[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie Hewel referował wydarzenia międzynarodowe, coHitler przyjmował ju ż spokojniej niż informacje prasowe.Patrząc zperspektywy lat, wydaje mi się, że bardziej interesowały go komentarze natemat wydarzeń aniżeli same wydarzenia.Polem Schaub przedkładałnadsyłane przez gauleiterów informacje o nalotach lotniczych w ciąguostatniej nocy.Wizytując często zakłady produkcyjne wzbombardowanych miastach, po upływie jednego, dwóch dni od nalotu,mogłem przekonać się, że Hitler otrzymywał prawdziwe informacje orozmiarach zniszczeń.W gruncie rzeczy gauleiterzy postępowalibynierozsądnie, gdyby zani żali wyrządzone szkody; przecież ich autorytetmógł tylko wzrosnąć, jeśli mimo dotkliwych spustoszeń życiecodzienne i produkcja znów powracały do normy.Raporty te wywierały widoczne wrażenie na Hitlerze, mniejjednak przejmował się stratami ludności czy zniszczeniami w dzielnicach348mieszkalnych, bardziej poruszały go leżące w gruzach wartościowebudowle, a zwłaszcza teatry.Interesował się przede wszystkim, podobniejak to miało miejsce przed wojną w jego planach nowego kształtuniemieckich miast", budowlami reprezentacyjnymi, pomijał natomiastmilczeniem sprawy społecznej biedy i ludzkiej nędzy.Prawie zawsze jegoosobiste żądania sprowadzały się do tego, aby odbudować spaloneteatry.Czasem próbowałem zwrócić jego uwagę na wąskie gardłoprzemysłu budowlanego.Również lokalne władze polityczne wstydziłysię zgoła wykonywać te niepopularne polecenia, a Hitler, całkowiciezaabsorbowany sytuacją wojskową, prawie nigdy nie interesował sięstanem prac.Tylko w Monachium, w swoim drugim rodzinnym mieście, iw Berlinie przeforsował podjęcie z dużymi nakładami odbudowy oper.Poza tym Hitler wykazywał szczególną nieznajomośćprawdziwej sytuacji i nastrojów, gdy nie przyjmował żadnychzastrzeżeń: Ponieważ trzeba podnosić morale ludności, niezbędne sąwłaśnie przedstawienia teatralne".Mieszkańcy miast mieli zapewne innetroski.Podobne uwagi świadczyły raczej o tym, jak bardzo swąmentalnością tkwił w środowisku mieszczańskim".Przeglądając meldunki o poniesionych stratach, Hitler zwyklewypowiadał ostre zarzuty przeciwko rządowi angielskiemu, a także%7łydom, którzy mieli spowodować te naloty.Sądził, że tylkowyprodukowanie przez nas wielkiej ilości bombowców może zmusićnieprzyjaciela do zaprzestania nalotów.Odpowiadając na mojezastrzeżenia, że na szeroko zakrojoną wojnę lotniczą nie mamy anidostatecznej liczby samolotów, ani też odpowiednich zasobów materiałówwybuchowych3, powtarzał wciąż to samo: Zrobił pan tak wiele, panieSpeer, uda się panu jeszcze i to".Z perspektywy czasu wydaje mi się, żeosiąganie przez nas, mimo nalotów, coraz większej produkcji było jedną zprzyczyn ciągłego lekceważenia przez Hitlera bitwy powietrznej oNiemcy.Dlatego też odrzucał propozycje Milcha i moje w sprawieradykalnego zmniejszenia produkcji bombowców na korzyśćmyśliwców, aż w końcu było na to za pózno.Kilka razy próbowałem zachęcić Hitlera do podróży przezzbombardowane miasta, do pokazania się w nich4.Także Goebbels wmojej obecności wielokrotnie ubolewał, że na próżno starał sięnakłonić go do tego.Z uczuciem zazdrości powoływał się napostępowanie Churchilla: Jak bardzo wygrałbym propagandowo jednątaką wizytę!" Ale Hitler regularnie wykręcał się od tego rodzajupropozycji.Obecnie w trakcie przejazdów z Dworca Szczecińskiego doKancelarii Rzeszy albo w Monachium do swego mieszkania przyPrinzregentenstrasse zarządzał najkrótszą drogę, chociaż przedtemlubił przy tej okazji dłuższą przejażdżkę.Towarzysząc mu kilka razy wtego rodzaju podróżach, widziałem, jak bez większego zainteresowaniaotępiałe spoglądał na mijane przypadkowo olbrzymie gruzowiska na trasieprzejazdu.Bardzo niechętnie przyjmował też rady, ponawiane często349przez Morella, aby odbywał dłuższe spacery.Tak łatwo można by przecieżw lasach w pobliżu kwatery głównej zbudować kilka dróg.JednakHitler zdecydowanie odrzucał takie propozycje.Jego codzienny spacerograniczał się do okrężnego odcinka, długości zaledwie 100 metrów,wewnątrz pierwszej strefy ochronnej.W czasie swych spacerów Hitler interesował się najczęściej nietyle osobą towarzyszącą, ile owczarkiem Blondi, którego przy takichokazjach próbował tresować.Po kilku ćwiczeniach w aportowaniu piesmusiał balansować na wybiegu szerokości około dwudziestu centymetrówi długości ośmiu metrów, zamontowanym na wysokości dwóch metrów.Hitler wiedział, rzecz jasna, że pies uważa za swego pana tego, ktoprzynosi mu pożywienie.Dlatego też, zanim wydał polecenie otwarciafurtki, pozwalał podnieconemu z głodu i radości, zazwyczaj kilka minutskowyczącemu i szczekającemu psu wdrapywać się na ogrodzenie.Zuwagi na to, że darzył mnie szczególną łaską, mogłem niekiedytowarzyszyć mu podczas karmienia psa, wszyscy inni natomiast musielito widowisko oglądać z daleka.W prywatnym życiu Hitlera owczarekodgrywał chyba najistotniejszą rolę, ważniejszą niż najbliżsiwspółpracownicy.Często, gdy w kwaterze głównej nie było żadnego dostojnegogościa, Hitler spożywał posiłki samotnie, tylko w towarzystwie swegoowczarka.Podczas moich pobytów, trwających najczęściej nie dłużej niżdwa, trzy dni, byłem z reguły raz, dwa razy zapraszany przez niego naobiad.Niektórzy z jego otoczenia myśleli zapewne, że omawialiśmywtedy albo ważne zagadnienia ogólnopaństwowe, albo sprawy prywatne.Nic podobnego, ja również nie miałem możliwości omawiania zHitlerem wszechstronnych aspektów sytuacji wojennej czy gospodarczej;poruszaliśmy tematy marginesowe lub mówiliśmy o suchych liczbachdotyczących produkcji.Początkowo interesował się on jeszcze sprawami, które naskiedyś wspólnie zajmowały, jak na przykład przyszły wygląd niemieckichmiast.Przy okazji powracał bardzo często do swego projektu budowypo wojnie transkontynentalnej sieci kolejowej, która miała Połączyćgospodarczo jego przyszłe państwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]