[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpuścił Serum w kieliszku i wypił duszkiem.Miał nadzieje, żezdoła uspokoić Bestię w jego wnętrzu na tyle, żeby zyskać odrobinętrzezwości umysłu.Już po pierwszym łyku jego żołądek zaprotestował.Teraz wiedział,jak bardzo było to niewłaściwe, sztuczne, ohydne.Powstrzymał mdłości i zmusił się do przełknięcia reszty.Bestiawarczała obrzydzona.Rhys usiadł, czekając na ulgę.Jego organizm jeszcze kilka razypróbował się zbuntować, szarpały nim spazmy wymiotów, aż w końcusyntetyczna krew zaczęła działać.Pragnienie przygasało.Mgła w jego głowie powoli się rozrzedzała, zaczynał odzyskiwaćzdolność logicznego myślenia.Tylko on wiedział, gdzie była przetrzymywana Madison, więc był jejjedyną nadzieją.Nadzieją, która mogła umrzeć wraz z nim, gdyby dał sięzabić.Podszedł do biurka i zapisał w notatniku wszystkie wskazówki,które udało mu się wydobyć od pokonanego wampira.Zwietnie.Teraz wreszcie mam prawo do śmierci! - pomyślał z okrutnąautoironią.Zwinął kartkę z notatkami i wyszedł z pokoju.- Gdzie idziesz, Rhys? - zapytał Cameron Farland, niespodziewaniezastępując mu drogę.- Nie twoja sprawa.- %7łartujesz? Wyglądasz jak ktoś, kto ma zamiar zrobić coś głupiego.Rhys zaśmiał się, ale jego oczy pozostały zimne.- Chyba mi się należy.Cameron przyjrzał mu się badawczo.Rhys był najlepszy z nichwszystkich.Nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że mógł się w czymśmylić.- Nie przeceniaj mnie, Cam - usłyszał, jakby była to odpowiedz najego myśli.Cameron patrzył mu w oczy, dopóki nie poczuł, że dłużej tego niezniesie.Nigdy wcześniej nie widział Rhysa tak ponurego,zdeterminowanego.Ani tak potężnego.Westchnął.- Tylko ty znasz swoje grzechy, Rhys - powiedział, wzruszającramionami - aleja znam ciebie.Dlatego, jeśli idziesz igrać ze śmiercią, toja idę z tobą.Spróbuj mnie zatrzymać.Rhys uśmiechnął się ironicznie, a Bestia w jego wnętrzu otworzyłaoczy i przeciągnęła się leniwie.Podpowiadała, żeby przyjąć to wyzwanie.Nie tym razem - syknął do potwora.Nie miał zamiaru atakowaćprzyjaciela, którego jedyną winą była chęć pomocy.- Uwierz mi - wyszeptał ponuro.- Mógłbym to zrobić.Nie żartował.Cameron pojął, że wystawianie go na próbę byłobygłupie i bolesne.- Odkryłeś coś nowego, powiedz.- Wiem, gdzie trzymają przyjaciółkę.- głos Rhysa załamał się, samowypowiadanie jej imienia bolało.- Winter.Farland przytaknął.- W takim razie idziemy po nią.Mam dług u Starr.Rhysowi chciało się śmiać.Masz szczęście.Ja nigdy nie będę w staniejej wynagrodzić.Zostawił kartkę ze wskazówkami na stoliku przy wyjściu, Cameronotworzył drzwi.Jak chce, niech z nim idzie.Bestii nie robi to żadnej różnicy.94Na komisariacie policji w Cae Mefus Danny Roberts otworzyłkopertę, którą wręczył mu Evans.W migającym świetle jarzeniówekwyraznie ujrzał nagłówek oficjalnej korespondencji.Zaintrygowanyprzeniósł wzrok na swojego przełożonego, a potem z powrotem nadokument.- Co to, do diabła, ma znaczyć? - zapytał po chwili z niedowierzaniem.- Znaczy, że muszę ci pogratulować, synu - odpowiedział Evans.-Musimy wypić za twój awans.Młody policjant był zbyt zaskoczony, aby zwrócić uwagę, że zostaławansowany.- Zostałem przeniesiony.- szepnął do siebie, słuchając brzmieniatych słów.Zdecydowanie mu się to nie spodobało.- Będzie mi cię brakowało.Tworzyliśmy zgrany zespół.UmysłRobertsa próbował przetrawić nową sytuację.- Nie - zaprzeczył.- W zgranym zespole ludzie nie mają przed sobątajemnic.Evans westchnął zniecierpliwiony, przestępując z nogi na nogę.- Wszyscy je mają, Danny - powiedział zimno - i niektóre są bardziejniebezpieczne niż myślisz.Danny'emu trudno było się kontrolować.Był coraz bardziej wściekły.- Takie jak fałszowanie zeznań? - zasugerował.Evans uniósł brwi,udając zdziwienie.- Nie wiem, o czym mówisz.- Jasne, szefie.Gdyby pan nie wiedział, o czym mówię, niepodpisałby pan mojego przeniesienia.- Będzie ci dobrze w Cardiff.To dla ciebie wielka szansa.Danny wbiłoczy w sufit.- Chodzi o sprawę Winston, tak? Cytuję: Po raz ostatni widzianaprzez Griffitha Chiplina i Winter Starr na dworcu w Cae Mefus, okołogodziny 17.00".Evans skrzyżował ręce na piersi.- Właśnie tak było.Roberts pomyślał o swojej wymarzonej farmie.Farmie, która wciążna niego czekała w jednej z możliwych przyszłości.Owce - pomyślał,zdając sobie sprawę, że jego świat właśnie wywraca się do góry nogami -owce i czarno-biały owczarek.to najlepsze towarzystwo dla człowieka.- Niewinna dziewczyna znika w tajemniczych okolicznościach, a panfałszuje zeznania.Dlaczego, Evans? Naprawdę myśli pan, że mogę tozaakceptować w zamian za podwyżkę?Twarz starego policjanta pozostawała kamienna.- Twoja narzeczona się ucieszy.- Pytałem, dlaczego?Danny miał ochotę złapać go za koszulę i potrząsnąć.Na twarzyEvansa pojawił się cień zmęczenia.- Uwierz mi, nie chciałbyś znać odpowiedzi.Oferta, którą ciprzedstawiam jest o wiele bardziej korzystna niż może ci się wydawać.Mówiąc to, pochylił się nad szufladą swojego biurka, wyciągając plikkartek.Odchrząknął i zaczął czytać:- Protokół złożenia zeznania przeciw agentowi Danny'emuRobertsowi - niekarany, lat dwadzieścia pięć, oskarżony o przekroczenieuprawnień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]