[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Daję mu pieniądze.(Niezbyt dużo.Ostatecznieto tylko woda, niektóre stwory są tak głupie,że potrafią rozpłynąć się bez śladu.jeśli pokropić je wodą Perrier,a do tego cały czas zawodzą:Och, moje zło, moje piękne zło).Stary ksiądz chowa monety do kieszeni, w ramach premiiwręcza mi worek okruszków,po czym siada na stopniach, kuląc się i kołysząc.Czuję, że powinienem coś rzec, nim odejdę.- Posłuchaj - mówię - to nie wasza wina.Po prostu mamy tu system dla wielu użytkowników.Nie mogliście o tym wiedzieć.Gdyby modlitwy dało się połączyć w sieć,gdyby boże programy już działały,gdybyście przedstawili swą stronę jako równie wiarygodną.- Co widzisz? - mruczy posępnie.- Dostajesz to co widzisz.— Miażdży w palcach hostięi ciska ją gołębiom,nie próbując schwytać nawet najpowolniejszego z ptaków.Zimne wojny rodzą ludzi nie umiejących przegrywać.Wracam do domu.6.Dziennik o dziesiątej.A oto prowadzący, Abel Drugger:7.Kącikiem oka dostrzegam pospieszny bezkrwawy -ruch czyżby mysz?Z pewnością jakieś urządzenie peryferyjne.8.Czas do łóżka.Karmię gołębie,potem się rozbieram.Rozważam, czy nie ściągnąć z sieci sukuba,a może asystentkę?(To wszystko za darmo, nierządy i przyrządy,shareware, nie warto tracić fortuny,nawet zabezpieczony towar daje się skopiować,wszystko ma cenę, każdy z nas).Systemy elektroniczne, robotyczne, biologiczne, cybernetyczne,Systemy mroczne i demoniczne,nocne, jak nocne koszmary.Modem zachęcająco mruga obok telefonuczerwonymi oczami.Nie ruszam go jednak -w dzisiejszych czasach nikomu już nie można ufać.Ściągasz coś z sieci i nie wiesz w ogóle, skąd się wzięło,kto miał to przed tobą.Co, może nieprawda? Nie boisz się wirusów?Nawet dobrze zabezpieczone pliki też niszczeją,a najlepiej chronione niszczeją absolutnie.W kuchni słyszę gruchanie i kłótnię gołębi,śniących o nożach dla mańkutów,kabale i lustrach.Na podłodze gabinetu widać plamy gołębiej krwi.Zasypiam samotnie.I samotnie śnię.9.Być może budzę się w nocy, w nagłym zrozumieniu,wyciągam rękę,bazgrzę na starym rachunkumoje objawienie, świeże spojrzenie na świat,wiedząc, że ranek odrze je z niezwykłości.Magię można oglądać tylko nocą,a potem wspominać czasy, gdy wciąż była.Objawienie zamienia się w banał, posłuchajcie:Wszystko było prostsze, nim zaczęliśmy stosować komputery.10.Budząc się, czy może śpiąc, słyszę dobiegające z zewnątrz odgłosyszalonych sabatów, krzyki wiatru, szum taśm, metalową maszynową muzykę;czarownice dosiadające potężnych głośników krążą pod księżycem,potem lądują na błoniu, ich nagie ciała błyszczą.Nikt nie płaci za wstęp na spotkanie, każdy załatwił to z góry,dziecięce kości z wciąż tkwiącym przy nich tłuszczem,te rzeczy załatwia się dzięki zleceniom stałymi widzę -albo zdaje mi się, że widzę -twarz, którą rozpoznaję; wszyscy tłoczą się, by ucałować go w zadek,dmuchnijmy diabła, chłopcy, zimne nasienie;w ciemnościach odwraca głowę i patrzy wprost na mnie:Jedne drzwi się otwierają, inne zatrzaskują,mam nadzieję, że wszystko było zadowalające?Robimy co możemy, każdy ma prawo uczciwie zarobić;wszyscy jesteśmy bankrutami, proszę pana,wszyscy jesteśmy zbędni,staramy się jednak jak możemy, pogwizdujemy w ogniu walki,takie życie.Uczciwy handel to nie kradzież.Do zobaczenia we wtorek, proszę pana, z gołębiami?Przytakuję i zaciągam zasłony.Wszędzie leżą ulotki.Dotrą do ciebie,tak czy inaczej, któregoś dnia dotrą do ciebie,znajdę mój własny pociąg metra, nie zapłacę za przejazd,powiem po prostu: „To jest piekło, chcę się stąd wydostać"i wtedy wszystko znów stanie się proste.Przybędzie po mnie niczym smok ciemnym tunelem.ZAMIATACZ SNÓWGdy sny dobiegną końca, gdy już się budzisz, pozostawiając za sobą świat szaleństwa i chwały, i powracając do codziennej, przyziemnej harówki, w ruinach porzuconych marzeń pojawia się zamiatacz snów.Któż wie, kim był za życia i czy w ogóle kiedykolwiek żył? On sam nie odpowie na żadne pytanie.Zamiatacz rzadko się odzywa swym szorstkim, szarym głosem, a gdy już przemówi, gawędzi głównie o pogodzie i perspektywach zwycięstw i porażek wybranych drużyn sportowych.Nie znosi innych ludzi.Kiedy się budzisz, przychodzi do ciebie i zmiata królestwa i zamki, anioły i sowy, góry i oceany.Zmiata miłość i żądzę, i kochanków, ascetów niepodobnych do motyli, mięsne kwiaty, ucieczkę jeleni, zatonięcie Lusłtanii.Zmiata wszystko, co we śnie zostawiłeś za sobą; życie, które przywdziałeś, oczy, którymi patrzyłeś, egzamin pisemny, który zgubiłeś gdzieś w szkole.Zmiata je kolejno - kobietę o ostrych kłach, która zatopiła zęby w twej twarzy, zakonnicę w lesie, trupią rękę przebijającą mętną wodę w wannie, szkarłatne robaki pełzające po piersi, gdy rozpiąłeś koszulę.Zmiata wszystko, co zostawiłeś, gdy się ocknąłeś.A potem to pali, robiąc miejsce jutrzejszym snom.Jeśli go spotkasz, traktuj z szacunkiem.Bądź uprzejmy, nie zadawaj pytań.Oklaskuj zwycięstwa ulubionych drużyn.Wspólnie opłakuj porażki.Zgadzaj się co do pogody.Okaż mu respekt, na który zasługuje.Są bowiem ludzie, których już nie odwiedza, ów palący skręty zamiatacz snów, ze smoczym tatuażem na ramieniu.Na pewno ich widziałeś.Mają drgające usta, ich oczy patrzą gdzieś w dal.Mamroczą, jęczą, zawodzą.Niektórzy krążą po miastach w łachmanach, dźwigając pod pachą cały swój dobytek.Inni spędzają życie w zamknięciu, w ciemności, w miejscach gdzie nie mogą już skrzywdzić siebie ani innych.Nie są szaleni, a utrata zdrowych zmysłów to najmniejszy z ich problemów.To, co ich spotkało, jest znacznie gorsze niż obłęd.Powiedzą ci, jeśli im pozwolisz.Oni wszyscy każdego dnia żyją pośród ruin swoich snów.A jeśli zamiatacz snów cię opuści, nigdy już nie powróci.POCZUCIE OBCOŚCICHOROBA WENERYCZNA to choroba, którą pacjent zaraża się w wyniku nieczystych kontaktów.Złowieszcze zdrowotne skutki wynikające z takowych chorób - skutki, przed którymi lęk może dręczyć umysł przez resztę życia, które mogą na zawsze skazić źródło zdrowia i zostać przekazane do młodej krwi niewinnego potomstwa - są w istocie straszliwe, zbyt straszne, by zlekceważyć chorobę i jej nosicieli, i nie poddać ich natychmiastowej opiece medycznej.Spencer Thomas, doktor medycyny, L.C.R.S.(Edynburg) Słownik medycyny domowej i zabiegów leczniczych 1882Simon Powers nie lubił seksu.Nie przepadał za nim.Nie znosił czuć w łóżku czyjejś obecności; podejrzewał, że za szybko dochodzi; zawsze odnosił nieprzyjemne wrażenie, że ktoś ocenia jego występ, jak na egzaminie na prawo jazdy czy teście na studiach.W college'u przespał się kilka razy z panienkami.Trzy lata temu zdarzył mu się numerek po sylwestrowym przyjęciu w biurze.I to wszystko.Sam Simon uważał, że tak jest najlepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl