[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłempotrzebny swojemu dziecku; byłem potrzebny Mili.CzyEdward ją zabił? Chyba jeszcze nie; chciał z niej najpierwwyciągnąć, dla kogo pracuje.Musiałem wrócić w ciemność.Kilkoma powolnymi, głębokimi oddechaminasyciłem organizm tlenem i znowu zanurkowałem wczerń.Poniósł mnie dalej prąd zimnej podziemnej rzeki.Nagle wyczułem grzbietem, że sklepienie zaczyna opadaćpod kątem, oddalając się od powierzchni.Zwalczyłempokusę zawrócenia do szybu.Tylko nie panikuj.Cokolwiek to oznacza, nie panikuj.Wyczuwałem teraz kamienie nie tylko nad, ale i podsobą.Tunel się zwężał.Teraz panika naprawdę mniedopadła, ale na zawrócenie nie było już szans.Przeciskałem się między kamieniami, zaraz międzynim utknę.Ojciec, matka.Brat patrzący w obiektywkamery, błagający oczami o darowanie życia.Za chwilęspotkam się z Dannym.Moje dziecko.Lucy.Zaraz, nie ma już kamieni.Nie ma skały nade mną.Tysiące kilometrów w górze jasność nad jasnościami.Ostatkiem sił skręciłem ku niej i wynurzyłem się w raju.Krztusiłem się, dyszałem ciężko, zwymiotowałem dowody.Był jasny słoneczny dzień, a ja w rzece, żywy.Usłyszałem wizg silników odrzutowych.Samolot.Przypomniał mi się pas startowy zaznaczony na planie.Spojrzałem z zimnej, szarej rzeki w górę.Edward odlatywał learjetem Zaida.90Leżałem jakiś czas na brzegu, dochodząc do siebie.Potem wstałem i powlokłem się do stajni.Ochroniarzy jużtam nie było.Albo odwieziono ich do szpitala, albozabrano do głównego domu.Wróciłem do podziemnegokompleksu.Sprawdziłem wszystkie komputery; zniknęłyzewnętrzne napędy twardych dysków i dziwne napędy naczipy, a z nimi, rzecz jasna, same czipy.Sprawdziłem swój but.Czip, który do niegowsunąłem, wciąż tam tkwił.Edward, zanim zastrzelił Jasmin, załadował taki dopistoletu.Czyli czipy współpracowały jakoś z broniąpalną.Z tego osobliwego pistoletu Edward zastrzeliłJasmin, chociaż celował do mnie.Pistolet miał taką samądziwną siateczkę jak bomba, która zabiła Cara Kasjera wAmsterdamie.Wsiadłem do dostawczego pikapu i podjechałem podpusty hangar dla samolotu.Ani śladu Mili.Zabrał ją ze sobą, żeby z niej wydobyć, kto depczemu po piętach.Pojechałem nad rzeczkę.Minąłem miejsce, w którymwygramoliłem się z niej na brzeg i jakieś osiemset metrówdalej znalazłem ciało Jasmin.Wszedłem do wody iwyciągnąłem zwłoki z gęstwy sitowia, w którym sięzaplątały.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pikapu.Nieuśmiechało mi się wracać do Londynu, bez prawa jazdyna swoje nazwisko, skradzioną półciężarówką, z trupemna pace.Ale nie mogłem zostawić jej ciała.Pistolet, z którego zabito Jasmin, był czymśniebywałym.Chciałem obejrzeć pociski.91Adrenaline rozbrzmiewał muzyką.Gitaryakompaniujące przygrywały wokalistom obojga płci.Większość klienteli wyległa na placyk przed budynkiem isłuchała występu bardzo ostatnio popularnego zespołu.Zaparkowałem wóz na tyłach baru na miejscuzarezerwowanym dla właściciela.Zarzuciłem sobie trupaJasmin na ramię, wystukałem na klawiaturze przydrzwiach kod, który podała mi Mila, i wszedłem.Niktmnie nie widział.Lucy siedziała wciąż zamknięta wpomieszczeniu bez okien.Nie zajrzałem do niej.Gdybymją teraz zobaczył, chybabym zabił.W szafce ze sprzętem medycznym, takiej samej jak wAmsterdamie, znalazłem skalpel.Rozpostarłem napodłodze plastikową płachtę i ostrożnie naciąłem ranypostrzałowe Jasmin.W jednej znalazłem pocisk,wydłubałem go z ciała, wytarłem do czysta i podszedłemz nim do stołu.Był dłuższy i bardziej wysmukły niż standardowe.Siła uderzenia, kiedy wchodził w ciało Jasmin, trochę goodkształciła.Na czubku miał siateczkę, taką samą jak tena odłamkach bomby i na korpusie pistoletu.Zciągnąłemją.Wnętrze wypełniał jakiś skomplikowany,zminiaturyzowany układ elektroniczny.Obfotografowałem rozmontowany pocisk izaładowałem zdjęcia do stojącego na biurku komputera.Potem wziąłem jeden z telefonów leżących na półce,obejrzałem go i wstukałem numer do Nowego Jorku. Howell, słucham usłyszałem po trzecim sygnale. Sam Capra z tej strony. Sam? Mam moją żonę. Co masz? %7łonę.Dopadłem ją.Długa chwila milczenia. Miałeś rację, Howell.Zdradziła mnie, zdradziłaFirmę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]