[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz, James bardzo siÄ™ zmieniÅ‚ po tamtymwypadku.On wciąż nie chce na ten temat rozmawiać.James kiedyÅ› oÅ›wiadczyÅ‚, że Sophie nie wie wszystkiego.PamiÄ™tajÄ…c o tym,Alice spytaÅ‚a ostrożnie:RS- Co wstrzÄ…snęło nim bardziej? Zmierć matki czy narzeczonej?- Nigdy siÄ™ nad tym nie zastanawiaÅ‚am.Chyba matki.Jego stosunki z narze-czonÄ… byÅ‚y nie najlepsze.CzÄ™sto siÄ™ kłócili; ona byÅ‚a bardzo wymagajÄ…ca.On go-tów byÅ‚ nosić jÄ… na rÄ™kach, ale o niej mówiono różne rzeczy.Biedny James.Niepowinien siÄ™ tak zamartwiać.David i ja bardzo byÅ›my chcieli, żeby siÄ™ ożeniÅ‚ izapomniaÅ‚ o tamtym.- Nagle jej twarz siÄ™ rozjaÅ›niÅ‚a.- Becky ma podobno pra-cować u ciebie.To już zaÅ‚atwione?- Nie jestem z tego powodu szczęśliwa, ale Carol, moja pielÄ™gniarka, którawÅ‚aÅ›nie przyjechaÅ‚a, mówi, że siÄ™ niÄ… zajmie.Jamesowi bardzo na tej pracy zale-żaÅ‚o.- To dobrze.- Sophie wyglÄ…daÅ‚a na zadowolonÄ….- Mam nadziejÄ™, że siÄ™miÄ™dzy nimi uÅ‚oży.Alice zapragnęła jak najszybciej skoÅ„czyć tÄ™ rozmowÄ™.SpojrzaÅ‚a na Å›piÄ…ce-go psa i oznajmiÅ‚a:- MuszÄ™ wracać.Trzeba go wyczyÅ›cić przed zabiegiem.DziÄ™kujÄ™ za herbatÄ™.MaÅ‚y przybÅ‚Ä™da nie chciaÅ‚ opuszczać ciepÅ‚ej kuchni.W koÅ„cu jednak umie-Å›ciÅ‚y psa w samochodzie.Na jego mordce malowaÅ‚y siÄ™ tak wyrazny smutek irezygnacja, że Alice poczuÅ‚a wzruszenie.ZachowywaÅ‚ siÄ™ równie potulnie podczas zabiegów higienicznych, jak i opa-trywania ran.W koÅ„cu, cofnÄ…wszy siÄ™ o krok, by ocenić swe dzieÅ‚o, Alice po-wiedziaÅ‚a:- Poza tÄ… ranÄ… nad okiem, wszystko zagoi siÄ™ w ciÄ…gu kilku dni.MyÅ›lÄ™, że napolicji byliby zadowoleni, gdyby zostaÅ‚ u nas.Choć bo ja wiem.UrwaÅ‚a, ponieważ weszÅ‚a matka, która natychmiast zaczęła gÅ‚askać psa.SpoglÄ…dajÄ…c na Carol, która z uÅ›miechem kiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…, Alice zrozumiaÅ‚a, żeproblem zostaÅ‚ rozwiÄ…zany.OpowiedziaÅ‚a matce nieszczęścia zwierzaka, ta zaÅ›rzekÅ‚a:RS- WÅ‚aÅ›nie czegoÅ› takiego mi brakowaÅ‚o.StworzÄ™ mu dobre życie.Alice poczuÅ‚a dÅ‚awienie w gardle, gdy psiak wyciÄ…gnÄ…Å‚ pyszczek i polizaÅ‚swÄ… nowÄ… paniÄ….Pani Norton przemawiaÅ‚a do zwierzÄ…tka pieszczotliwie, poczym uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i oznajmiÅ‚a z uÅ›miechem:- NazwÄ™ go AnioÅ‚kiem.którego zesÅ‚ano mi na ratunek.To wszystko byÅ‚otak wzruszajÄ…ce, że Alice z trudem powstrzymywaÅ‚a Å‚zy.Carol jednak oÅ›wiad-czyÅ‚a ze Å›miechem:- Nie przypuszczam, żeby AnioÅ‚ek zostaÅ‚ poddany ostrym rygorom, toteż odczasu do czasu nazwie siÄ™ go inaczej.