[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciarki przeszły jej po plecach.Historia lubi się powtarzać.Dot namieszała z facetem, a ona poszła za jej przykładem.Może miały to po prostu we krwi.Podobnie jak samotnicząnaturę.- Amelia uważa.- zaczęła Val, ale Rachel wpadła jej wsłowo.- To wcale nie znaczy, że jej nie kocham - burknęła.- Poprostu żyjemy.żyjemy zupełnie inaczej.Ona ma Grace iJacka, i myśli, że jestem.zresztą nieważne.Nigdy nie wiem,co mam powiedzieć.To, że jesteś czyjąś siostrą, wcale nieznaczy, że musicie się dogadywać.Na linii ponownie zapadła cisza, ale tym razem inna odpozostałych.Rachel chyba dosłyszała westchnienie.- No właśnie.Zastygła przed wielkim łożem, zastanawiając sięmimowolnie, czy Felix tulił w nim kiedyś Dot do nagiej piersi.I znów przeszedł ją dreszcz.- A sprawdzałaś w szafie? - zapytała Val tonem, którynieodmiennie oznaczał zmianę tematu.- Tak sobie myślę, żepowinnaś rozejrzeć się za biżuterią, którą dostawała odFeliksa.Mogłabyś wybrać coś ładnego dla Grace.- Przecież nie mogę nic wysłać przed uwierzytelnieniemtestamentu.- Ale możesz sprawdzić, prawda?Rachel otworzyła niedużą garderobę Dot, spodziewając sięzapachu naftaliny i starych futer, po czym zamrugała zazdumieniem na widok szmaragdowych i wiśniowych barw.Suknie i bolerka z brokatu i satyny zalśniły w głębi, upchniętewśród ciemnych wełnianych kostiumów jak klejnoty wszkatułce.Eleganckie pudła na kapelusze oraz butywymoszczone bibułą stały w równym szeregu, a jedną stronęzajmowały szuflady pełne rękawiczek i wieczorowych szali.Srebrna szczotka i lusterko prababki leżały sobie na samejgórze, porzucone niedbale na pudełku z drogiego sklepu zbielizną.- I co, masz? - zapytała Val, wyraznie pełna żalu, że niemoże wziąć sprawy w swoje ręce.Rachel uśmiechnęła się pod nosem.Mama spodziewała siępewnie, że Dot zostawi je na toaletce, jak na sumienną starąpannę przystało, pomyślała, czując do ciotki jeszcze większąsympatię.Ciekawe, czy Amelia nie wolałaby raczej tego, cojest w pudełku.- Mam - odpowiedziała.- Powiedz tacie, że po południuposzukam płyt.- Wyjęła z szafy srebrną suknię, którazaszeleściła jej w rękach niczym wężowa skóra.Nadalpachniała Shalimarem.Dot, pomyślała Rachel.Coś ty narozrabiała, zanim ukryłaśsię tutaj? Perspektywa porządków wydała się nagle całkiemnęcąca.- Grzeczna dziewczynka - oznajmiła dziarsko Val prawieswoim normalnym głosem.- Wzięłaś wolne? Chyba nikt nierobi z tego problemu, w takich okolicznościach.- Uhm.- Felix musiał zabierać Dot w wytworne miejsca,pomyślała, gładząc miękkie aksamity i szeleszczące jedwabie.Może nawet w te same, do których ona chodziła z Oliverem.- Słuchaj, mamo, oddzwonię pózniej, dobrze? Muszękończyć - dodała, obiecując sobie w duchu, że następnymrazem powie Val o swojej rezygnacji.Następnie usiadła na łóżku i przeczytała list Dot odpoczątku do końca.Kochana Rachel, pisała Dot.Skoro czytasz ten list, na pewno mnie już nie ma,widziałaś się z prawnikiem i bierzesz się do sprzątania mojegodomu.Biedactwo! Musisz wiedzieć, że wybrałam Ciebie,ponieważ jesteś jedynym członkiem naszej rodziny, którymoim zdaniem zna się na tajemnicach.W trakcie przetrząsania śmieci, które nagromadziłam wciągu czterdziestu lat, napotkasz rzeczy bardzo dla mnie cenne- a także tajemnice, których strzegłam od lat.Nie tylko majewłasne.To, co z nimi zrobisz, zależy tylko od Ciebie,podobnie jak decyzja o przyszłości domu i schroniska.Oto pierwszy sekret.Zaoszczędziłam co nieco na podatek- uprzedzam, że będzie niemały.Ale w maselniczce wlodówce znajdziesz naszyjnik, którego nigdy nie nosiłam.Załóż go kilka razy, aby wszyscy myśleli, że należy do Ciebie,a potem - jeśli zajdzie potrzeba - sprzedaj.Mam przeczucie, żeTwój "skomplikowany" związek również pociągnął za sobąniejedną błyskotkę.A oto drugi sekret.Twoja matka i ja przed latyprzestałyśmy ze sobą rozmawiać i ona myśli, że to jej wina.Nieprawda.Wina leżała po mojej stronie, jak przekonaszsię wkrótce, sprzątając dom.Jeżeli znajdziesz sposób, aby jejto wyjaśnić, będę Ci wdzięczna po wsze czasy.Samazrobiłabym to dawno temu, ale złożyłam obietnicę, której niemogłam złamać.Może Tobie uda się to naprawić.Mam nadzieję, że znajdziesz tu wszystko, co będzie Cipotrzebne.Ja znalazłam.Liczę też, że w chwili, gdy czytasz tesłowa, jesteś spokojniejsza niż w czasie naszego ostatniegospotkania.Gdy wszystko inne zawiedzie, radziłabym - o ilemoje rady są cokolwiek warte - iść na spacer z psem.Nawetjeśli nie znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania,uszczęśliwisz przy okazji drugą istotę, a to w ostatecznymrozrachunku liczy się najbardziej.Ucałowania, DorothyPS Proszę, zaopiekuj się Klejnotem.Mogłam na nimpolegać.Rachel siedziała jak zaklęta, poruszona do głębinieoczekiwaną wymową listu.Czuła, jakby młodsza Dot, niestarsza pani, którą wydawało jej się, że zna, siedziała nawyciągnięcie ręki, mrugając konspiracyjnie.Tajemnice?Gdzie? I niby jak ma je znalezć, a do tego rozpoznać, jakgdyby były srebrną szczotką po prababce?Coś zachrobotało w progu i zza drzwi wyłonił się długinos owczarka oraz cała reszta jego widmowego ciała.Niepatrząc jej w oczy, chyłkiem przemknął przez pokój iprzycupnął obok.Wyrwana z zamyślenia poczuła się osaczona: nigdzie niemogła się bez niego ruszyć, łaził za nią nawet do łazienki, jakdwuletnie dziecko.Ani chwili spokoju. - I czego znowu chcesz? - burknęła i na wspomnieniedopisku Dot ogarnęły ją wyrzuty sumienia.- Głodny jesteś?Siku? Partyjka sudoku? A może pomożesz mi to rozgryzć?Klejnot podniósł głowę, ale nawet nic pisnął.Rachelcmoknęła, po czym wstała i ruszyła w stronę schodów.Poczłapał za nią.Na dole stwierdziła z ulgą, że posiedzenie przeniosło siędo psiarni.W kuchni nie było żywej duszy, toteż bezprzeszkód zanurkowała w lodówce i wydobyła maselniczkę,zastawioną licznymi słoikami z miejscowym dżemem.Spojrzała na nią z powątpiewaniem.Im dłużej o tymmyślała, tym bardziej skłaniała się ku przypuszczeniu, że Dotcierpiała na wczesne stadium alzheimera.Naszyjniki wmaselniczkach? No przepraszam bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]