[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoś zapalił papie-rosa i Percy ogłosił, że w sali nie wolno palić.Telewizyjne kamery i re-flektory ustawiono przy ścianach.Fotoreporterzy kłębili się z przodu,robiąc zdjęcia szefowi miejscowej policji i doktorowi Malloyowi.- Czy wtedy, kiedy podkładano paczkę, ktoś był w komisariacie?- Oficer dyżurny.- Czy coś usłyszał?- Nie.- A więc ten, kto ją podłożył, prawdopodobnie przyszedł pieszo?- To możliwe.- Czy to znaczy, że to był ktoś stąd?- Nie mamy żadnych dowodów, które pozwoliłyby odpowiedzieć napytanie, czy człowiek ten był mężczyzną, czy kobietą - wtrącił kapitanPercy.- Czy to znaczy, że ta osoba, mężczyzna albo kobieta, była stąd?Kapitan Percy wstał i oparł ręce na stole.- Nie mamy również żadnych dowodów świadczących o tym, żeczłowiek odpowiedzialny za zaginięcie panny Malloy oraz człowiek, któ-ry przyniósł paczkę z jej rzeczami, to ta sama osoba.- Ale to chyba bardzo prawdopodobne, nie sądzi pan?- Nie mamy na to dowodów.- Czy uważacie, że Sharon Malloy jeszcze żyje?- Mamy taką nadzieję - odparł Schmidt - ale niczego nie wiemy.- Co było w plecaku?- Książki, zeszyty i inne przybory szkolne Sharon.- Czy fakt zwrócenia rzeczy Sharon wpłynie na ukierunkowanieśledztwa?223- Co pan przez to rozumie? - zapytał Schmidt.- Czy nie sugeruje to, że sprawca pochodzi z tego miasta?Ponownie zabrał głos kapitan Percy:- Nigdy nie zakładaliśmy, że jeśli panna Malloy została porwana, tosprawcą jest osoba mieszkająca w Aurelius, ani też że jest nią ktoś z ze-wnątrz.- Co to znaczy jeśli została porwana ? - chciał wiedzieć jeden z re-porterów.- W gruncie rzeczy nie dysponujemy żadnymi dowodami świadczą-cymi o tym, że dokonano porwania.Wiemy tylko tyle, że panna Malloyzaginęła.- Sugeruje pan, że sama przyniosła swoje ubranie?W głębi sali ktoś parsknął śmiechem.Kapitan Percy spojrzał w tymkierunku, lecz jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.- Chcę tylko powiedzieć, że nie wiemy, co się naprawdę wydarzyło.- Czy rodzina Sharon miała jakieś wiadomości od niej lub o niej?- Nie - odparł Schmidt.Percy usiadł.- Czy policja przypuszcza, że Sharon Malloy nie żyje?- Nie mamy żadnych dowodów, które mogłyby na to wskazywać.- Jak sądzicie, dlaczego zwrócono jej rzeczy? - zapytał Franklin.- Nie mamy pojęcia - powiedział kapitan Percy.- Może ktoś chciał sobie zakpić z policji?- Trudno mi się ustosunkować - odparł kapitan Percy.- Nie mamyżadnych dowodów, które mogłyby na to wskazywać.- W kontekście tego, co się wydarzyło, co należy sądzić o zeznaniachDaniela Laymana?Schmidt zerknął na Percy'ego.- Na tym etapie śledztwa nie mogę się wypowiadać na ten temat.224- Czy Layman wspomniał coś o tym, że rozebrał ofiarę?- Nie mogę wypowiadać się na ten temat.- A może ktoś przyniósł ubranie, żeby zasygnalizować, że DanielLayman nie ma nic wspólnego z tą sprawą? - zasugerował Franklin.- Trudno mi się ustosunkować.- A ma pan w ogóle zdanie na jakikolwiek temat? - zapytał ktoś zChannel 9.Kilkoro reporterów roześmiało się głośno.Kapitan Percy ponownie podniósł się z miejsca.- Jesteśmy w trakcie zbierania i analizowania informacji.Nie wie-my, dlaczego ktoś zwrócił rzeczy panny Malloy.Nie wiemy, czy osoba tamiała coś wspólnego z porwaniem, ani nawet czy w ogóle doszło do po-rwania.Nie wiemy, czy fakt zwrócenia ubrania ma jakikolwiek związek zDanielem Laymanem.Nie wiemy, czy w sprawę zamieszany jest ktoś zmiasta, czy spoza niego.Percy nie był całkiem szczery.Jak tylko dowiedział się o pudle z rze-czami, natychmiast przerzucił do pracy nad tą sprawą dziesięciu dodat-kowych ludzi.Przez cały dzień przesłuchiwali mieszkańców okolicznychdomów.Nie umknął jego uwagi fakt, że Aaron McNeal mieszkał zaled-wie dwie przecznice od ratusza.Percy błyskawicznie zdobył nakaz rewi-zji i jeszcze tego samego ranka specjalistyczna ekipa z Ithaki przeszukałacentymetr po centymetrze całe mieszkanie Aarona.Aaron nie protesto-wał.Przeniósł się do hallu z krzesłem i notebookiem i pracował, niezwracając uwagi na krzątających się policjantów.- Traktował nas jak powietrze - opowiadał mi Chuck Hawley.- Mia-łem ochotę walnąć go w twarz.Chuck zajrzał Aaronowi przez ramię, ale na monitorze komputerazobaczył tylko liczby.To również nie dawało mu spokoju.- %7łeby chociaż coś tam było napisane!Sprawdzono też, co robili i gdzie byli w nocy Tropiciele Prawdy iHouari Chihani.Percy chciał uzyskać także nakaz przeszukania domu225Chihaniego, Schmidt jednak uważał, że to bezcelowe.Toczącą się w ga-binecie Schmidta dyskusję na ten temat słyszeli Patty McClosky i pozo-stali.W czasie, kiedy odbywała się konferencja prasowa, treść tych roz-mów była już znana wielu osobom.Nikomu nie umknął fakt, że zarównoTropiciele Prawdy, jak i sam Chihani wciąż znajdowali się w gronie po-dejrzanych.- Dzisiaj rano policja przeszukała mieszkanie Aarona McNeala -odezwał się inny reporter.- Czy znaleziono jakieś obciążające go dowo-dy?- Nie mogę wypowiadać się na ten temat.- Mieli nadzieję, że znajdą chociaż odrobinę trawki - powiedział mipózniej Chuck Hawley.- Mogliby go przymknąć i trochę przycisnąć.- A więc Tropiciele Prawdy nadal są podejrzani?- Nie należy nazywać ich podejrzanymi - odparł Schmidt.- Na tym etapie śledztwa o nikim nie można powiedzieć, że jest albonie jest podejrzany.- Czy Herbst mógł przyjechać z Troy z rzeczami Sharon?- Nie mogę wypowiadać się na ten temat.Prawda przedstawiała się w ten sposób, że nie istniały żadne dowodyna to, by Oscar opuszczał dom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]