[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyróżniała się, nawet zanim wzięła udziałw Zpiewaj ze smakiem.Ale teraz jest po prostu ładną buzią wśród milionainnych.Słuchałam dzieciaków śpiewających przy brzegu: nikt na Plaży Dusz niefałszuje.Teraz Meggie wie, jak to jest być mną.Nie, to niesprawiedliwe.Ja mam przed sobą przyszłość, ona nie.Nie mogęnawet w małym stopniu zrozumieć tego, co czuje.Czy w takim razie mojaobecność na Plaży Dusz nie jest dla niej torturą? W końcu przypomina o tym,co straciła.Może nawet zastanawia się, dlaczego o n a, a nie ja.Bóg miświadkiem, że sama się nad tym zastanawiałam po jej śmierci.Może d l a t e g o Odwiedzający przestają pojawiać się na Plaży Dusz.Niedlatego, że żywi nudzą się w towarzystwie umarłych.Po prostu zdają sobiesprawę, że umarli nie chcą, aby im wiecznie przypominać o tym, co stracili.30 Wiesz, że nigdy cię do niczego nie zmuszałem, Ali.Chodzi tylko o to.Siedzimy na łóżku Robbiego.Wysłał do mnie SMS, kiedy dowiedział sięo Timie od kogoś ze szkoły.Nalegał, żebym do niego przyszła.Ale teraz, niewiadomo w jaki sposób doszliśmy do Poważnej Rozmowy, tej, której unikaliśmyod miesięcy.Chodzi o to, że.on wie, że nie czuję już tego, co wcześniej, a jego męskieego na pewno cierpi z tego powodu.Chodzi o to, że.kiedy się całujemy, czuję blokadę w całym ciele.Gorzej,jestem przerażona.Oczywiście nie powiedziałam mu tego, ale przecież nie jestgłupi.Chodzi o to, że.widzi różnicę między moimi dawnymi reakcjami na jegopieszczoty a tym, jak sztywnieję pod wpływem jego dotyku.Wtedy przestajei siedzimy obok siebie, zwykle udając, że nic się nie stało.Kiedy byliśmy ze sobąwcześniej, mogliśmy porozmawiać o wszystkim.Teraz w s z y s t k o wprawianas w zakłopotanie. Chcesz żebyśmy ze sobą zerwali? pytam. Nie odpowiada, ale zaprzeczając, jednocześnie potakuje głową.Ciekawajestem, czy zdaje sobie z tego sprawę. Wiem, że to nie jest w związkunajważniejsze i kocham cię bardzo mocno, ale pragnę cię tak bardzo i.przerywa. Przepraszam.Kładę dłoń na jego dłoni. Nie przepraszaj.Nie mamy na karkupięćdziesiątki, prawda? Powinniśmy cieszyć się życiem. Było nam tak wspaniale razem.B y ł o.Wciągam gwałtownie powietrze, kiedy zdaję sobie sprawę, że mówi w czasieprzeszłym.Wyobrażać sobie, że zachowam się dorośle, kiedy będzie chciałze mną zerwać, to jedno.Ale teraz, kiedy to się naprawdę dzieje, to zupełnieinna sprawa. Kocham cię, Robbie.Ale gdybym go kochała, p r a g n ę ł a b y m go.Może kocham wspomnieniao tym, jak się kiedyś przy nim czułam.Wtedy, zanim wszystko się posypało.Teraz nie ma nic, co sprawiłoby, żebym cokolwiek poczuła.Nic poza PlażąDusz. Ja ciebie też, Alice.Oczy szklą mu się od łez, a te stworzone do całowania usta zaciska mocno,jakby nie chciał wybuchnąć płaczem.Nie mogę pozwolić, żeby się rozbeczał.Wiem, co powinnam dla niego zrobić.Zamykam oczy. Ale to nie oznacza, że między nami nie wszystko skończone, Robbie.Powinniśmy byli zerwać ze sobą dużo wcześniej, tylko było ci mnie żal.No cóż,jestem już dużą dziewczynką.Poradzę sobie.I tak zerwalibyśmy na studiach.Tak jest ze wszystkimi parami.Wpatruje się we mnie i nie wierzy w to, co właśnie usłyszał.Ja zresztą teżw to nie wierzę.Dziwię się, że tak łatwo jest grać nieczułą sukę. Naprawdę tak myślisz? odzywa się w końcu.Wzruszam ramionami. Moi rodzice nienawidzą się od śmierci Meggie, alesą małżeństwem.Muszą pracować nad swoim związkiem.My nie.Czasamilepiej po prostu skończyć coś w odpowiednim momencie.Nie wie, co powiedzieć.Może mu ulżyło.Po kilku sekundach zsuwam sięz łóżka i zakładam buty.Zrobiłam to, co uznałam za słuszne, więc czemu wciąż chcę, żeby n a sratował? Ale nawet na mnie nie patrzy.Nachylam się, żeby go pocałować,bo wydaje mi się, że tak trzeba z przyzwyczajenia całuje mnie w usta i wtedyodsuwam się. Nie.Wychodzę z pokoju, schodzę na dół i nie odwracam się, nawet kiedy mamaRobbiego wychodzi z kuchni, pytając, czy mam ochotę na kawę i kawałek ciastamarchewkowego, które upiekła.Znowu jestem sama.Zmierzch wyszarzył ulice.Zamykam oczy, bo chcęusłyszeć szum fal, który przypomina mi, że życie to coś więcej niż tylkobeznadziejna rzeczywistość.Ale nie słyszę fal.Słyszę Meggie. Florrie.I odpowiadam jej w myślach. Jestem już w drodze..31Pazdziernik cuchnie ogniskami i zgniłymi liśćmi.Cmentarzami.Ale na Plaży unosi się ten sam niesamowity zapach, co zawsze: kuszącamieszanka ozonu, owocowego ponczu i drzewa bambusowego wyrzuconegona brzeg. Jaka jest teraz pora roku, Florrie?Siedzę z siostrą niedaleko baru, pod palmą, która jest tak wielka, że rzucanyprzez nią cień wydaje się naszym prywatnym schronieniem.Teraz przychodzę tudwa, trzy razy dziennie: rano i po południu, i jeszcze na chwilę tuż przed snem.To już dla mnie rutyna, tak samo jak mycie zębów chociaż o wieleprzyjemniejsza.Nie mogę wyobrazić sobie dnia b e z niej.Meggie jest chybaszczęśliwsza, niż wtedy gdy pojawiłam się tu po raz pierwszy, jest bardziej sobą.Całkiem możliwe, że to moja zasługa. Eeee, naprawdę nie wiesz?Otwiera oczy. Rozejrzyj się.Pogoda codziennie jest taka sama, więc tracępoczucie czasu.Sam z baru mówi, że tak jest lepiej.Goście, którzy każdy dzieńoznaczają kolejną kreską na piasku, nigdy nie pogodzą się z tym, co się stało. Jest jesień.Pazdziernik. Moja ulubiona pora roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]