta.- Minuta do następnego skanu - poinformował Ali.Kim podeszła do Matta i położyła mu dłoń na ramieniu.Wydawał się zagubiony.- Chcesz mi pomóc? - spytała.- Pewnie.- Zwietnie, - Zdjęła folię z mikrostatku.Matt naśladując ją, wziął jeden koniec Valianta irazem go podnieśli.- Jak najwyżej - powiedziała.Unieśli go na wysokość ramion, a potemponad głowy.Ali odliczał sekundy.- No to już.Mamy światło.Skanują nas.Kim wyobrażała sobie, że czuje mrowienie sondy przenikającej trzy poziomy Maca i ją, izatrzymującej się na Valiancie.- To nic nie da - powiedział Matt.- Mam wrażenie, że biorę udział w ceremonii religijnej.- Bo to jest religijna ceremonia.- Obróciła statek, próbowała podnieść go wyżej i niemalwypuściła go z rąk.- Uważaj - ostrzegł Matt.- Nadal nas sondują - poinformował Ali.- Tym razem dłużej.Kim pamiętała, że wcześniej skany trwały trzy sekundy.Zaczęła liczyć.- Chyba udało nam się zwrócić ich uwagę - powiedziała.- Mam taką nadzieję.Doliczyła do dziewiętnastu.- Znacznik zgasł - powiadomił Ali.- Koniec.Opuścili Valianta i postawili go na dachu.- Kim - znowu usłyszeli głos Alego.- Tak?- W sumie trwało to dwadzieścia sześć sekund.Matt rozejrzał się, szukając świateł wśród gwiazd.Ale obraz nieba się nie zmienił.- Możemy chyba wrócić do środka - powiedział.- Tu już nic nie zdziałamy.Kim z trudem zdołała usiąść przy Valiancie.Skafander był wyjątkowo niewygodny.- Zostanę tu jeszcze chwilę.- Kim.- Nic mi nie jest.Po prostu jeszcze nie jestem gotowa się poddać.- Właz śluzy pozostałotwarty.Zwiatło wylewało się na dach.- Jeśli tam wrócę, będzie to oznaczało koniec.Podszedł do niej i stanął obok.Spoglądała w wieczność, poza wielki otoczony pierścieniami glob, poza rozsypanediamenty gwiazd, poza rzeki światła.Myślała o Emily, która zginęła w chwili triumfu.Z zamyślenia wyrwał ją głos Alego.- Wykrywamy jakiś ruch.Terri Taranaka obserwowała monitory w nawigacyjnej.- Kim, mamy coś!Kim z wysiłkiem wstała.- To nie Dauntless?- Nie.- Po głosie Alego poznała, że jest podekscytowany.- Dauntless nadal jest za nami.- Skąd mamy sygnał? Z jakiego kierunku?- Namiar zero-sześć-zero - poinformował Ali.- Jakieś trzydzieści stopni w górę.Musiała spojrzeć na właz śluzy, aby zorientować się, z której strony znajdował się dzióbstatku.Tu na górze, rozpoznawanie kierunków nie było łatwe.- Właśnie się pojawiło - ciągnął Ali.- Nie mam pojęcia, skąd się wzięło.Choć znajdowali się w cieniu planety, blask Alnitaka i tak był silny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]