[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uparła się, że zaczeka na jego powrót i nie zgodziła się,by przyjęła ją lady Dinah.- Zaprowadziłem ją do saloniku - zakończył.- Nie wymieniła swego nazwiska? - Cobie podał kamerdynerowi płaszcz i cylinder.- Lady Heneage, sir.Lady Heneage.Czego, u licha, mogła od niego chcieć ta kobieta? Zastanawiał się nad powodem jej wizyty, gdy kamerdynerotwierał drzwi saloniku, by go zaanonsować.Siedziała przy oknie, a przed nią stała taca z herbatą.Cobienatychmiast jednak zauważył, że filiżanka jest pełna.Lady Heneage wstała i podeszła bliżej.Była ubrana bardziej eleganckoniż zwykle, a na wychudzonych policzkach miała rumieńce.Wymienili oficjalne grzeczności, po czym Cobie spytał:- Co mogę dla pani zrobić, lady Heneage?Uśmiechnęła się do niego dość zagadkowo.- Och, panie Grant, chodzi raczej o to, co ja mogę zrobićdla pana!- Intryguje mnie pani.- Była to prawda.- Przede wszystkim muszę pana powiadomić, że odeszłamod męża.Miałam szczęście otrzymać spadek po ciotce, a dziękiustawie o posiadaniu dóbr przez zamężne kobiety nie muszę oddawać go do dyspozycji męża.Suma ta wystarczy mi na utrzymanie, więc przenosimy się z siostrą do Szkocji.Zanim jednakwyjadę z Londynu, chcę panu przekazać informacje, które mogąokazać się dla pana przydatne.Pan był zawsze dla mnie uprzejmy, tak samo pańska młoda żona, zwłaszcza w Markendale.-Urwała.Cobie podziękował za komplement skinieniem głowy.- Mój mąż darzy pana silną niechęcią, panie Grant.Uważa,że pan w jakiś sposób wyrządził mu krzywdę oraz że był paninicjatorem zdarzenia w Markendale, które okryło go hańbą.Wiele razy powtarzał mi, że to pan ukradł brylanty Heneage'ówi że oszukał go pan w bliżej nieokreślonej sprawie.Co do klejnotów, naturalnie wiem, że pan je ukradł, bo sama to widziałam.Cobie stracił swe zwykłe opanowanie i przez chwilę niemógł ukryć zaskoczenia.W Markendale wydawało mu się bowiem, że doskonale się zamaskował.Lady Heneage uśmiechnęła się do niego smutno.- Tak, tak.Pewnie niewiele osób by to umiało, ale ja poznałabym pana wszędzie, Grant, wszystko jedno w jakim przebraniu.Niech mnie pan nie pyta dlaczego, zresztą może sam pansię domyśli.Nie na darmo przylgnął do pana przydomek Apollo.Mniejsza o to.Raz przynajmniej wierzę mojemu mężowi.W każdym razie żony często wiedzą więcej, niż po sobie pokazują, i ja też wiem, że jego.upodobania.są niegodne, więcchyba rozumiem, dlaczego tak bezlitośnie go pan ściga.Zanimod niego odeszłam, przeszukałam jego gabinet i obejrzałam dokumenty, żeby znalezć potwierdzenie swoich przypuszczeń.Jeśli chce pan dowiedzieć się więcej o potajemnym, haniebnymżyciu mojego męża, to prawdopodobnie przydadzą się panu adresy tych dwóch ludzi.Trzeci z jego wspólników, o ile wiem,zginął w dość tajemniczym pożarze.Cobie nie miał pojęcia, jak udało mu się zachować beznamiętną twarz.Lady Heneage ciągnęła znużonym tonem:- Powinnam powiedzieć policji o swoich podejrzeniach,ale.on jednak jest, to znaczy był moim mężem, nie zawszetakim, jakiego pan zna.Poza tym nie mam żadnego konkretnegodowodu.Jeśli się nie mylę, to sir Ratcliffe bez wątpienia przekroczył wszelkie dopuszczalne granice.Oto nazwiska i adresyjego znajomych, panie Grant.- Podała mu kartkę.- Jutro z ranawyjeżdżam na północ.On jeszcze nie wie o tym, że go opusz-czam.Jest z jednym ze swoich kompanów w Brighton.Po powrocie przekona się, że odeszłam.Nie sądzę, żebyśmy jeszczekiedyś mieli się spotkać, panie Grant.Błagam tylko, żeby panbył ostrożny.Dla własnego dobra, nie dla dobra sir Ratcliffe'a.Niektórzy jego znajomi są naprawdę niebezpieczni.Cobie wziął od niej kartkę i powiedział:- Nie wiem, jak pani dziękować, lady Heneage.Zcigam gonie bez przyczyny.Również ja nie mam dostatecznych dowodów, żeby zawiadomić policję o jego czynach.- Rozumiem, że ma pan swoje metody.Wierzy pan w swojąszczęśliwą gwiazdę, prawda? - Wstała i z namaszczeniem poprawiła suknię.- Muszę już iść.Powiem tylko jeszcze jedno.Zdaje mi się, że mój mąż przygotowuje pozew
[ Pobierz całość w formacie PDF ]