[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Badałem każdego pułkownika, który mógłby potrzebować podpułkownika,mając nadzieję, że o to wystąpi.Nic z tego.Nikt mnie takim nie chce.Nic nie zakłócało nocnej ciszy.- Cóż, ja chcę.Serce mu się ścisnęło.Objął ją mocno ramionami, jakby zatoczka byłaniezgłębionym oceanem, a ona tratwą ratującą życie.- Chcę cię takim - powtórzyła.Schyliła głowę i pocałowała go poniżej liniiszczęki.Jej usta zostały tam na długą, zmysłową chwilę.Potem przesunęłajęzykiem po jego szyi.- Właśnie takiego.Tu i teraz.21Tutaj? - powiedział, załamującym się ze zdumienia głosem.- Teraz?Susanna nie mogła się powstrzymać od śmiechu.Przyjemnie było go takzaskoczyć, złagodzić smutek w jego głosie.- Można to zrobić w wodzie, prawda? Skinął głową w oszołomieniu.- Można.- Chyba że masz coś przeciwko temu.Zaprzeczył ruchem głowy, równienieprzytomnie.- Nie mam.- Dobrze.Przeniosła ręce na guziki zapinające z przodu jej kostium kąpielowy.Przełykał gorączkowo ślinę, kiedy odpinała jeden po drugim.Uwolniłaramiona i opuściła kostium do wody, tak żeby móc z niego wyjść.Potemrzuciła kłąb mokrego materiału na pobliską skałę.- Poczekaj, Susanno - powiedział, chwytając ją w pasie.- Nie musisz tegorobić tylko dlatego, że.- Nie robię.- Położyła palce na jego ustach.- Nie robię.Kiedy osunęła rękę, kładąc dłoń płasko na jego piersi, serce omal mu z niejnie wyskoczyło.Jego niepokój przyśpieszył bicie jej własnego serca.Potrzebował jej właśnie teraz.Musiał się dowiedzieć, że ktoś mógł poznaćwszystkie jego słabości, jego wady - i nie tylko go pragnąć razem z nimi, aleuważać za wartościowego i silnego.Nie mogła się zmusić, żeby mu odmówićtego potwierdzenia.Nie w sytuacji, kiedy naprawdę tak czuła.Co więcej, ona też go potrzebowała.- Nie dziw się tak - zakpiła.- Chcę ciebie, Bram.Tak bardzo.Cały czas.Jeśli chodzi o ciebie, to pozapinana po szyję stara panna gotuje się znieposkromionej, nienasyconej namiętności.- Pocałowała go, drażniącjęzykiem jego wargi.- To cię nie powinno zaskoczyć.Mówiłeś mi to odpoczątku.- Wiem - odparł w zamyśleniu.- Zaskakuje mnie to, że słuchałaś.- Ujął jejszyję jedną ręką i mocno ją pocałował.Napawała się słodkim poddaniem przez parę chwil.Potem odsunęła siędelikatnie.- Poczekaj - powiedziała zadyszanym głosem.- Teraz moja kolej.Chcę ciędotykać - wszędzie.Rozłożył ramiona zapraszającym gestem.- Nie będę cię powstrzymywał.Zaczęła od potężnych, umięśnionych ramion, badając dłońmi każdąwypukłość i nierówność.Potem przeniosła ręce na pierś - twardą jak kamień,pokrytą wilgotnymi, czarnymi włosami.A potem na napięty brzuch i przezjeszcze gęstsze, twarde włosy tam, gdzie czekała jej nagroda.- Boże - wydał zduszony jęk.- Nie możesz mnie pocałować, kiedy torobisz?Jej usta zwilgotniały na samą propozycję.Przysunęła się, całując jegoszczękę, gardło.Językiem obrysowała obojczyk i zsunęła się tuż podpowierzchnię wody, drażniąc jego sutek.Słony smak morskiej wody mieszałsię ze smakiem jego ciała.Oboje przyjęli milczącą umowę, żeby się nie śpieszyć.%7łeby badać się nawzajem tak długo, póki będą w stanie oprzeć się pokusiena coś więcej.W pewnej chwili odsunął się, przyglądając jej się w ciemności.- Czy zauważyłaś - odezwał się swobodnym tonem - że twoja prawa pierśjest nieco większa od lewej?Susanna była przekonana, że jej policzki muszą świecić w ciemności,rumieniec spłynął na nie tak gwałtownie.- To moje piersi.Oczywiście, że zauważyłam.- I wstydziłam się tego przezcałe dorosłe życie, dzięki wielkie.- To tak, jakby miały dwie różne osobowości.Jedna hojna i karmiąca.-Uniósł drugą.- A ta.to frywolne, nieprawdaż? Chce, żeby na nią zwrócićuwagę.- Uszczypnął lekko jej lewą pierś.- Bram! - Co za rozmowa.Chcąc odciągnąć jego uwagę, przesunęła dłońjeszcze niżej, na wrażliwe miejsce poniżej jego członka.Jęknął i zadrżał, zachęcając ją do dalszych eksperymentów.Interesujące.On też nie był wszędzie symetryczny.- Nie złość się - powiedział, wciąż pieszcząc jej piersi.- To miał byćkomplement.Uwielbiam obie.Przypuszczała, że to miało ją pocieszyć.- Nie wiedziałam, że są mężczyzni, którzy mają słabość doniejednakowych piersi.- Uwielbiam je, ponieważ są twoje, Susanno.Uwielbiam całe twoje ciało.-Zsunął dłonie niżej.- Biodra doprowadzają mnie do szaleństwa.To okrągłesiedzenie stworzono specjalnie dla moich rąk.A twoje długie, zgrabne nogi.-Pocałował ją głęboko, zsuwając rękę po jej nodze i unosząc ją, żeby owinąćsobie wokół biodra.- Boże, uwielbiam to, że jesteś wysoka.- Naprawdę? - Przyzwyczaiła się myśleć, że to jest coś, co najbardziejodstręcza możliwych kandydatów do ręki.No, oprócz piegów.I włosów.Inawyku, żeby wygłaszać kontrowersyjne sądy, zamiast skromnie kiwać głową.- Dlaczego to mówisz?- Bo ja jestem wysoki - odparł, tuląc się do jej szyi.- Z niską kobietą zawszejest niewygodnie.Różne rzeczy nie są na tej samej wysokości.Boże.To powinno ją nauczyć trzymać język za zębami.Jakże nienawidziłamyśli o tym, że dopasowywał różne rzeczy" z małymi, delikatnymipięknościami.To ją przyprawiało o chorobę.- I kocham to.- Wsunął palce głęboko między jej uda.- Lubię czuć, jak tujest ciasno.Wiedzieć, że nie było innych przede mną.Zaśmiała się, wciąż czując ukłucie zazdrości.- Oczywiście, że nie było innych.Możesz powiedzieć mi to samo?Odsunąwszy się, spojrzał jej głęboko w oczy z rozbrajającą, erotycznąszczerością.- Mogę ci powiedzieć jedno.Nigdy nie było takiej, jak ty.- Och - jęknęła, kiedy jego palce wsunęły się głębiej.- Powiedz to.- Kpiący ton zabrzmiał teraz bardziej szorstko.- Powiedz.Powiedz, że jesteś moja.Jej serce zabiło na alarm.Wiedziała, że potrzebne mu teraz poczucie siły imocy, ale.To było takie zaborcze i takie.średniowieczne.- To upokarzające, Bram.Wolałabym, żebyś tego nie mówił.- %7łałujesz tylko, że to ci się tak podoba.- Dodał drugi palec do pierwszego.- Moja.Moja.Moja.- Z każdym powtórzeniem wsuwał palce głębiej.Sapnęła,przyjemnie zaszokowana.- Widzisz? - mruknął chełpliwie.Niech to.Jak na mężczyznę, za często miał rację.Tak dobrze się z tymczuła.Ale od czasu choroby i tych okropnych kuracji znajdowała ogromnąpociechę w myśli, że jej ciało należy do niej.Do nikogo innego.- Powiedz to - szepnął, muskając wargami jej ucho.- Susanno, ślicznapanno.Chcę usłyszeć, jak mówisz, że jesteś moja.Ujęła jego twarz w dłonie i spojrzała mu w oczy.- Powiem to.Moje ciało, serce i dusza należy tylko do mnie.A tej nocypostanowiłam dzielić je z tobą.Jego palce wysunęły się z niej, pozostawiając uczucie pustki.- Boże, to.- Zniechęcające? Za wiele, za szybko? Pokręcił głową, przysuwając się dopocałunku.- Chciałem powiedzieć, że to nawet lepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]