[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z klatki schodowej dobiegło radosne popiskiwanie.Karolina zerwała się z fotela.— Pani Polińska! Jej pies kocha Karunię, to on tak piszczy! Jak ją chcesz poznać, to już!Stefek zerwał się również i znieruchomiał.Karo obejrzała się na niego, jedno ostrzegawcze warknięcie zniechęciło go do gwałtownych gestów.Goście w tym domu powinni zachowywać się spokojnie…Karolina otworzyła drzwi bez wahania.Przeraźliwie długi, tłusty jamnik aż kwiknął i rzucił się na szyję wybiegającej wilczycy.Karo potraktowała go z łaskawą pobłażliwością, pozwalając się obskakiwać, obwąchiwać i lizać.Do zamykającej przeciwległe drzwi pani odniosła się przyjaźnie.Karolina wybiegła na schody.Stefek pośpieszył za nią powolnymi ruchami i posuwistym krokiem, pilnie bacząc, czy pies nie zgłosi sprzeciwu.— Dzień dobry pani! — zawołała Karolina z pośpiechem.— To jest jeden mój kolega, Stefek, który wybił szybę, żeby panią poznać! Karo, wracaj! Do domu!— Dzień dobry, Karolinko — powiedziała pani Polińska z uśmiechem.— Czy nie można mnie poznać bez wybijania szyby?Wyglądała dokładnie tak samo jak na ekranie telewizora, tylko może jeszcze sympatyczniej.Jak łagodna dobra wróżka.Stefek nawet nie zdziwił się, że Karo na nią nie szczeka, tak wyglądającej osoby żaden pies nie ma prawa zaczepić ani słowem.Ucieszył się, że sytuacja doszła wreszcie domomentu, jakiego od początku był spragniony.Wybił wprawdzie nie tę szybę co trzeba, ale panią Polińska ma pod ręką i może rozpocząć wyjaśnienia.— Ja za tę szybę zapłacę, mam pieniądze — zapewnił, jąkając się niemal z przejęcia i pośpiechu.— Ja chciałem wybić u pani, żeby pani zaczęła ze mną rozmawiać, jak się wywali szybę, każdy rozmawia, nawet żeby człowiek nie chciał.Więc tego… Znaczy, ja mam do pani strasznie ważny interes, a w ogóle ja mieszkam naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy.— Czy możesz poczekać z załatwieniem tego interesu, aż wrócę? — spytała pani Polińska, wyraźnie rozbawiona.— Wychodzę z psem tylko na chwilę.— Niech pani zaczeka, aż zawołam Karunię — poprosiła niespokojnie Karolina.Ledwo zdążyli wejść do mieszkania i zamknąć drzwi, Karo znów dopadła progu.Pisnęła cienko i radośnie.— Rodzice — oznajmiła Karolina.— Już wchodzą na schody.No, teraz będzie…!Stefek poczuł nagle, że składanie po raz trzeci tych samych wyjaśnień przekracza jego siły.Cofnął się do kąta, usiłując wejść w ścianę, szczególnie, iż w mieszkaniu rozszalał się nagle tajfun.Karo witała swoich państwa i przez chwilę wydawało się, że miota się tu dwadzieścia psów, skaczących, piszczących i wpadających pod nogi.Ogonem zmiotła gazety z niskiego stołu, rozrzuciła stojące w przedpokoju buty i przewróciła szczotkę do zamiatania.Psie szaleństwo uspokoiło się wreszcie i wówczas zaczęło się ludzkie.— Kto stłukł szybę? — ryknął straszliwie tatuś Karoliny, wszedłszy do pokoju.— Pani Polińska — odparła Karolina i wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.— Ciekawe jak — powiedziała z niezmąconym spokojem mamusia Karoliny.— Przyszła do nas z młotkiem?— Kamieniem — wykrztusiła Karolina, nie przestając się śmiać.— Z procy!— Od zewnątrz, czy od wewnątrz?— Już widzę panią Polińska, jak strzela z procy po oknach sąsiadów — powiedział normalnym głosem tatuś Karoliny, po czym znów wydał z siebie potężny ryk.— Kto to teraz będzie wprawiał? Kto, pytam się? Pewnie ja?! I tyś na to pozwoliła?! — zwrócił się nagle z wyrzutem do Karo.— Ty zła psico, niedobra, nie dbasz o pana! Pozwalasz wybijać szyby, żeby pan musiał latać po szklarzach! Zły pies! Pan cię zbije!Karo przewróciła się na plecy, podstawiając brzuch do drapania i popiskując ze szczęścia.Karolinie łzy płynęły z oczu.Purpurowy ze zdenerwowania i niemal półprzytomny Stefek nagle nieco ochłonął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl