[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziecko, nie zostaniesz tu dłużej.Pomogę ci uciec - mama pierwsza wpadła na tenpomysł.- Nawet jeśli to miałaby być ostatnia rzecz jaką zrobimy.- Bisi pokiwała głową.- Macie rację - patrząc na swoje współżony przytaknęła Ada.- Ale możecie mipowiedzieć, jak to zrobić? Wszystkie bramy są zamknięte, a na zewnątrz stoją strażnicy.Felixpokazuje w ten sposób, że jest ważnym i wielkim człowiekiem.Tamtędy Choga się niewydostanie.Poza tym - jest za słaba!Mama, Bisi i Ada trafnie oceniły sytuację.W haremie czekało mnie życie w ciągłymstrachu.- Ale dokąd mogłabym uciec? - spytałam żałośnie.- To musi być miejsce, którego Felix nie zna.Najlepiej, gdyby było podobne donaszego compound.Tam, gdzie mieszka wiele kobiet, nie będziesz się rzucać w oczy - głośnomyślała mama Ada.- Amara! - matka spojrzała na swoje przyjaciółki.- Oczywiście! Jestem pewna, że zradością cię przyjmie, moje dziecko!Ada i Bisi nie wiedziały co powiedzieć.W przeciwieństwie do nas obu, nigdy nie byłyu Amary, nie miały pojęcia jak mieszka.- Zaraz spróbuję do niej zadzwonić! - powiedziała mama, która od razu przejęłainicjatywę.Chciała działać szybko.Telefon znajdował się w domu ojca Davida, wklimatyzowanym pokoju, w którym zmarł i w którym teraz leżał.Mama Bisi powiedziała mi,że Felix zamierza wprowadzić się tam dopiero następnego dnia po pogrzebie.Ten zaś maodbyć się jutro.Dotarcie do telefonu wydawało mi się zupełnie niemożliwe.W czasienieobecności mamy Bisi i Ada snuły plany mojej ucieczki.- Za kilka godzin rozpoczną się uroczystości pogrzebowe.Przybędą setki gości.OjciecFelix nie będzie miał czasu myśleć o tobie, moja mała - mama Bisi dodawała mi odwagi.- Najlepsza byłaby ucieczka wejściem do domu ojca Davida - doradzała Ada.- Pewniechciałabyś w spokoju pożegnać się ojcem.Zaprowadzimy cię do niego wczesnym rankiem.- Tak, chciałabym go jeszcze raz zobaczyć.- Ale przed wejściem stoją wartownicy! - mama Ada powróciła znów do dręczącego jąproblemu- Damy im coś do picia.Zrodek nasenny! - wykrzyknęła przejęta Bisi.- Możliwe - rzekła na to mama Ada - tylko czy oni będą się chcieli napić?- Ach, Lisa na pewno wpadnie na jakiś pomysł - pocieszała nas mama Bisi.Pół godziny pózniej mama przyniosła nam wieści, że Amara jest chętna i gotowa dopomocy.Obie z mamą wpadły na ten sam sposób ucieczki, który wcześniej obmyśliła Ada.Znalazły też rozwiązanie problemu z wartownikami.- To są silni mężczyzni.Pomogą Amarze wnieść do domu dary dla Davida.W tensposób odciągniemy ich od wejścia.Mimo zmęczenia, w nocy przed ucieczką nie mogłam nawet zmrużyć oka.Przerażałamnie przede wszystkim długa droga do domu ojca, gdyż chodzenie sprawiało mi okropny ból.Do tego dręczyło mnie najgorsze ze wszystkich pytań: co będzie, jeśli ktoś odkryje mojąucieczkę? Czy wtedy kiedykolwiek uda mi się umknąć z haremu? Felix na pewno zamknąłbymnie na cztery spusty.Rano compound wypełnione było ludzmi.Wszyscy byli ubrani na biało.Kobietynosiły na twarzach zasłony, przez które widać było tylko oczy.My cztery miałyśmy nadzieję,że wmieszamy się w tłum.Nie mogłam wziąć ze sobą żadnego bagażu.Zabierałam tylko toco miałam na sobie, czyli niedzielną suknię.Ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia.Chciałam jedynie uratować życie mojego nienarodzonego dziecka i swoje.Znałam na pamięć każdy kąt naszego compound, tutaj był niegdyś mój dom.Jednakperspektywa życia tu w panicznym strachu paraliżowała mnie tak bardzo, że niewielepomogły pocieszenia moich mam.Zbyt świeże były traumatyczne wspomnienia ostatnichmiesięcy spędzonych na farmie.Nogi miałam jak z waty.Wydawało mi się, że zaraz upadnę.Ale nie strach mnie zdradzał, lecz mój chód.Wyróżniał mnie z tłumu podobnieubranych ludzi.- Choga! - zadrżałam słysząc ten władczy ton.Głosu męża nie pomyliłabym z żadnym innym.Zdesperowana próbowałam iść dalej,ale moje nogi, jak i cała reszta ciała, nie pozwoliły mi zrobić ani kroku.Och, żeby tak ziemiarozstąpiła się i pochłonęła mnie!Felix był w towarzystwie mężczyzn, których nie znałam.- Dokąd się wybierasz? - spytał.W jego głosie już słyszałam zarzut.- Uroczystośćpogrzebowa odbywa się w domu wspólnoty, a ty idziesz w innym kierunku.- Chce się pożegnać ze swoim ojcem - powiedziała moja mama stanowczym tonem.- Wczoraj był na to czas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]