[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dawniej było tu bardzo spokojnie.Uśmiechnął się nieśmiało. Przepraszam, to był dowcip.Nie najlepszy zresztą.Czy ty też miałaś takie telefony, kiedymnie nie było?Aatwiej było powiedzieć nie , niż tak.Nie miałam nawet siły, żeby o tym myśleć.Chummy czy ktoś inny, to nie miało teraz żadnego znaczenia.Jeśli dziś ktoś do nas zadzwoni, tobędzie to na pewno straż pożarna albo zaalarmowana przez Corbych policja.Zajmę się tym rano,najlepiej, jak potrafię.Christopher powiedział, że pułkownik wyjechał na jakiś czas i zasugerował, że powinniśmyzrobić to samo.Wzruszyłam ramionami. Jeśli tego chcesz.Usiadł obok mnie na łóżku. Byłoby nam znacznie łatwiej, gdybym tylko mógł zrozumieć, o co chodzi.Zawsze byłaśimpulsywna.Dlatego zaprzyjazniłaś się z tymi Dudgeonami.Zaangażowałaś się w tenniefortunny związek, zupełnie się nad tym nie zastanawiając.Teraz, kiedy już ich nie ma,powinnaś spróbować zachowywać się bardziej dojrzale.Dojrzale? Tak, pewnie to słuszna uwaga.Zawsze odczuwaliśmy dzielącą nas różnicę wieku.Ale nie zgadzam się na określenie niefortunny.Przyjazń nie może być niefortunna.Zawiązuje się na dobre i na złe i rozwija w jedyny możliwy sposób.Jestem impulsywna? Tak.Przeważnie kieruję się emocjami.Czy są ludzie, którzy potrafią całkowicie wyeliminowaćemocje ze swojego życia? Być może tylko zimnokrwiści zabójcy.Horden, planujący w więzieniuswą zemstę na Annie.Wyraznie widzę przed oczami ich fotografie, leżące na biurku inspektoraGrange'a.Zwyczajnie wyglądający mężczyzna.Aadna kobieta.Nie próbuję sobie wyobrazić, jakwyglądali.potem.Wystarczy mi to, co już widziałam.Przecięta, pokrwawiona twarz Reneniesionej na noszach.Wykrzywiona ze strachu buzia Wayne'a, kiedy nie mógł oderwać wzrokuod skórzanego paska.Pełen mściwości Oliver.Mściwość.Słowo możliwe do zaakceptowania.Straszny obraz.Jeśli to pomaga myśl o nim.Pomaga, trochę.Christopher patrzy na czołg, który trzymam.Wyjmuje mi go z ręki i odkłada na stolik, oboktelefonu. Dziecka tu nie ma, Maeve.Przestań o nim myśleć.Denerwuje mnie to, co zrobił.Nie powinien był.Czy on nie może zrozumieć, że muszętrzymać tę zabawkę, myśleć z rozrzewnieniem o dobrych stronach przyjazni, o tym, że utrataWayne'a oznaczałaby dla mnie utratę części samej siebie?Ponownie biorę czołg do ręki.Christophera ogarnia złość. Na litość boską! Twoje obsesyjne przywiązanie do tego dziecka, tej rodziny i całej tejwstrętnej historii jest idiotyczne.Wstaje, podchodzi do okna i patrzy w ciemność.Po chwili opanowuje się i odwraca do mnie. Jesteś na wolności siedem miesięcy.To wystarczająco długi czas, żeby rana się zagoiła.Jeśli w ogóle jest to możliwe.Nie wiem.Ale nie możemy żyć tak dalej.Musimy porozmawiać.Onas, o naszej przyszłości.Zrobimy to jutro, dziś jesteś zbyt zmęczona.O tak, myślę.Jutro.Porozmawiamy jutro.Dowiesz się, co się stało, i przestaniesz wierzyć wmoje kłamstwa.Masz rację nie da się zapomnieć o więzieniu.Nic nie jest już takie samo.Totak, jakby uwikłano cię w splot wydarzeń, nad którymi nie masz żadnej kontroli.Może ty,Christopher, który nigdy nie złamałeś prawa, potrafiłbyś zapanować nad sytuacją.Nie jestemdobra dla ciebie, a ty nie jesteś odpowiednim mężczyzną dla mnie, chociaż bardzo się starasz.Sprawdza, która jest godzina na budziku. Pózni się.Jest dwadzieścia po pierwszej.Przestawia wskazówki z uśmiechem, starając się dodać mi otuchy. Nie wstawaj zbyt wcześnie.Zpij tak długo, jak tylko będziesz chciała.Już przy drzwiach odwraca się na chwilę. Wbrew temu, co myślisz, nie spędziłem tych dni z Sarą.O tym również porozmawiamyrano.Zamyka drzwi nie patrząc mi w oczy, nie czekając na moją odpowiedz.Długo jeszcze siedzę na brzegu łóżka, ściskając w ręku zabawkę Wayne'a.Po zamknięciudrzwi pokoju czuję się w nim dziwnie, jakbym miała klaustrofobię.Ale nie można już ich otworzyć.Podobnie jak drzwi do pokoju Christophera.A może jednak?Może tak, może nie.Ale ja nie mam żadnej motywacji do tego, by spróbować.EPILOGDziś są moje dwudzieste ósme urodziny i rocznica wyjścia z Chornley.Dwanaście miesięcy wolności.Jest mrozny poranek.Jeden z tych dni, kiedy niebo jest intensywnie niebieskie.Stoję przyoknie i patrzę na zimowy ogród.Podziwiam krzewy magnolii, pierwsze kwiaty i srebrzystą bieldrzew.Wydaje się, jakby chwila, kiedy Christopher przywiózł mnie do domu i wyszłam doogrodu, żeby znów poczuć to miejsce, miała miejsce całe wieki temu.Musiałam długo przyzwyczajać się do życia w samotności, ale doceniam już zalety takiegostanu rzeczy.Spędzę urodziny dokładnie tak, jak zechcę, bez konieczności usprawiedliwiania sięprzed kimkolwiek.Biorę długą, gorącą kąpiel, zakładam ciepłą bieliznę i gruby zielony kostium.Pewnie będziezimno tak stać na mrozie.Rano był listonosz i w skrzynce czeka na mnie mnóstwo urodzinowych kartek.Zabieram je zesobą do kuch-ni i czytam, pijąc kawę.Kolorowy bukiet kwiatów od mamy. Miłego dnia,kochanie. Och, z pewnością spędzę go miło.Jestem z nią umówiona na jutro, na obiad.Ostatniojesteśmy sobie znacznie bliższe, mimo jej niezadowolenia z powodu rozpadu mojegomałżeństwa.Zgodnie z tym, co mówi, pozwoliłam odejść wspaniałemu mężczyznie.Dlaczegozgodziłam się dopuścić do tego, żeby jakaś inna kobieta dostała go dla siebie? Dlatego, że tąkobietą jest Hester odpowiadam jej na to.Hester jest odpowiednią kobietą dla Christophera.Poznali się na koncercie dobroczynnym zorganizowanym przez lożę masońską.Dokładnie natym, na który nie chciałam pójść.Hester jest grafikiem i zaprojektowała na ten koncert plakaty izaproszenia.Pamiętam, że jakiś czas potem poznałam ją u Erica.Wysoka, jasnowłosa kobieta obrązowych oczach i spokojnym, nieco nieśmiałym, jakby wahającym się sposobie mówienia.Sprawiała wrażenie osoby, która niczym specjalnie się nie przejmuje.Z wyjątkiem Christophera.Dawało się to zauważyć nawet wtedy, kiedy z nim jeszcze byłam.Będzie go kochała tak, jak nato zasługuje.Nie będzie chodzić na demonstracje, rzucać cegłami ani wprawiać go wzakłopotanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]