[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przestał o tymmyśleć nawet w trakcie erotycznej akrobatyki.Ktoś wyciszałsprawę.Czyżby sataniści byli aż tak potężni, że ujawnieniespisku groziło kilku wpływowym osobom?Nie miał wątpliwości: Niko i Vesna nie byli parką szaleńców,a zbrodniczy atak na Rzym stanowił część jakiegoś planu.Jakiego? Niemożliwe było, aby zamach mógł mieć związek zujawnionym proroctwem abi- syńskiego mnicha, choćwspółgrał z nim znakomicie.Organizatorzy ataku nie mogli goznać, zanim zostało odkryte i odszyfrowane.Chyba że byłyjeszcze inne proroctwa.Niepokoiło go więcej spraw.Nie miał pojęcia, jakie wnioskiwyciągnięto z proroctwa z Debre Damo.Ewidentnie jeutajniono, spisku starano się nie dostrzegać, a potencjalnamatka Zbawiciela została porwana.Czy te wszystkie sprawymogły mieć wspólny mianownik? Mogły, a dreszcz, którywzbierał w nim od trzewi aż po koniuszki palców dowodził, żedla rozwikłania tej kwestii gotów jest poświęcić wiele.Możewszystko.Wiedziony nagłym impulsem zadzwonił do biura podróży iwykupił siedmiodniową wycieczkę do Gwatemali; pakietobejmował rezerwację miejsc w czterech hotelach (w AntiquaGuatemala, w Panajachel koło jeziora Atitlan, w GuatemalaCity i w Tikal), wynajem samochodu, a także lotniczy transferdo wielkiego kompleksu Majów w Tikal i z powrotem.Zamiastbiletu powrotnego do Stanów zamówił wersję open, mówiąc, żebyć może jego pobyt w Ameryce Zrodkowej się przedłuży.Wramach oferty biuro zapewniało także miejscowegoprzewodnika i kierowcę, ale Joe stwierdził, że poradzi sobiesam.Cywilizacje Ameryki Zrodkowej interesowały go od dawna,jednak tym razem chodziło o odwrócenie uwagi Firmy od jegorzeczywistych planów, nadal związanych z Europą i BliskimWschodem.Warunkiem ich realizacji było uwolnienie się spodczułej kurateli CIA.Dospał do jedenastej i odsłuchał automatyczną sekretarkę.Niemiłe zaskoczyły go trzy telefony od doktora Lewisa.Oddzwonił bezzwłocznie.Lekarz powitał go wymówkami.- Powinien pan zgłosić się do mnie dwa miesiące temu.- Miałem ważniejsze sprawy na głowie.- Wielka szkoda, bo powtórnie przejrzałem wyniki badań izdjęcia: nie wygląda to dobrze.- Wiem.Miałem przestać palić.Zrobiłem to.- Obawiam się, że konieczna będzie szybka operacja.Niemogę gwarantować, że nie pojawią się przerzuty.- Obiecuję zgłosić się do pana, kiedy tylko załatwię bieżącesprawy.- Uważam, że powinien pan zgłosić się do szpitalanatychmiast.- Czuję się świetnie, doktorze!- I chciałbym, żeby tak było nadal.- Proszę, niech mi pan da jeszcze dwa tygodnie, doktorze.Potem z pełną ufnością oddam się w pańskie ręce.W trakcie rozmowy uczuł suchość w ustach i natychmiast poodłożeniu słuchawki zapalił papierosa znalezionego wszufladzie.Zdusił go po dwóch sztachach.Oczywiście nie chciałumierać.Nie teraz!Gdyby udało mu się rozwikłać podwójną zagadkę,wiedziałby przynajmniej, że nie żył na marne.Mimo że nieposadził drzewa, nie zbudował domu ani nie spłodził syna.Znaczy spłodził.Kiedy spotkali się na lotnisku w Tbilisi, Maudzwierzyła mu się z wyników testu ciążowego.Dwa tygodnie - cholernie mało czasu! Ale lubił działać podpresją.Wyszedł z domu. Ogon w postaci starego Murzyna, całyczas markującego rozmowę przez komórkę, przykleił się doniego natychmiast.Udał, że go nie widzi.W najbliższymsklepie nabył komplet garderoby łącznie z butami: starejmusiał się pozbyć, kto wie, czy nie zainstalowano jakiegośświństwa w szwach, guzikach czy obcasach.Komórkęchwilowo zostawił w domu.Pozbędzie się jej, dopiero gdyprzystąpi do działania.Wtedy też się przebierze.Spacerując pomieście i robiąc różne inne bezsensowne zakupy, zauważył, żeMurzyna wspierała jeszcze dwójka innych agentów, kobieta bezwieku i młody elegancik, ale nie próbował ich gubić, bomogłoby to skutkować jedynie wzmożeniem czujności.Niechmyślą, że niczego nie knuje.Odwiedził też swój bank, gdzie zeskrytki wydobył dokumenty załatwione mu kiedyś przezHaralda, przyjaciela z MI-6.-Na wszelki wypadek, gdybyś podpadł Firmie i próbowałnaprawdę zmienić tożsamość.- Nie sądzę, żeby było mi to kiedykolwiek potrzebne.- Nie sądzmy, abyśmy nie byli sądzeni - odparł pół żartem,pół serio Brytyjczyk.Wedle tego paszportu nazywał się Ivan Sorokin i byłRosjaninem z obywatelstwem brytyjskim.Do paszportudołączone były prawo jazdy i karta kredytowa.W osobnejtorebce znajdowały się nakładki na palce z liniami papilarnyminależącymi do jakiegoś Bogu ducha winnego umrzyka, wreszciemaska z uszlachetnionego lateksu, która pozwalała całkowiciezmienić wygląd.Sorokin był rudy, szerokonosy, miał zieloneoczy i charakterystyczną brodawkę na policzku.Maskaposiadała naturalnie wyglądające pory i aby odróżnić ją odprawdziwej skóry, trzeba byłoby przypalić ją papierosem, na coJoe nie zamierzał nikomu pozwolić.Odrobina maściumożliwiała w sposób prawie doskonały zamaskować granicęmiędzy tworzywem a ciałem, zresztą z przodu uwagę odciągałastara blizna na szyi po operacji tarczycy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]