[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I szczerze mówiąc, wzruszał ją ten widok.- Powinien mieć jakieś świąteczne imię - powiedział Leo.- Noealbo.-.Mikołaj - dorzuciła Rowena.- Aha - Leo znowu zajął się kotkiem.Bębnił palcami o podłogę, jakby atakując małe łapki.- Auuu! - wzdrygnął się nagle.- Ty mały potworze! Wyprostował sięi spojrzał ponuro na pięć krwawych kresek na swoim ręku.- Już prędzej Aapa, Pazur.- powiedział ze złością.Wyglądał na takzbitego z tropu, że Rowena wybuchnęła śmiechem.Spojrzał na nią i nagleoboje zaczęli się śmiać.Napięcie między nimi zelżało na dobre.Kotek przyglądał im się zdumiony, z łebkiem przekrzywionym wjedną stronę.Wreszcie zabrali się do jedzenia.Leo wypił łyk kawy, odstawiłfiliżankę i zwrócił się do Roweny:- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.- Co takiego? - spytała zaintrygowana.Uśmiechnął się zagadkowo ipotrząsnął głową.- Jeszcze nie teraz.Dostaniesz go w swoim czasie.- Co.- zaczęła, zaciekawiona, a potem posmutniała nagle.-Przecież ja nie mam nic dla ciebie.Z żalem wspomniała wczorajsze zakupy, kiedy odrzuciła pokusę,żeby mu coś kupić.Nie chciała ulegać słabości, a przede wszystkim onmiał być w Londynie.127R SA jednak Leo pomyślał o niej, wybrał prezent najlepszy zmożliwych, taki, który sprawił jej prawdziwą radość, a ona? Nie miała dlaniego nic.- Nie przejmuj się - niedbale rzekł Leo.- Ja już jestem dużymchłopcem i od pewnego czasu nie wierzę w Zwiętego Mikołaja.- Ale sprawiłoby mi to przyjemność!Głos Roweny załamał się i przeszedł w szept, co wywołało szczeryuśmiech na twarzy Leo, a jego oczy tym razem nabrały ciepłego blasku.- Jest coś, czego bym pragnął - zamruczał miękko.- Ale nie jest to nic z tych rzeczy, które przynosi pod choinkę ZwiętyMikołaj.I odnoszę wrażenie, że ty uznałabyś ten prezent za nieco zbytkosztowny.Zawahał się chwilę.Potem wstał i wyciągnął do niej rękę.- Chodz - powiedział prosząco, niemal czule.- Leo.- zaczęła Rowena, ale on położył palec na jej ustach.Cśśś.-wyszeptał.- Nie bój się, Rosie - wymówił jej imię jak pieszczotę.Szła za nim, jakby pogrążona w głębokim śnie.Kiedy znalezli się wdrzwiach salonu, tuż pod wiszącą nad nimi jemiołą, Leo odwrócił się kuniej.- Pocałuj mnie tylko jeden, jedyny raz, Rosie - szepnął.- Nagwiazdkę.Nie chcę nic więcej.Obiecuję.Ramiona Leo otoczyły ją tak ostrożnie, jakby obawiał się skruszyćcoś drogocennego.Jego pocałunek był delikatny, zupełnie pozbawionynatarczywości i nieskończenie słodki.Dłonie Leo leciutko przesuwały sięwzdłuż jej pleców.Rowena oplotła rękami jego szyję i z całej siłyprzytuliła się do niego.Oddała mu pocałunek.Jej usta ustąpiły pod jegowargami i wyrwało się z nich prawie niezauważalne westchnienie.128R SPragnęła, by ta krótka chwila przemieniła się w wieczność, ale onprosił o jeden tylko pocałunek.I ten jeden pocałunek musiał się kiedyśskończyć.- Wesołych Zwiąt Rosie - wyszeptał zachrypłym głosem.- Wesołych Zwiąt - odpowiedziała jak echo i w tym momencie zdałasobie sprawę, że są to najszczęśliwsze święta w jej życiu.Robiąc zakupy poprzedniego dnia, kupiła wszystko, co potrzebne doprzyrządzania prawdziwie świątecznego obiadu i teraz dziękowała Bogu,że to zrobiła.Zgodzili się wspólnie, że uroczystość odbędzie sięwieczorem, więc po małej przekąsce wyruszyli w świat pokryty śniegiem,aby zmarznąć, zgłodnieć i w pełni zasłużyć na uroczystą kolację.Leo opiekuńczym gestem ujął ją pod ramię- Boję się, żebyś nie upadła - powiedział z odcieniem szorstkości.Rowena nagle przypomniała sobie ich niedawną wspólną wyprawędo Lower Appleton i mylne skojarzenie, jakie wywołała wtedy jejchwilowa słabość.Musi mu natychmiast wytłumaczyć, że mylił się wtedy,że zle zrozumiał.- Jeżeli twoje obawy dotyczą oprócz mnie jeszcze kogoś, jakiejśinnej istoty - powiedziała wesoło - to całkiem niepotrzebnie Jestem tylko jai nikt inny.Leo spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.- Tylko? - spytał z pewnym trudem.- Nie musisz się martwić o nikogo, prócz mnie - podkreśliła razjeszcze, aby wreszcie zrozumiał, że był w błędzie.Leo zatrzymał się nagle na środku ulicy.W jego oczach ujrzała ulgę,pomieszaną z radością.Albo tak przynajmniej jej się zdawało.129R SUjął w dłonie jej twarz i pocałował delikatnie.Zalała ją falaszczęścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]