[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragnęła tylko słu\yć mubezwa-runkowo a\ do końca swoich dni, poświęcić się i cierpieć, aby dowieść swegooddania, i umrzeć za niego, gdyby okazało się to konieczne.Zaślepiona urokiem owejpierwszej na-miętności nie dostrzegała, \e jej uczucie nie jest odwza-jemniane z taką samąintensywnością.Jej kochanek nigdy nie był całkowicie obecny.Nawet podczas najbardziejrozszalałych pieszczot na stosie zasłon on duchem krą\ył gdzie indziej, gotów do odejściaalbo ju\ daleki.Odkrywał się tylko do połowy, przelotnie, w rozpaczliwej grze chińskichcieni, ale na odchodnym, kiedy ona była bliska płaczu, gdy\ tak łaknęła jego miłości, wręczałjej jeden ze swych135cudownych listów.Wówczas dla Elizy cały świat przemieniał się w kryształ, któregojedynym przeznaczeniem było od-zwierciedlenie jej uczuć.Zajęta trudnym zadaniemprze\ywa-nia miłości absolutnej, nie wątpiła w swoją zdolność do oddania się bez reszty idlatego nie zdawała sobie sprawy z dwoistości Joaquina.Wymyśliła kochanka doskonałego iz nieugiętym uporem karmiła ową chimerę.Rekompensatą dla jej wyobrazni byłyniewdzięczne pieszczoty ukochanego, które pozostawiały ją zagubioną w mrocznymprzedpieklu niezaspokojonego po\ądania.CZZ DRUGA1848-1849WIADOMOZ1 września, w dniu, w którym - zgodnie Z kalen-darzem Miss Rosę - zaczynała się wiosna,prze-wietrzono pokoje, wystawiono na słońce materace i kołdry, wywoskowano drewnianemeble i wymieniono za-słony w salonie.Mama Frezja bez komentarzy uprała te z kretonu wkwiaty, przekonana, \e suche plamy to siuśki myszy.Na patio przygotowała wielkie kadziegorącego ługu z korą drzewa quillay, przez cały dzień moczyła w nich zasłony, potemwykrochmaliła je wodą ry\ową i wysuszyła na słońcu; następnie dwie kobiety je uprasowały,a kiedy wy-glądały jak nowe, rozwiesiły na powitanie nowej pory roku.Tymczasem Eliza i64Joaquin, nie zwa\ając na wiosenne o\y-wienie Miss Rosę, swawolili na kotarach z zielonegoak-samitu, miększych od tych kretonowych.Ju\ nie było zimno i noce były jasne.Mijały trzymiesiące, odkąd się kochali, i listy Joaquina Andiety, w których roiło się od poetyckichzwrotów i płomiennych deklaracji, stały się znacznie rzadsze.Eliza czuła, \e jej kochanek jestnieobecny, czasami obej-mowała zjawę.Mimo smutku z powodu niezaspokojonego139po\ądania i coraz bardziej osłabiającej ją konieczności do-chowywania tylu tajemnic,dziewczyna pozornie odzyskała spokój.Dni upływały jej na tych samych zajęciach coprzed-tem, w wolnych chwilach czytała albo ćwiczyła na fortepianie, bądz te\ krzątała się wkuchni lub w pokoiku do szycia, nie wykazując najmniejszego zainteresowania wyjściem zdomu, ale kiedy Miss Rosę ją prosiła, towarzyszyła jej chętnie, jak ktoś, kto nie ma niclepszego do roboty.Kładła się i wstawała wcześnie, jak zawsze; miała apetyt i wyglądałazdrowo, jednak owe objawy doskonałej normalności wzbudzały u Miss Rosę i Mamy Frezjiokropne podejrzenia.Nie spuszczały jej z oczu.Wątpiły, \eby odurzenie miłością nagle jąopuściło, jednak gdy mijały tygodnie, podczas których Eliza nie dawała powodów doniepokoju, powoli przestały jej tak pilnować.Mo\e świece świętego Antoniego coś dały,przypuszczała Indianka; mo\e to wcale nie była miłość, myślała Miss Rosę bez specjalnegoprzekonania.Wieść o złocie odkrytym w Kalifornii dotarła do Chile w sierpniu.Najpierw była to mamiącapogłoska, jaką z ust do ust podawali sobie pijani \eglarze w burdelach dzielnicy ElAlmendral, jednak w kilka dni pózniej kapitan szkunera Adelaida" oznajmił, \e podopłynięciu do San Francisco połowa jego załogi zdezerterowała.- Złoto jest wszędzie, mo\na je łopatami zbierać, widziano samorodki wielkości pomarańczy!Przy odrobinie sprytu ka\-dy mo\e być milionerem! - opowiadał, zachłystując sięentuzjazmem.W styczniu tego roku w okolicach młyna pewnego szwaj-carskiego farmera nad brzegiemrzeki Americano jakiś osob-nik nazwiskiem Marshall znalazł w wodzie okruch złota.Owa\ółta drobina, która rozpętała szaleństwo, została od-kryta w dziewięć dni po tym, jak wmieście Guadalupe Hidalgo podpisano traktat kładący kres wojnie między Me-140ksykiem i Stanami Zjednoczonymi.Kiedy wieść się rozeszła, Kalifornia ju\ do Meksyku nienale\ała.Zanim stwierdzono, \e teren ów kryje niewyczerpane skarby, nikt się nim zbytnionie interesował; dla Amerykanów był ziemią Indian, a osa-dnicy woleli podbijać Oregon,gdzie - jak przypuszczali - gleby lepiej nadawały się pod uprawę.Meksyk uwa\ał go zawylęgarnię złodziei i nie zni\ył się do tego, aby wysłać tam swych \ołnierzy, którzy bronilibygo w czasie wojny.Niedługo potem Sam Brannan, wydawca pewnego dziennika, a zarazemmormoński kaznodzieja wysłany, aby propagował swą wiarę, przebiegał ulice San Francisco,roz-głaszając nowinę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]