[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja.ja przygotowuję miłosne mikstury i.- Miłosne mikstury? - Nietoperz wydawał się uśmiechać szyderczo.Exior wiedział, że został pokonany.Wściekły obrócił się na pięcie, zamierzając opuścićkomnatę i pałac Mylakhriona, zostawić za sobą cały ten kram.I wtedy zobaczył, że drogę zastępują mu dwa wielkie nietoperze.Nie odzywały się, jedynie stały w łukowatym wejściunieruchomo jak posągi, a ich ludzkie twarze patrzyły badawczo na Exiora, który zatrzymałsię zbity z tropu.W końcu z tyłu odezwał się ponownie ten pierwszy:- Ten, który działa w pośpiechu, często działa głupio i pózniej tego żałuje.Jak mi na toodpowiesz?Exior gwałtownie obrócił w się w stronę pytającego.- Ten, który się godzi na zniewagi i drwiny ze strony kogoś od siebie gorszego, jestjeszcze większym głupcem! - odparł natychmiast.Nietoperz wyprostował się na swojej żerdzi.- A więc uważasz, ze służebny duch Mylakhriona jest.kimś gorszym? - Jego głos byłteraz zaledwie szeptem przypominającym szelest zeschłych liści pędzonych wiatrem, ale jegooczy lśniły, patrząc nieruchomo na Exiora.- Twoja twarz - powiedział łamiącym się głosem Exior K'mool, któremu nagle zaschłow gardle - niegdyś była osadzona na ludzkim ciele.Może jestem głupcem, ale moje życie imoje ciało należą do mnie i mówię własnym głosem.Krótko mówiąc, wciąż jestemczłowiekiem, może i głupim, ale to lepsze niż być jakąś upiorną, stworzoną przezczarownika hybrydą.- Tutaj przerwał, ponieważ cała trójka wybuchła głośnym śmiechem,który odbijał się echem w wielkiej komnacie.Zaskoczony, nie wiedząc, co robić, Exior poczekał, aż przestaną się śmiać, i wtedy tensiedzący na żerdzi odezwał się znowu:- Jak już chyba mówiłem, Mylakhrion ceni u ludzi pokorę i uczciwość.Lubi także ludziz ikrą ale nie do przesady, bo to byłaby już zuchwałość.Nie znosi bezczelności i głupców ipo prostu nie cierpi tchórzostwa! Sprawiłeś się dobrze, Exiorze K'mool, i teraz mój panprzyjmie cię osobiście.Po czym trzy służebne duchy jednocześnie skinęły głowami, dokładnie tak, jak Exiorwidział to w swoim śnie.- Usiądz, jasnowidzu - powiedział Mylakhrion i młodzieniec od razu rozpoznał głos,który był tym samym głosem co głos nietoperza.Czarownik siedział na swym czarnym jak noc tronie i uważnie, chłodno przyglądał sięExiorowi.Jego oblicze nie zdradzało żadnych uczuć.Srebrne brwi były cienkie i wznosiłysię ostro na skroniach, a bladoniebieskie oczy przypominały oczy Dalekich Ogromów, któreExior często widywał w snach.Oczy te były dziwnie puste, ale jednocześnie zdawała się wnich drzemać jakaś straszna i zakazana wiedza, nieznana zarówno zwykłym ludziom, jak iprzeciętnym czarownikom.Dłonie wystające z dzwonowatych rękawów jego szaty, które spoczywały na poręczachtronu, były długie i szczupłe, a paznokcie ostro zakończone.Ich barwa, podobnie jak barwajego pomarszczonej twarzy i obutych w sandały stóp, przywodziła na myśl stare pergaminy.Chłodne spojrzenie Mylakhriona spoczywało na Exiorze, który usiadł na maleńkim stołkuu podnóża czegoś w rodzaju podestu, na którym siedział sam czarownik.Pomieszczenie było zupełnie puste, zwłaszcza w porównaniu z owym  pokojemwypoczynkowym", z którego Exiora zaprowadzono do tej jeszcze większej komnaty.Zbalkonu z balustradą ozdobioną marmurowymi gargulcami roztaczał się przyprawiający ozawrót głowy widok (krajobraz był wyraznie zimowy, mimo że pora roku była zupełnie inna)posępnej i smaganej wiatrem pustyni, na której sterty gruzu wskazywały na ruiny jakiejświelkiej budowli.Exior nie znał tego miejsca i był pewien, że nie leżało ono nigdzie wbliskim sąsiedztwie Humquass [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl