[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie chcesz przecież, żeby określał cię tylko gwałt mówiła matka, a ja się z nią zgadzałam.Podjęłam pracę w niecieszącym się dobrą sławą sklepie zkoszulkami, gdzie byłam jedynym pracownikiem.Na dusznympoddaszu produkowałam znaczki do przypinania i ozdabiałamtechniką sitodruku koszulki dla miejscowych drużyn softballu.Mój szef, dwudziestotrzylatek, jezdził po mieście za interesami.Czasami był pijany i przychodził z kolegami pooglądać telewizję.W tamtym czasie nosiłam bardzo obszerne ubrania, sama szyłamsukienki, które nawet matka nazywała namiotami.Miałam ichwiele na zmianę w czerwcu i lipcu tysiąc dziewięćsetosiemdziesiątego drugiego.Któregoś dnia, kiedy mój szef wraz zprzyjaciółmi zaczął mi dokuczać, domagając się, żebym pokazałakawałek ciała, odwróciłam się na pięcie i wyszłam.Pojechałam dodomu samochodem ojca, cała w różnobarwnych farbach.Znów byłyśmy z mamą tylko we dwie, jak latem, gdyskończyłam piętnaście lat.Rozglądałam się za inną pracą wmoim dzienniku są wpisy dotyczące rozmów kwalifikacyjnych wsklepach z butami i podań do sklepu z materiałami biurowymi, alejak w każdej dzielnicy podmiejskiej w środku lata trudno odorywczą pracę.Mama próbowała się odchudzić.Postanowiłamiść za jej przykładem.Oglądałyśmy program Richarda Simmonsai kupiłyśmy rowerek treningowy.Pamiętam dietę Scarsdale a,małe, odważone porcje steku i kurczaka, które z trudemprzełykałyśmy. Ta dieta kosztuje majątek mówiła matka.Odtamtej pory nigdy nie jadłam tyle mięsa.Ale zaczęłam zrzucać kilogramy.Siedziałam rano przedtelewizorem i patrzyłam, jak otyłe kobiety płaczą razem zSimmonsem, rozpoczynając łzawą karuzelę z udziałem gościa,Simmonsa i widowni.Ja też czasem płakałam.Nie dlatego, żeuważałam, iż dorównuję tuszą grubaskom na ekranie, lecz dlatego,że wiedziałam, jakie się czują brzydkie.Nie słyszałam docinków,idąc ulicą, i brzuch nie przeszkadzał mi zobaczyć własnychsznurowadeł, a mimo to utożsamiałam się z gośćmi Simmonsa jakz nikim innym.Te kobiety, choć nie zrobiły nic złego, byłypoddane ostracyzmowi.Dlatego płakałam.I wsiadałam na rowerek.I nienawidziłamwłasnego ciała.Wykorzystałam tę nienawiść, by zrzucić osiemkilo.Pod koniec lata, gdy ojciec wrócił z Hiszpanii, pracowaliśmywe troje w ogródku.Zgodnie z przewidywaniem to ja miałamjezdzić na kosiarce.Wybuchła typowa dla rodziny Seboldówkłótnia, ponieważ się zbuntowałam.Dlaczego Mary mogła sięwyprowadzić do Waszyngtonu, a potem jechać do Syrii? Ojciecnazwał mnie niewdzięcznicą.Napięcie wzrosło.Kłótnia nabierałatempa.Niespodziewanie, podczas wzajemnego przekrzykiwaniasię, wybuchłam płaczem.Nie mogłam powstrzymać łez.Wbiegłam do domu i na górę, do swojego pokoju.Płakałam, ażopadłam z sił, odwodniłam się, a moje oczy wraz z otaczającą jeskórą pokryła siateczka popękanych naczynek.Nie chciałam pózniej o tym mówić.Zamykałam za sobąrozdział, którego treść stanowiły gwałt i rozprawa w sądzie.Lila i ja przez całe lato korespondowałyśmy ze sobą.Ona teżbyła na diecie.Nasze listy przypominały wpisy do dziennika długie, pełne rozmyślań wypracowania tworzone po to, bypodczas pisania mieć towarzystwo, a nie tylko redagować biuletynbieżących informacji o samej sobie.Było nam gorąco, nudziłyśmysię, dwie dziewiętnastolatki spędzające wakacje w domu zrodzicami.W rozwlekłych epistołach opowiadałyśmy o swoimżyciu, o uczuciach, jakie żywiłyśmy do wszystkich po kolei, odczłonków rodziny poczynając, a na chłopcach, których znałyśmyze szkoły, kończąc.Nie pamiętam, żebym opisywała jejszczegółowo rozprawę.Jeżeli to zrobiłam, listy Liii tego nieodzwierciedlają.Na początku lata dostałam pocztówkę zgratulacjami.To wszystko.Potem temat znikł i już nie wrócił.Inni też go nie poruszali.Rozprawa stanowiła jakby bardzosolidne, ciężkie, tylne drzwi całej budowli.Każdy, kto ze mnąwszedł do tego domu, rozejrzał się albo przeszedł po pokojach, zulgą opuszczał to miejsce na zawsze.Drzwi się zatrzasnęły.Pamiętam, jak przyznałam matce rację, że w ciągu jednego rokuprzeżyłam cykl od śmierci do odrodzenia.Od gwałtu do rozprawy.Teraz wkroczyłam na nowy ląd i mogłam się na nim urządzić, jakchciałam.Lila, Sue i ja snułyśmy drogą korespondencyjną plany nanadchodzący rok.Lila zamierzała przywiezć z domu kotka.Jazawarłam pakt z matką: jeżeli poskaczę na kanapie, której nieznosiła, może uda nam się przekonać ojca, gdy wróci z Hiszpanii,żeby pozwolił mi ją zabrać do Syracuse.Na spółkę z mieszkającąniedaleko Sue zawczasu wynajęłyśmy ciężarówkę.Matka była wradosnym nastroju i wyposażyła mnie w nową garderobę.Czekałmnie przełomowy rok.Miałam teraz żyć normalnym życiem.Tamtej jesieni Mary Alice pojechała do Londynu w ramachprogramu wymiany.Podobnie inne koleżanki.Tess poszła naurlop.Trochę za nimi tęskniłam.Moją bratnią duszą była Lila.Wszędzie chodziłyśmy razem i obmyślałyśmy szaloneprzedsięwzięcia.Obie chciałyśmy mieć chłopaków.Ja grałam rolędoświadczonej wobec niewinnej Liii.Przez lato uszyłam dla nasobu takie same spódnice.Ubierałyśmy się w nie i w coś czarnego,kiedy gdzieś szłyśmy.Ken Childs czuł się zagubiony bez Caseya, który też pojechałdo Londynu, więc zaczęliśmy się spotykać.Uważałam, że jestmiły, a co najważniejsze wiedział o mnie.We trójkęwybieraliśmy się na tańce do klubów studenckich w kampusie i naimprezy organizowane przez studentów Wydziału SztukPięknych.Chciałam zostać prawnikiem.Ludziom podobały sięmoje ambicje, więc często o nich mówiłam.Z powodu Tesschciałam pojechać do Irlandii; o tym także mówiłam.Uczęszczałam na zajęcia z poezji i prozy, ale też smakowałamwina i sery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]