- Jestem pewna, że szybko nauczy siÄ™ dobrych manier - o-znajmiÅ‚a pani Nor-ton, poÅ‚ożyÅ‚a psa na podÅ‚odze i ruszyÅ‚a w stronÄ™ drzwi.Ten siÄ™ zawahaÅ‚, a gdynowa pani wezwaÅ‚a go cicho, spojrzaÅ‚ na Alice i na Carol, po czym, usÅ‚yszawszynastÄ™pne wezwanie pani, wstaÅ‚ i szybko znalazÅ‚ siÄ™ w jej ramionach.- Pewnie myÅ›lisz, że jestem sentymentalna - powiedziaÅ‚a Alice po chwilimilczenia - ale naprawdÄ™ siÄ™ cieszÄ™, że po tylu przeżyciach mama wreszcie bÄ™-dzie mogÅ‚a zaopiekować siÄ™ wÅ‚asnym zwierzakiem.- Rozumiem to - odparÅ‚a Carol i Alice przypomniaÅ‚a sobie, że przyjaciółkaniedawno straciÅ‚a matkÄ™.To zrodziÅ‚o miÄ™dzy nimi bliska, wiÄ™z.Przez chwilÄ™ cicho rozmawiaÅ‚y, poczym nagle Carol spojrzaÅ‚a w okno i zawoÅ‚aÅ‚a:- Spójrz, pada! Nie bÄ™dziemy chyba miaÅ‚y wielu pacjentów.PojawiÅ‚o siÄ™dwóch, i w obu przypadkach trzeba byÅ‚o zrobićpsom zastrzyki.Po skoÅ„czeniu zabiegów Alice spytaÅ‚a:- Może już pójdziesz do domu? Ja jeszcze zostanÄ™ parÄ™ minut.MuszÄ™ przy-gotować lekarstwa dla tego nieszczÄ™snego AnioÅ‚ka.Podejrzewam, że nigdy niktmu nie dawaÅ‚ zastrzyków, toteż pierwsze szczepienia zrobiÄ™ mu w domu.RSOtworzyÅ‚a lodówkÄ™, wyjęła odpowiednie fiolki i już miaÅ‚a pójść za Carol,kiedy za drzwiami usÅ‚yszaÅ‚a haÅ‚as i w progu stanÄ…Å‚ James.OtrzÄ…snÄ…Å‚ zdjÄ™tÄ… kurt-kÄ™ na dworze, wszedÅ‚ do Å›rodka i rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ trochÄ™ smutno.- Co za wieczór! PomyÅ›laÅ‚em sobie, że nie masz tu pewnie tÅ‚oku, wiÄ™c wpa-dÅ‚em zobaczyć tego przybÅ‚Ä™dÄ™.JeÅ›li nikt go nie poszukuje, to może mógÅ‚bym.UrwaÅ‚, ponieważ Alice potrzÄ…snęła przeczÄ…co gÅ‚owÄ….- Tak chyba bÄ™dzie najlepiej - orzekÅ‚, wysÅ‚uchawszy caÅ‚ej historii.- Potrzeb-ny mu dobry dom, a twoja matka potrzebuje towarzystwa.- JesteÅ› bardzo, spostrzegawczy i oczywiÅ›cie masz racjÄ™.Moja matka niechodzi po Å›wiecie ze smutnÄ… minÄ… i nie zÅ‚orzeczy na los, ale wiem, że brakuje jejojca.Byli sobie bardzo oddani.Przed jej oczami stanęły czasy, gdy rodzice byli jeszcze razem.Z zamyÅ›leniawyrwaÅ‚ jÄ… peÅ‚en ciepÅ‚a gÅ‚os Jamesa:- Ten pies jest w stanie zrobić dla niej wiÄ™cej niż nawet ty.Nada jej życiusens.SpojrzaÅ‚a na niego innym wzrokiem.Jego współczucie sprawiÅ‚o, że znówpoczuÅ‚a w oczach Å‚zy.OdwróciÅ‚a siÄ™, lecz James dotknÄ…Å‚ jej ramienia:- Co zÅ‚ego powiedziaÅ‚em? Dlaczego pÅ‚aczesz?- PrzypomniaÅ‚am sobie ojca - wyjaÅ›niÅ‚a, bo w jego gÅ‚osie wyczuÅ‚a prawdzi-wy niepokój.- MuszÄ™ siÄ™ wziąć w garść.- Nie, nie musisz.PÅ‚acz.To ci pomoże.PrzytuliÅ‚ jÄ… i Alice poczuÅ‚a, że puszczajÄ… tamy.W jego ramionach wszystkiestresy i napiÄ™cia ostatnich dni zniknęły jak za dotkniÄ™ciem czarodziejskiej różdż-ki.SzeptaÅ‚ sÅ‚owa pocieszenia, a ona nie wiadomo dlaczego zawstydziÅ‚a siÄ™ swo-jej sÅ‚aboÅ›ci. PróbowaÅ‚a siÄ™ od niego odsunąć, lecz zaprotestowaÅ‚:- Nie wstydz siÄ™.ChcÄ™ ci tylko pomóc.Dawaj, teraz wytrzemy te Å‚zy.WyjÄ…Å‚ z kieszeni biaÅ‚Ä… chusteczkÄ™ i delikatnie osuszyÅ‚ jej policzki.W jegooczach malowaÅ‚a siÄ™ taka czuÅ‚ość, że zaczęło brakować jej powietrza.NagleRSspojrzaÅ‚ na coÅ› ponad jej ramieniem i w tych samych oczach pojawiÅ‚ siÄ™ wyrazfurii.- A wy co tu robicie?! - spytaÅ‚ ostro.RSROZDZIAA SIÓDMYAlice odskoczyÅ‚a od Jamesa i spojrzaÅ‚a ze zÅ‚oÅ›ciÄ… na Becky i Edwarda, któ-rzy stali w otwartych drzwiach.Zaskoczona, nie mogÅ‚a wydobyć gÅ‚osu.- No, no! - odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu Edward.- Ale scena! Chyba nie powinni-Å›my byli tu przychodzić bez uprzedzenia.Przepraszamy!Becky przenosiÅ‚a peÅ‚ne zÅ‚oÅ›ci spojrzenie z Alice na Jamesa, zanim powie-dziaÅ‚a:- Powinnam siÄ™ byÅ‚a tego domyÅ›lić.Sophie mówiÅ‚a, że nie pójdzie mi z tobÄ…Å‚atwo, ale widzÄ™, że jej siÄ™ udaÅ‚o.Jest najwyrazniej lepsza.Alice wciÄ…gnęła gwaÅ‚townie powietrze, James jednak powoli wÅ‚ożyÅ‚ chus-teczkÄ™ do kieszeni i odparÅ‚ spokojnie:- Gadasz bzdury.Może teraz jedno z was powie, o co chodzi, a potem siÄ™pożegnamy.- Och, bardzo chÄ™tnie.PrzyszliÅ›my wyraznie nie w porÄ™ -oznajmiÅ‚ Edward zsarkazmem.- ChciaÅ‚em siÄ™ umówić z Alice na kolacjÄ™, ale teraz - wzruszyÅ‚ ra-mionami - to już nie ma sensu.- Ja przyszÅ‚am zobaczyć tego zbÅ‚Ä…kanego psa - dodaÅ‚a Becky, patrzÄ…c na Ja-mesa przenikliwym wzrokiem.- MogÅ‚abym go wziąć do siebie.A tymczasemprzyÅ‚apaÅ‚am was na gorÄ…cym uczynku.No, no, no.- OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ w stronÄ™Alice.- OczywiÅ›cie, nie bÄ™dÄ™ tu pracowaÅ‚a.Już rozumiem, dlaczego nie miaÅ‚apani ochoty mnie przyjąć.RSZ dumnie podniesionÄ… gÅ‚owÄ… wyszÅ‚a z pokoju i Edward ruszyÅ‚ za niÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]