[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnął się uśmiechem męskiej satysfakcji.- Jasne - powiedział, po czym pochylił się i przycisnął swoje usta do moich.- Żadnego wycofywania danego słowa.- Nie wycofuję go - oznajmiłam przy jego ustach.- Hmmm - brzmiał na nieprzekonanego, ale i tak kontynuował całowanie mnie i z jakiegoś nieznanego powodu, pozwoliłam mu na to.Oh - on nie był Ethanem.Bezwzględny? Może.Ale na chwilę obecną, to był wystarczający powód.*Kilka minut później, zaskakująco przyjemnych minut, znajdowałam się w samochodzie, udając na południe.Ale nim skierowałam się do Domu Cadogan, chciałam wpaść do biura dziadka.Potrzebowałam przychylnego ucha i nie miałam wątpliwości, że wampirzy informator dziadka wprowadził już go w sprawy wczorajszego wieczoru.Jechałam z wyłączonym radiem, opuszczonymi szybami, wsłuchując się w miastowy, cichy wiosenny wieczór, preferując odgłosy pędzącego pojazdu, by śpiewał słowa o emocjach, którym nie mogłam ufać.Sąsiedztwo było jak zwykle, ciche.Ale dodatkowo czarny, lśniący Mercedes Ethana był zaparkowany na zewnątrz.Jedynie jego samochód, żadnego czarnego SUV-a na widoku.Co ważniejsze, nie było oznak żadnych szczegółów dotyczących bezpieczeństwa.To było dziwne.Ethan nigdy nie podróżował bez ochrony, zazwyczaj w SUV-ie, który podążał za jego cabrio; to było wbrew protokołowi.Zaparkowałam trochę dalej na ulicy, wyłączyłam auto, chwyciłam komórkę i wybrałam numer do Luca.Odpowiedział przed drugim dzwonkiem.254Translate_TeamCHLH OEE NEIE LL- Luc.- Tu Merit.Zgubiłeś Mistrza wampirów?Warknął, przeklinając.- Gdzie?- Biuro Ombuda.Mercedes znajduje się przed nim.Przypuszczam, że wewnątrz nie ma z nim strażnika?- Nie zmusimy go do ochrony - Luc odpowiedział opryskliwie i słyszałam przez telefon jak rzuca papierami.- Normalnie, mogę ufać, że nie będzie zachowywał się jak idiota i wychodził sam, gdy na zewnątrz znajduje się psychopata, Rogue z bronią w ręku.Skoro o tym mowa, nieśmiało zapytałam.- Jakieś postępy od wczorajszej nocy?Luc westchnął i wyobraziłam sobie, jak siada zgarbiony, krzyżując swoje kostki na stoliku w Pokoju Operacyjnym.- Morgan był cholernie bliski radości, kiedy w końcu wyszedł, ale prawdopodobnie to twoja zasługa.Nie jestem pewien jak bardzo się to opłacało.Nikt nie otrzymał odpowiedzi, były tylko wskazówki.Żadnych dowodów ze scen morderstwa oprócz drobiazgów, które ktoś zostawia.Ale oni wiedzą, że Ethan by tego nie zrobił, na pewno by tego nie tolerował.On nie działa w ten sposób.Rozumiałam to.Jeśli Ethan chciał, by coś zostało zrobione, zajmował się tym i upewniał się, że wiedziałeś, iż to pochodzi od niego.- Posłuchaj - powiedziałam - skoro znajdujemy się przy telefonie.-Zatrzymałam się, zmuszając się do przeprosin.- Przepraszam, że wycofałam się wczorajszej nocy.Po tej rzeczy z Morganem…- Wybaczam - Luc szybko odparł.- Poradziłaś sobie, wkroczyłaś, kiedy powinnaś i dałaś Morganowi pokojowe wyjście.Wykonałaś swoją pracę.Czuję się z tym dobrze.Twoje słowa, pieprzone spojrzenie na twojej twarzy, kiedy uklęknął na jedno kolano.- Wybuchnął ochrypłym śmiechem.- Oh, słodki Jezu, Merit - powiedział, czkając ze śmiechu.- To było bezcenne.Jak zając w światłach samochodu.Zrobiłam minę, której nie mógł zobaczyć, dwa razy sprawdziłam drzwi do biura w poszukiwaniu ruchu, ale żadnego nie było.- Cieszę się, że mogę być dla ciebie źródłem rozrywki, Luc.- Uważaj to, jako swój rytuał otrzęsin.Drugi, w każdym razie.Zachichotałam.