[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kelner postaw przed nim właśnie talerzmarynarskiej grochówki, zupy, do której miał prze sądne upodobanie.George wlał w siebie trochętej potrawy, westchnął rozkoszą i, patrząc w okno, powiedział: W powietrzu daje się zauważyć pewien ślad śniegu.Na co ja odrzekłem: Jeżeli tę kłębiącą się kurzawę nazywasz śladem śniegu , to rację. Usiłuję jedynie uzupełnił George wyniośle nadać suchemu stwierdzeniu, że padaśnieg, pewną aurę poetyckości.Jednakże ty znasz się na poezji tyle co koń. Istotnie.Różnica między mną a koniem jest tylko taka, że on zapłaciłby za lunch. Ty też nie musiałbyś tego robić, gdyby nie fakt, że chwilowo zabrakło mi funduszy.To chwilowo trwało zawsze, przez całe jego życie, od kiedy ; poznałem.Już, już miałemzrobić sobie przyjemność i wypowiedzieć niemiłą dla niego uwagę, jednak ugryzłem się w język. Taki widok, jak ten za oknem stwierdziłem napełnia mniej obawą, gdyż przewiduję, żewkrótce będzie bardzo zimno.Jednak pocieszam się, że potrwa to tylko kilka miesięcy i że potembędę odczuwał obawę na myśl o tym, że będzie gorąco.Okresowe zmiany rodzaju obaw są czymś,;co, jak podejrzewam, człowiekowi służy, a ponadto podsycają one tak potrzebne uczucie boskiegoniezadowolenia. Ciekawe dlaczego zauważył George niezadowolenie uważane jest za coś boskiego. Dlatego, że to niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy spowodowało, iż ludzkośćstworzyła cywilizację i kulturę.Zadowolenie prowadziłoby do stagnacji i niemożności, jak wtwoim przypadku.A jednak, nawet i ty, mój przyjacielu, jeżeli te historie, które mi opowiadasz, sąprawdziwe, dostrzegasz boskie niezadowolenie u bliznich i starasz się następnie spowodowaćpoprawę ich losu.Oczywiście; jeżeli te dalsze historie opowiadane przez ciebie są równieżprawdziwe, wydaje się, że twoje ingerencje w życie przyjaciół zawsze prowadzą do katastrofy.George poczerwieniał. W tej jednej krótkiej wypowiedzi podałeś w wątpliwość wszystkie moje z życia wzięteopowieści, których miałeś przywilej wysłuchać. Nie jest trudno podać w wątpliwość te twoje z życia wzięte opowieści.Pojawia się w nichbowiem istota pozaziemska, mająca dwa centymetry wzrostu, którą jesteś w stanie przywołać przypomocy cumy kosmicznej i która potrafi robić rzeczy, jakich nie dokonałby żaden człowiek, nawetjeżeli zastosowałby najnowsze wynalazki techniczne. Nie podoba mi się też twoje twierdzenie, że moja życzliwa pomoc prowadzi zawsze dokatastrofy.Twierdzenie to tak dalece mija się z prawdą, te z całą pewnością wypowiedzenie gospowodowało, że aniołowie w niebie płaczą teraz nad tobą. Jeżeli rzeczywiście płaczą, to ich boskie łzy ronione są na twoją intencję.Bo ty jesteś tym,który snuje te opowieści i opisuje te katastrofy.Ja.tylko ci to wytykam. Niemniej, mój stary, faktem jest, że pewnego razu doprowadziłem do tego, że pewnemałżeństwo stało się kochającą się parą.Do tego, że ten związek zaczął się opierać na wierności izasadach moralnych.Wierz mi, ci ludzie zawdzięczają to wszystko wyłącznie mnie.Mam na myśliprzypadek Eufrozyne Mellon i jej męża Aleriusa.Opowiem ci teraz tę historię. Ale tak naprawdę, to ja nie jestem jej ciekaw.Eufrozyne Mellon (powiedział George) przed wyjściem za mąż nazywała się Eufrozyne Stump,a ja znałem ją od dzieciństwa.Była nieśmiałym brzdącem.Kiedy przedstawiano ją komuś spozarodziny, chowała się za najbliższy mebel i wyglądała zza niego, obserwując nowego znajomegoswoimi wielkimi, pełnymi lęku oczami.Tej nieśmiałości nie mogła nigdy przezwyciężyć, a gdypodrosła, stała się wyjątkowo nieśmiała w kontaktach z przedstawicielami płci przeciwnej.Kiedy już była dorosła, ta cecha jej charakteru wydawała się całkiem absurdalna, a to z tegopowodu, że miała ciało bogini, ciało o kształtach wprost cudownie doskonałych.Była co prawdaboginią niedużą, gdyż miała tylko pięć stóp i dwa cale wzrostu, jednak młodzi ludzie z sąsiedztwanie omieszkali jej zauważyć.Wielu z nich usiłowało się z nią zaprzyjaznić i gdyby im się to udało, to zabawialiby ją, jakprzypuszczałem, rozważaniami filozoficznymi o ogromnej głębi.Moje przypuszczenie nie miałojednak okazji się potwierdzić, gdyż żaden z nich nie zdołał zostać jej przyjacielem, a przyjazń jestwszak warunkiem sine qua non dla takich rozmów.Eufrozyne ubierała się tak, żeby ukryć zadziwiającą naturę swoich fizycznych zalet, jednakprzekonała się szybko, że jeżeli o te rzeczy chodzi, to młodzi mężczyzni są obdarzeni szóstymzmysłem.Każdy młody człowiek, nie mający dość inteligencji, żeby zauważyć omlet znajdującysię przed nim na talerzu, potrafił przeniknąć okiem wyobrazni warstwy zgrzebnego płótna, w którezakutana była Eufrozyne i dostrzec cuda, jakie się pod nimi kryły.Ja byłem oczywiście jej ojcem chrzestnym.Jak ci już kiedyś mówiłem, mam to szczęście, żemnóstwo pięknych dziewcząt jest moimi chrzestnymi córkami.Zawdzięczam to niewątpliwietemu, że cieszę się powszechnym szacunkiem.Jestem człowiekiem tak nieskazitelnego charakteru,że nawet Eufrozyne zrobiła dla mnie wyjątek: jej wszechogarniająca podejrzliwość w stosunku dopobudek działania wszystkich przedstawicieli męskiego rodu nie ogarniała mojej osoby.Siadywała mi na kolanach i szlochała, chowając głowę na moim ramieniu, a ja gładziłem jejzłote włosy. Rzecz polega na tym, że nie znoszę dotykać tych okropnych stworzeń powiedziała mipewnego razu a oni tymczasem, wyraznie to czuję, kierują się jakimś wstrętnym, dotykowympopędem.Chcąc nie chcąc, zauważam, że każdy z nich, zanim do mnie podejdzie, myje ręce, jakgdyby myślał, że z czystymi rękami lepiej mu się powiedzie. A czy tak nie jest?Eufrozyne wzdrygnęła się. Brudnych rąk bym nie zniosła, ale czyste nie są od nich o wiele lepsze. A jednak siedzisz na moich kolanach, a ja gładzę twoje włosy, a nawet, od czasu do czasutwoje ramię. Ty, wujku, to co innego.Ty należysz do r o d z i n y.Gładziłem ją dalej.Rodzina ma przecież pewne przywileje.Wiedząc o tym, że znałem jej stosunek do mężczyzn, nietrudno sobie wyobrazić, jak byłemzdumiony, kiedy mi oświadczyła, że wychodzi za mąż za Atenusa Mellona, młodego, krzepkiegoczłowieka nie obdarzonego specjalnym talentem poetyckim, lecz odznaczającego się pewnąpoetycznością charakteru i dobrze zarabiającego pracą komiwojażera.Kiedy przyszła do mnie z tą wielką nowiną, rumieniąc się i wdzięczący powiedziałem: Jak mogłaś, Eufrozyne, zgodzić się na małżeństwo, skoro masz takie poglądy na tematprzedstawicieli płci męskiej? Myślę powiedziała nieśmiało że serce mam romantyczne.Wiem, że niebezpieczniejest kierować się motywami merkantylno romantycznymi.Mówi się przecież: Pieniądz jestślepy i wiadomo, że dawszy mu się uwieść można popełnić wielkie błędy.Jednak słyszałamtakże, że pieniądz zwycięża wszystko i obecnie wierzę w prawdziwość tego powiedzenia.Starałam się trzymać z daleka od Alexiusa i zamknąć przed nim drzwi mojego domu, ale wszyscytwierdzą, że. pieniądz drwi sobie z zamkniętych drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]