[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle jej uwagę przykuł jakiś ruch za oknem.Aby lepiej widzieć, zgasiła światło w kuchni i z napięciem obserwowałaplażę.Oczy przez chwilę przystosowywały się do ciemności.Niewyrazna sylwetka mężczyzny idącego w kierunku wody.Poruszał sięz wysiłkiem, powłócząc nogami.Bezchmurne nocne niebo nagle jeszcze- 89 -SR bardziej pociemniało, gdy chmury nasunęły się na księżyc, a na horyzonciepojawiły się zygzaki błyskawic.W świetle kolejnego pioruna zobaczyła lepiej sylwetkę mężczyzny.Byłpółnagi, miał na sobie jedynie kąpielówki.Dostrzegła nieco za długie włosy,szerokie barki, długie nogi, a na jednej z nich.bandaż.Hope popędziła do sypialni.Aóżko było puste.Zasłony, za którymi kryłosię wielkie okno, zostały rozsunięte i teraz zorientowała się, że nie było to okno,tylko drzwi na taras.Przerażona wypadła na zewnątrz.Raintree najwyrazniej uroił sobie coś w malignie albo lunatykuje.Jeślizemdleje na plaży, nie uda jej się dowlec go z powrotem o własnych siłach.Ajeśli wejdzie w głąb oceanu.Do diabła, nie powinna go słuchać! Trzeba go było zostawić w szpitalu.Po schodkach zbiegła na pomost prowadzący na plażę.Zwolniła, gdy stopyzaczęły jej się zapadać w sypki piasek.Błyskawice wydawały się coraz większe,a grzmoty słychać było coraz bliżej.Kolejny piorun strzelił prosto w dół.Trafił w Gideona i zamiast pomrukugrzmotu usłyszała głośny tępy odgłos.Potknęła się i runęła na ziemię, namoment tracąc oddech i zdolność do racjonalnego działania.- Gideon! - krzyknęła.Spodziewała się, że upadnie na ziemię lub stanie w płomieniach, ale onstał na szeroko rozstawionych nogach, z podniesionymi ramionami, gdyspłynęła na niego kolejna błyskawica.Trzask na moment ją ogłuszył, a on stałskąpany w oślepiająco jasnym świetle, które zniknęło, pozostawiając na jegoskórze niezliczone migotliwe iskierki.Nie zawołała go po imieniu, ale jak zahipnotyzowana podchodziła corazbliżej.To się nie może dziać naprawdę.Człowiek trafiony piorunem raz zarazem nie może po prostu sobie stać, jakby nic się nie działo.Nagle- 90 -SR przypomniały jej się słowa matki z poprzedniego wieczoru. Jego aura po prostuiskrzy.Nigdy w życiu nie widziałam niczego podobnego".- Zatrzymaj się - polecił, choć nadal stał do niej plecami.- Każdy krok wmoją stronę jest dla ciebie niebezpieczny.Hope stanęła jak wryta.Księżyc ukrył się za chmurami, więc nie byłożadnego zródła światła, a jednak widziała go wyraznie.Cały świecił się odśrodka.Odwrócił się do niej, a burza, tak jak nagle przyszła, tak odeszła niewiadomo kiedy.Hope nie była w stanie oderwać wzroku od mężczyznystojącego przed nią.Drobne iskierki tańczyły na jego skórze, a całą sylwetkęotaczał delikatny blask.Zauważyła, że wcześniej się ogolił, bo nie miał jużwąsów i bródki.Czy to było złudzenie, czy jego oczy także w mroku sięjarzyły?Głos rozsądku mówił, że powinna uciekać gdzie pieprz rośnie.Paranormalne zjawiska napawały ją przerażeniem.Jednak nie poruszyła się,jakby jej nogi wrosły w ziemię.- Wyglądałam przez okno w kuchni - wyjaśniła słabym głosem.- Wiem.- Gideon podszedł bliżej, zostawiając za sobą zamierające napiasku iskierki.Dręczyły go koszmary - o śmierci rodziców i wszystkich tych ofiarach,którym nie był w stanie pomóc.To one wypędziły go na plażę w poszukiwaniuzródła siły, dzięki której odradzały się jego ciało i dusza, i która wypłukała zjego organizmu resztki trucizny.Miał świadomość, że Hope go obserwuje.Nie dbał o to.Najwyższy czas,by poznała jego prawdziwą naturę.Stała o parę kroków, niepewna i niespokojna.- Dobrze się czujesz? - zapytała.- Oczywiście.- 91 -SR Niewypowiedziane  jakim cudem?" zawisło w powietrzu między nimi,bezdzwięczne i brzemienne w skutki.Wcześniej pozostawała obojętna nawszelkie przejawy jego talentów, przymykała oczy na eksplodujące światłauliczne i lodowate dotknięcia ducha.Tym razem nie mogła zlekceważyćświadectwa własnych oczu.Spojrzała na bandaż.Elektryczność zdążyła już uleczyć poszarpanetkanki.Nigdy tego nie pojmie.- Zwiecisz w ciemności.- Starała się to powiedzieć żartobliwie, ale jej sięnie udało.- Tylko wtedy, kiedy ktoś mnie włączy.- Zmieszne - odcięła się.Nie było w tym nic zabawnego, ale tego już jej nie wyjaśnił.Pierwszazasada, nie pożądaj swojej partnerki.W dodatku była jedną z tych kobiet, którebezustannie wszystko kwestionują i o wszystko dopytują.To cechy świetne udetektywa, ale w życiu prywatnym unikał ciekawskich kobiet jak ognia.Nigdy dotąd nikt nie był świadkiem, jak żywi się elektrycznością.Oczywiście, czasami sąsiedzi dopytywali:  Czy nie wychodziłeś w nocy na pla-żę?".Zaprzeczał i bez problemu przekonywał ich, że oczy spłatały im figla.Ludzie nie potrafili pojąć, że taka istota jak on istnieje naprawdę.- Lepiej chodzisz - zauważyła Hope.- Myślę, że była to bardziej kwestia działania narkotyku niż rany.- Dobrze.- Przez chwilę nie była w stanie sformułować myśli, potemprzyznała niechętnie: - Zgoda.Masz jakąś anormalną zdolność do absorbowaniaenergii elektrycznej.Jestem pewna, że istnieje całkowicie logiczne medycznewyjaśnienie tego stanu.- Dlaczego musi być całkowicie logiczne?- Po prostu musi.- Nic nie jest idealne, a logika bywa subiektywna.- Logika z pewnością nie jest subiektywna.- 92 -SR Starał się przepuścić ją przodem na schody na taras, ale się cofnęła.Niechciała go mieć za plecami, wolała go cały czas mieć na oku.Przynajmniej tyledobrego, że do tej pory nie uciekła z krzykiem.Gideon wszedł do ciemnejsypialni.Nadal bił od niego lekki blask.Hope zamknęła szklane drzwi, ale nie zasunęła zasłon, by widać było fale.Ich szum docierał do środka.To był taki uspokajający odgłos.Charak-terystyczny dla domu.Gideon stał przy łóżku.Kontakt z siłami natury zawszeodradzał jego siły, ale stanowił duży wysiłek dla organizmu.- Logika obowiązująca w mojej rodzinie jest zupełnie odmienna odtwojej.Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo.Mój brat jest władcą ognia, a to tylkojeden z jego licznych talentów.Jest dranirem, przywódcą całego rodu.Mojasiostra jest empatką, czyta w myślach i uczuciach innych, i niezrównanąuzdrowicielką.Jej córeczka przejawia zadziwiające talenty w różnychdziedzinach.Echo, moja kuzynka, ma dar jest proroczy.Ja rozmawiam zezmarłymi.Mam mówić dalej?- Nie ma potrzeby - odparła zimno.- Ciągle mi nie wierzysz.W półmroku zobaczył, jak Hope potrząsa głową.Jeśli da sobie spokój,Hope jutro poprosi o przeniesienie, a on znowu będzie się cieszył samotnością.Czy nie do tego tęsknił jeszcze wczoraj? Jego partnerka nie powie nikomu, cowidziała i słyszała, bo naraziłaby się na śmieszność.Nikt by jej nie uwierzył.Ale teraz nie chciał, by wystąpiła o zmianę pracy.Oczywiście, że gofascynuje jako kobieta.Jest piękna, mądra i potrafi biegać na obcasach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl