[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała dziewięćdziesiąt stópwysokości, jak donosił, i była  wysoka niemal jak katedra wNorwich ".Nieduża izba mieściła się na jej szczycie, a jeszcze nadnią - otoczona murkiem i przykryta zadaszeniem platforma, zktórej pan Wickham mógł niezależnie od kaprysów pogodyoglądać niebiosa przez swe teleskopy.Tak też i czynił.Pani Godstone skarżyła się Susan, iż pan żądaprzynoszenia mu o północy wiktuałów do wieży i że pilnowaćtrzeba, coby Jan lub jeden z chłopców stajennych dla wykonaniatego polecenia spać się nie kładli.W końcu, gdy Jan zagroził, żepójdzie na służbę gdzie indziej, pani Godstone przedstawiłaskargi memu ojcu i ów od tej pory sam zabierał co wieczórpakunek z chlebem i zimną wołowiną albo kapłonem,przygotowany dla niego przez panią Godstone przy kolacji.I takoto niepokój został zażegnany. Co do mnie, słuchałam uważnie, ilekroć wspominano wrozmowach o folly, gdyż fascynowała mnie ta budowla corazbardziej - już sama idea postawienia wieży w lesie budziła emocje- zapragnęłam tedy ją ujrzeć. Zabierzesz mnie tam, Susan?", pytałam od czasu do czasumoją piastunkę, ale ona zawsze kręciła głową, a raz nawet użyłaimienia Pana Naszego nadaremno. Ten las jest zapomniany od Boga - odrzekła - pełen dzikichzwierząt i złośliwych duchów.Nigdy nie wolno ci tam chodzić, ajuż na pewno nigdy samotnie, bo jeśli nawet duchy i zwierzęta cięnie porwą, na pewno to zrobią Cyganie".Zdumiała mnieżarliwość, z jaką wypowiada te słowa, lecz pózniej - wiele latpózniej - wszystko pojęłam.Atoli, gdy czegoś się zakazuje, zaraz kusiciel bierze się dodzieła, przeto pragnienie ujrzenia folly narastało we mnie, choćwciąż byłam zdania, że zbyt mała jestem i zbyt niewiele znaczę, inie zdołam przekonać nikogo z dorosłych, by mnie tam zabrał.Latem, gdy osiem lat skończyłam, pomówiłam o tym z Mattem,młodszym synem ogrodnika.Wspominałam już uprzednio, że nie wolno mi było opuszczaćparku.Jednakowoż rok wcześniej posłano mnie do niewielkiejwiejskiej szkoły prowadzonej przez żonę proboszcza i ichniezamężną córkę.Ta zmiana nastąpiła w następującychokolicznościach: pani Godstone mówiła razu pewnego ze swympanem, a mym ojcem, o zakupieniu dla mnie nowych sukienek i onbył łaskaw zapytać, jak się miewam.Pani Godstone rzekła muwówczas, iż nie pobieram żadnych nauk, poza tym jeno, że Susanpomaga mi kreślić litery na łupkowej tabliczce do pisania.Szkoła, którą pomieszczono w salce przy kościele, liczyłaniespełna trzydziestu uczniów.Prawie wszyscy mieli mniej niż dziesięć lat, ponieważ po osiągnięciu tego wiekudzieci zwykle zostawały w domu, by pomagać rodzicom przyinwentarzu i odstraszaniu ptaków od świeżo obsianych zagonów.Matt był nadal uczniem, ale jego starszy brat Sam pomagał ojcu inie chodził już do szkoły.Często go widywałam plewiącegoprzykuchenny ogródek w Starbrough Hall.Nie byłam jedynymdobrze odzianym dzieckiem w tej szkole.Hugh Brundall, syndoktora Jonathana Brundałła, też do niej uczęszczał, takoż dwiekruche z wyglądu córki wdowy po admirale.Te ostatnie siedziałyzawsze razem w pierwszej lawie, gotowe odpowiadać na każdepytanie, jakie tylko padło z ust panny Greengage.Panna Greengage była blada i wątła, mówiła powoli, cochłopcy zwykli przedrzezniać za jej plecami, ale wiele miałaentuzjazmu dla wiedzy książkowej i od czasu do czasu rzucałanam jakąś fascynującą ciekawostkę, która sprawiała, że nawetgruby George Benson podrywał się na krześle, miast siedziećswoim zwyczajem w pozie niedbałej i gapić się przez okno.Jednąz takich okazji była lekcja o ruchach Ziemi pośród sferniebieskich.Panna Greengage objaśniła znaczenia nazw planet,które wraz z Ziemią krążą po swych trajektoriach wokół Słońca, iwytłumaczyła, jak Bóg Stwórca utrzymuje wszystko wdoskonałym ładzie dzięki zasadom mechaniki, które zaświadczająo Jego nieskończonej mądrości.W pewne noce, wyjaśniała dalej,możemy oglądać tych naszych towarzyszy podróży, niektórzy znich są wówczas widoczni na niebie niby jasne gwiazdy.Narysowała na tablicy łupkowej szkice tego doskonałegomechanizmu, ale wnet spostrzegła, na jak wielu twarzyczkachmaluje się niezrozumienie.Zeszła z katedry i sięgając po szal,rzekła:  Ponieważ mamy piękny, pogodny dzień, wyjdziemy dziś nadwór i stworzymy własne tellurium ".Niecodziennemu temu zdarzeniu towarzyszyło naturalnienasze wielkie podniecenie, kiedy wybiegliśmy ze szkolnej sali i poprzejściu przez cmentarz stanęliśmy na trawniku, gdzie pannaGreengage skomponowała z nas model systemu planetarnego.George Benson byt Słońcem, pamiętam; i nadawał się do tejroli, gdyż byl duży, okrągły i wesoły i potrafił stać długo bezruchu.Matt, młodszy syn ogrodnika - mały a niespokojny - bylurodzonym Merkurym. Esther, czy zechcesz być Wenus, boginiąpiękności i drugą planetą w Układzie Słonecznym?", spytała mniepanna Greengage, a ja z dumą zajęłam przeznaczone mi miejscew tellurium pomiędzy Mattem a córkami admirała, które trzymałysię za ręce, przedstawiając Ziemię i Księżyc.Hugh dostał rolęwładczego Marsa, boga wojny, a pozostałe dzieci, których imionnie pamiętam, grały role Jowisza i zdobnego w pierścienieSaturna.Najmłodsze rozstawione zostały jako gwiazdy i komety.W ten oto sposób, zgodnie z entuzjastycznymi instrukcjami pannyGreengage, zaczęliśmy się poruszać w majestatycznym tańcu,aczkolwiek Ziemia i Księżyc stale się zderzały, co wywoływało usióstr wybuchy wesołości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl