[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po remoncie jego ulubioną sypialną była właśnie ta w Windmere.Utrzymana w tonacji ciemnobrązowej, z zasłonami i narzutami ko-loru czerwonego wina, dawała mu ciepło i poczucie bezpieczeństwa.Była miejscem, gdzie mógł się odprężyć i odpocząć.Ale dzisiaj czuł,że jest tam pusto, nieprzytulnie i samotnie.Cameron porównywał w myśli ten pokój z sypialną Rebeki,w której panowała zaciszna przytulna atmosfera.Ze smutkiem patrzył na dogasający ogień i pozwolił sobie szcze-rze się przyznać.Był zakochany w Rebece Tremaine.No, nareszcie.Zdał sobie z tego sprawę już wcześniej, kiedy patrzył, jak śpi.Jejspokojne piękno napełniało go miłością.Jego duszę i ciało ogarnęłodojmujące poczucie szczęścia, które jednak potrafiło w jednej chwilipogrążyć go w otchłani największego cierpienia.Szczęście, ponieważ nie sądził, że kiedykolwiek znajdzie kobietę,na której aż tak będzie mu zależało, a cierpienie, ponieważ wiedział,że nie ma nic równie niszczącego jak nieodwzajemniona miłość.Czyjest coś bardziej upokarzającego, niż obnażyć swoje uczucia i nie wi-dzieć, że druga osoba czuje to samo?Wspomniał o małżeństwie, a Rebeka odrzuciła jego propozycję.Niezbyt obiecujący początek.Ale zrobił to tak nieudolnie.Nie za-pewnił jej o swoich uczuciach, nie przysiągł jej swego oddania.Czy będzie miał odwagę spróbować jeszcze raz? Rebece na nimzależy, tego był pewien, bo przecież nie kochałaby się z nim, nie od-dałaby mu się tak całkowicie.Ale zbliżenie fizyczne to nie miłość,sympatia do kogoś to nie miłość, radość z czyjegoś towarzystwa tonie miłość.Wiedział też, że podobnie jak on, Rebeka zadowoli sięw swym życiu jedynie prawdziwą miłością, trwałą,wszechogarniającą.Ogień prawie zgasł, ale Cameron nie poruszył się, aby dorzucićdrew na resztki żaru.Pozwolił, aby pokój jeszcze bardziej się ochło-dził, pozwolił sobie rozważyć, co się naprawdę wydarzyło.I po razpierwszy od lat, zdecydowanie określił, czego dla siebie chce i jakpragnie przeżyć resztę swoich dni.Odpowiedz była już teraz oczywista.Chciał Rebeki.18181818Czy podoba się panu nasza mała uroczystość, milordzie? - zapytałCCCpastor Hargrave.- Moim zdaniem panie przeszły same siebie, przy-gotowując to przyjęcie.Cameron oderwał wzrok od Rebeki, która rozmawiała z kilkomapaniami po drugiej stronie pokoju.- I świetnie im się udało - odparł hrabia.- Zwietny sposób nauczczenie sukcesu jasełek.Muszę pogratulować pani wspaniałegorezultatu, pani Hargrave.Było to niezwykle ciekawe.mhm.ujęciehistorii Narodzenia Pańskiego.- Jest pan zbyt łaskawy.- Pani Hargrave spłonęła pięknym ru-mieńcem.- Przyznam, że bardzo mi ulżyło, kiedy przedstawienie do-biegło końca.Nie wszystko poszło dokładnie tak, jak planowałam.- Och, kochana, słyszałaś, co powiedział hrabia - odezwał siępastor, poklepując żonę po dłoni.- Jasełka były wspaniałe.- Nie za bardzo.- Pani Hargrave, marszcząc nos, łyknęła niecoswojego trunku.- Myślałam, że zemdleję, kiedy Jamie Bragg zapo-mniał swojej kwestii i stał z otwartą buzią, gapiąc się na widownię.- Nie zwróciłem na to uwagi - skłamał Cameron.- Naprawdę? - Przekrzywiła głowę i przeszyła hrabiego miaż-dżącym wzrokiem, czym całkiem go zaskoczyła.Zazwyczaj paniHargrave była kobietą bardzo nieśmiałą.- A czy był pan równie roz-targniony, kiedy Penelope Morton zaczęła nieopanowanie kaszleći nie była w stanie zaśpiewać?- Niestety duża ilość słomy może na niektórych tak działać -odparł Cameron.- Ale dzięki temu żłóbek wyglądał niemal jakprawdziwy.Pani Hargrave uniosła brwi.Znów upiła trunku i Cameron za-uważył, że w kieliszku ma wassail, napój, który robi się specjalnie naBoże Narodzenie.Niezbyt mocny, ale jednak.Domyślił się, że niejest przyzwyczajona do alkoholu i to tłumaczyło jej śmiałe zacho-wanie.- Usiłuje pan mnie pocieszyć.To bardzo z pana strony elegancko,lordzie Hampton - powiedziała pani Hargrave, jedną rękędramatycznie przyciskając do serca.Zamknęła oczy, potem jednootworzyła i popatrzyła na niego.- Przypuszczam, że nie zauważyłpan także, jak się pomyliłam, dając sygnał Trzem Królom, abyweszli przed aniołami?Cameron z trudem skrywał uśmiech.Była śliczną kobietą, ot-wartą, szczerą, a teraz, kiedy nieco sobie podchmieliła, zrobiła sięniezwykle odważna.Hrabiego bawiła ta rozmowa bardziej, niż muwypadało, zwłaszcza że pastor posyłał żonie niespokojne spojrzenia.Dzięki swoim kontaktom z Rebeką, Cameron zaczął bardziej cenićniezależne kobiety.- Nagłe pojawienie się Trzech Króli przed pasterzami i aniołamispowodowało tylko niewielkie zamieszanie - rzekł.- Ale wszystkoszybko wróciło do normy.Przecież słyszała pani oklaski na koniecprzedstawienia?Pani Hargrave westchnęła.- No tak.Oczywiście.Na szczęście na widowni pełno było ro-dzin i przyjaciół naszych adeptów sztuki aktorskiej.Aż drżę na myśl,co by było, gdyby ich zabrakło.- Och, najdroższa.Przesadzasz.- Oczy pastora Hargrave'a zro-biły się okrągłe ze zdziwienia.Najwyrazniej nie potrafił zrozumieć,dlaczego żona tak dziwnie się zachowuje.Cameron właśnie miał zaproponować, aby pani Hargrave po-wstrzymała się już od picia, ale zmienił zdanie.Była Wigilia BożegoNarodzenia.Po pełnej napięcia pracy należała jej się chwila wy-tchnienia.- Jestem z pani bardzo dumny, pani Hargrave - oświadczył uro-czyście.- Mam tylko nadzieję, że pani mąż docenia, jak bardzo mupani pomaga w pracy.Pastor się uśmiechnął.Spodobało mu się takie ujęcie sprawy, a tooznaczało, że hrabia osiągnął to, o co mu chodziło.- Oczywiście, że wiem, jakim żona jest dla mnie skarbem -stwierdził szczerze.- To dobrze.Po sukcesie dzisiejszych jasełek, przyszłorocznychbędę oczekiwał z jeszcze większym entuzjazmem - dodał Cameron.Pastor jeszcze bardziej rozpromienił się w uśmiechu.PaniHargrave patrzyła na hrabiego oniemiała.Cameron postanowił, że czas porozmawiać z innymi gośćmi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]