- Masz na myśli Ślubowanie? To były bardziej otrzęsiny dla Ethana niż dla mnie, niestety.- Nie - twoją przemianę.Zamarłam w trakcie podnoszenia osłony przeciwsłonecznej, moja ręka wciąż była na niej, gdy zmarszczyłam się do telefonu.- Przemianę? W jaki sposób ona zalicza się do otrzęsin?255Translate_TeamNiektóre Dziewczyny GryząJego głos zmienił się w bardziej poważny.- Co masz na myśli, jak to się zalicza?- Chodzi o to, że nie pamiętam z tego zbyt wiele.Ból, zimno, zgaduję.Milczał tak długo, że zawołałam jego imię i nawet po tym powrót zajął mu chwilę.- Ja pamiętam każdą sekundę - oznajmił ostatecznie.- Trzy dni bólu, zimna, gorąca, dreszczy.Pocenie się przez koce, tak wielkie drżenie, że sądziłem, iż moje serce się zatrzyma, picie krwi, nim psychicznie byłem na to gotowy.Jak możesz tego nie pamiętać?Odtwarzałam wspomnienia w moim umyśle, próbując uchwycić dłońmi ulotne obrazy, które roiły się na krawędzi mojej wizji, próbując odtworzyć tego mentalne video.Nie otrzymałam nic, oprócz tych wyselekcjonowanych wspomnień, aż do powrotu do domu, zawrotów głowy, które czułam, gdy wysiadłam z auta, ospałości, poczucia braku wyrazistości.Narkotyki?Czy znajdowałam się pod wpływem narkotyków? Czy oszczędzono mi niektórych części Przemiany?Zostałam uratowana przed zaoferowaniem tej teorii Lucowi, trochę zbita z tropu przez rosnące pytania - kto podał mi narkotyk? I dlaczego oszczędzono mi cierpienia? - przez Ethana wychodzącego przez frontowe drzwi, światło wylewało się w trapezie na chodnik przed nim.Catcher wyszedł za nim.- Luc, on wyszedł.- Miej go na oku.Obiecałam, że będę i zamknęłam telefon, potem poczekałam, aż Ethan i Catcher potrząsną swoimi dłońmi.Ethan podszedł do Mercedesa, rzucił okiem na ciemną ulicę, po czym otworzył drzwi i wsunął się do środka.Catcher pozostał na chodniku, obserwując jak samochód Ethana odjeżdża.Gdy oddaliłsię na drodze, odpaliłam zapłon i pojechałam do przodu, tam gdzie stał Catcher.Nakazując mi, bym podążała za Ethanem, Catcher wyciągnął swój telefon, po czym go otworzył.Mój telefon zadzwonił prawie natychmiastowo.- Co zamierza zrobić?- Udaje się do Parku Lincolna - Catcher oznajmił z frustracją w głosie.- Park Lincolna? Dlaczego?- Dostał kartkę, ten sam papier, to samo pismo, jak w tych pozostawionych dla ciebie i Celiny.Była na niej prośba o spotkanie i obietnica informacji o morderstwach.Musiał zgodzić się na samotne przyjście.- Nie będą wiedzieli, że tam jestem - obiecałam.- Pozostań kilka samochodów za nim.Pomoże fakt, że jest noc, ale twój samochód pasuje jak wół do karety.- Nie wie czym jeżdżę.256Translate_TeamCHLH OEE NEIE LL- Wątpię, by była to prawda, ale i tak zrób to.- Wyjaśnił gdzie Ethan miałspotkać swojego informatora - w pobliżu małej pagody po zachodniej stronie North Pond - co ostatecznie dawało mi szansę, bym się skryła.Mogłam obrać inną trasę, dotrzeć tam bez tak bliskiego podążania za Mistrzem wampirów przede mną.- Masz swój miecz?- Tak, oh kapitanie, mój kapitanie, mam swój miecz.Nauczyłam się podążać za rozkazami.- Więc wykonuj swoją pracę - oznajmił i rozłączył się.Jeśli Ethan wiedział, że za nim podążam, nie dał po sobie tego poznać.Pozostawałam trzy samochody za nim, wdzięczna, że był wystarczająco duży ruch w ten wczesny wieczór, by utrzymać osłonę pomiędzy moim samochodem, a jego.Ethan jechał metodycznie, ostrożnie, powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl