[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwałtownym ruchem podniosła głowę i wyrwałasię z mojego uścisku.Mierząc mnie gniewnym wzrokiem, zaczęła się wycofywać na drugąstronę pokoju.- I co? Teraz spróbujesz mnie zabić? - zapytała, ale zanim mogłem temu zaprzeczyć,odwróciła się raptownie twarzą w kierunku pustego rogu pokoju.- Zamknij się! Nie wiesz, oczym mówisz.Danaus w życiu by jej nie tknął! Nie jest taki jak ty.- Kto tu z nami jest? - próbowałem ostrożnie się dowiedzieć, żałując, że nie mogęwyciągnąć noża, który nosiłem u boku, ale bałem się, że na widok broni Mira możewybuchnąć.- Nerian - odezwała się głosem przypominającym cichy pomruk.Jednocześnie zrobiłacoś bardzo dziwnego.Cofnęła się o kilka kroków, trzymając rękę za plecami, tak jakbychowała za sobą kogoś, kogo próbowała ochronić.Nerian nie był jedyną istotą, którą widziaław tym pokoju.- Miro, Nerian nie żyje - powiedziałem stanowczo.- Też tak myślałam, ale przecież stoi tam - odparła, wskazując coś palcem wolnej ręki,podczas gdy drugą ciągle trzymała za plecami, broniąc osoby, którą sobie uroiła.- Nieodstępuje mnie przez cały pieprzony dzień.- Jak to przez cały dzień? Kolejny sen?- To nie jest sen! Przecież tam stoi! - krzyknęła, znów wskazując powietrze.Przeszedłem z ponurą miną przez pokój i stanąłem dokładnie w miejscu, którewskazywała.- Nie ma go tu, Miro.Zabiłaś go.W lipcu.Przyszłaś do mojego domu, rozerwałaś mugardło i spaliłaś jego ciało na popiół.Nerian jest od dawna na tamtym świecie.Palec wymierzony we mnie zaczął gwałtownie drżeć i po jej bladym policzku spłynęłapojedyncza krwawa łza.- Ale ja go słyszę.Słyszę, jak się ze mnie naśmiewa, jak drwi.Przekonał innych, żetrzeba mnie zabić.Zabić.- Kto jeszcze jest tu z tobą?Mira przez chwilę wpatrywała się w podłogę, po czym zrobiła krok do tyłu, jakby chciała lepiej osłonić urojoną postać.Nagle odrzuciła głowę, spojrzała na mnie, a wolną rękąwyciągnęła z pochwy na krzyżu długi nóż.- A ty też przyszedłeś po to, żeby nas obie zabić!- Nie, Miro! Wygadujesz brednie.- Ależ oczywiście.Jesteś łowcą.Właśnie tym się zajmujesz - powiedziała zszyderczym uśmieszkiem, a następnie z krzykiem rzuciła się na mnie z nożem, gotowa ściąćmi głowę.Przeżyłem tylko dlatego, że była wyczerpana i nie poruszała się tak szybko jakzwykle.Uchyliłem się od ciosu i natychmiast skoczyłem na równe nogi, walcząc ze sobą,żeby też nie wyciągnąć noża.Wiedziałem, że tylko pogorszyłoby to sytuację.Lekki blask zapalił się w oczach nocnej wędrowczyni, kiedy osaczyła mnie w tymmałym pokoju zdominowanym przez fotele i wielkie biurko.Nie miałem dokąd uciekać.Jednak nie ustąpiłem, cały czas myślałem, jak wyrwać Mirę z jej urojeń.Znów się na mnierzuciła, ostrze zadzwięczało w powietrzu, kiedy wykonała pionowe cięcie.Zrobiłem kolejnyunik.Powtórzyła atak, tym razem próbując mnie pchnąć w brzuch.Ledwie mi się udałozłapać ją obiema rękami za nadgarstek i zatrzymać nóż, kiedy jego czubek miał już przebićmi skórę.Napierała z całą siłą, która w niej pozostała, i powoli zaczynała wygrywać.Zacisnąwszy powieki, wyswobodziłem moce i dotarłem do Miry.Moja energiaprzepłynęła do jej ciała i przejąłem nad nią kontrolę.Wydała z siebie jeszcze jeden pełenudręki krzyk, który rozbrzmiał echem w całym domu.Walczyła ze mną, starając się mniewypchnąć ze swoich myśli, ale była zbyt słaba.Nie chciałem tego robić, ale nie pozostawiłami żadnego wyboru.Powoli zmusiłem ją, żeby odsunęła ostrze od mojego brzucha i dopierowtedy zdołałem wydrzeć jej nóż z rąk.Znalazła jeszcze w sobie tyle siły, żeby mnie chwycić za poły kurtki i rzucić przezpokój na półkę z książkami.Spadły kaskadą na moją głowę i ramiona, kiedy usiłowałemprzyjąć pozycję siedzącą.- Nie! - wrzasnęła, a jej twarz wykrzywiła się z wściekłości i strachu.Spojrzałem wdół i odkryłem, że byłem dokładnie w tym samym miejscu, w którym Mira stała chwilęwcześniej.- Nie tkniesz jej.- Podniosła obie ręce i nagle z trzaskiem pojawiły się wielkie kuleognia.Krążyły wokół jej ciała tak szybko, wywołując coraz większy ruch powietrza, że ręcezaczęły się jej lekko kołysać.Oczy Miry paliły się jaśniejszym blaskiem, ale ona samawydawała się nawet jeszcze bledsza niż przedtem.Musiała wkrótce paść z wyczerpania, alebyłem gotów się założyć, że pozostało jej dość siły, żeby najpierw mnie zniszczyć, jeżelitylko by zechciała.Mogłem znowu nią zawładnąć, ale w ten sposób nie wyzwoliłaby się zwściekłości, która w niej płonęła.Nie uwolniłaby się od wrogów. - Miro, jesteśmy tu sami.Komu według ciebie zagrażam? Blask w jej oczach powoliprzygasał i wyglądała tak, jakbym ją niespodziewanie uderzył.- Tu jest Calla - szepnęła drżącym głosem.- On chce skrzywdzić Callę.Nigdy przedtem nie słyszałem tego imienia, ale z jakiegoś powodu serce mi struchlało.Trwoga Miry wypełniła pokój, na chwilę odsuwając na bok głód.Kimkolwiek była Calla, toona zdominowała myśli nocnej wędrowczyni.Jej strach o Callę był tak wielki, że zagrażałaludziom, którym ufała najbardziej na świecie, łącznie ze mną.- Kim jest Calla?Mira podniosła jedną rękę do głowy, którą kręciła gwałtownie, jakby chciała w końcupozbyć się chaosu panującego w jej myślach.Po jej policzkach spłynęło jeszcze kilka łez, adruga ręka zaczęła drżeć.Kule ognia spowolniły swój taniec wokół jej ciała.- Kim jest Calla, Miro?- To moja córka - szepnęła łamiącym się głosem.- Błagam, Danausie, nie krzywdzmojej córki.Patrzyłem na nią, bojąc się odezwać.Mira powiedziała mi kiedyś, że miała normalneżycie, zanim się odrodziła jako nocna wędrowczyni.Nigdy mi nie przyszło do głowy, że wogóle mogła mieć dziecko.A w tej chwili nie chciałem być tym, który jej powie, że jej córkaumarła setki lat temu.Powoli przeszedłem przez pokój i stanąłem przed nocną wędrowczynią, którawalczyła za mnie i ochraniała mnie.Kule ognia przestały się poruszać.Sięgnąłem ponadnimi, ująłem twarz Miry w obie dłonie i kciukiem wytarłem jej łzy.Zadrżała, kiedy jejdotknąłem, ale nie próbowała się wyrwać.Zmusiłem ją, żeby na mnie spojrzała.W jejszeroko otwartych lawendowych oczach ujrzałem ból.Zastanawiałem się, czy to nie głóddoprowadzał ją do szaleństwa.To, że nie chciała się pożywiać, nie miało żadnego sensu.Moja obecność nigdy w przeszłości nie powstrzymywała jej od posilania się.Dlaczegomiałaby hamować ją teraz? Chyba że była jakaś mroczniej sza przyczyna jej oporów.- Miro, ona odeszła - szepnąłem, starając się, żeby zabrzmiało to tak delikatnie, jaktylko było to możliwe.- Calla opuściła ten Zwiat wiele lat temu.Była twoją córką, zanimstałaś się nocnym wędrowcem i już umarła.Jest bezpieczna, poza zasięgiem Neriana ijakiegokolwiek innego naturi.- Ale.- Nie ma jej - brnąłem dalej.Pogładziłem lewą ręką jej twarz i odgarnąłem z niejpasmo czerwonych włosów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl