[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wy so kość ta była sta ła otwór miał nie re gu lar ne brze gi, ale jego pod sta wa była pła ska. To musi być dzie ło czło wie ka. Mo gły się tak uło żyć war stwy ska ły roz wa żał Nie miec, ale było ja sne, że sam niewie rzy w to, co mówi.Ed die przyj rzał się ry sun ko wi. Cięż ko bę dzie się tam do stać.Moż na wspiąć się na taką wy so kość obok wo do spa du,ale trze ba prze do stać się przez nie go, a bez po rząd nych za bez pie czeń taka ilość wody zbi jez nóg każ de go.To ro bo ta dla do świad czo ne go wspi na cza. Ja upra wia łem wspi nacz kę oświad czył Cru za do.Człon ko wie eki py spoj rze li napulch ne go Pe ru wiań czy ka w śred nim wie ku. Ja kiś czas temu przy znał.Nina da lej mie rzy ła kli fy. Może nie bę dzie trze ba wspi nać się aż tak wy so ko po wie dzia ła, wska zu jąc punktw po ło wie sze ro ko ści wo do spa du, po ło żo ny znacz nie ni żej. Tam jest ko lej ny otwór. Ten jest mniej szy za uwa żył Oster ha gen, ob ser wu jąc ko lej ne po mia ry i na no sząc wy -ni ki na szkic.Otwór znaj do wał się oko ło sze ściu me trów nad pod sta wą wo do spa du.Nina prze su nę ła dal mie rzem w przód i w tył. Zda je się, że pro wa dzi do nie go pół ka skal na.Ktoś mógł by się tam wspiąć i wejść zawo do spad. Ktoś za czął Ed die z wes tchnie niem czy li ja? Zgło sił bym się na ochotni ka oznaj mił Mac ale sam ro zumiesz& Po stu kał la skąw pro te zę.Za grze cho ta ły pla stik i me tal. Dasz radę, Ed die? spy ta ła Nina. To zna czy, wystar czy ci sprzęt do wspi nacz ki, któ -ry przy wiez li śmy, czy mamy wra cać do mia sta po wię cej? Chy ba so bie po ra dzę uznał Cha se. Wolę za ry zy ko wać, niż je chać z po wro tem tącho ler ną dro gą! Przyj rzał się wo do spa do wi i ry sun ko wi Oster ha ge na, oce nia jąc od le -głość. Liny nam wy star czy, więc& tak, my ślę, że dam radę.Wbi ję koł ki i za cze pię o nielinę. %7łe by śmy póz niej mo gli przejść? %7łe bym ja miał jak wró cić.To tyl ko sześć me trów w dół, ale wo lał bym nie skoń czyćw tej niec ce.Peł no tam ostrych skał. Ostatni raz przyj rzał się kli fo wi i ski nął gło wą.Dam radę.Chodz my po sprzęt.Ed die, Nina i Macy wró ci li do sa mo cho dów.Czte rej żoł nie rze pil no wa li kon wo ju, pa -ląc pa pie ro sy.Wyglą da li na znu dzo nych, ale szyb ko się oży wi li, kie dy Macy opo wie dzia łaim o od kry ciu.Naj wyż szy ran gą, mło dy po rucz nik na zwi skiem Echa zu, po sta no wił to wa -rzy szyć gru pie w dro dze do wo do spa du rzecz ja sna tyl ko po to, by zbie rać in for ma cje dlaprze ło żo nych, nie by uczest ni czyć w sen sa cyj nym od kry ciu.Ko lej ny żoł nierz, w ran dze ka -pra la, prze ko nał go, że do spo rzą dze nia peł ne go ra por tu przy da się dru ga para oczu.Po zo -sta li dwaj męż czyzni, sze re gow cy, z rozcza ro wa niem przy ję li roz kaz po zo sta nia na miej scui pil no wa nia sa mo cho dów.Wraz z żoł nie rza mi wró ci li nad wo do spad.Mac i Oster ha gen obej rze li jego pod sta wę mie li na dzie ję, że zo ba czą, co kry je się za stru mie niem, ale woda i pia na zu peł nie za sła nia -ły wi dok. To chy ba naj prost sza dro ga w górę po wie dział Mac do Ed die go, wska zu jąc frag mentskal nej ścia ny. Tak, nie po win no być za cięż ko przy tak nął Cha se, a po tem przyj rzał się star sze mumęż czyz nie. Szu ka łeś so bie wy god nej tra sy? No ja sne! Je śli El Do ra do na praw dę jest ukry te za tym wo do spa dem, nie będę tu stałz za ło żo ny mi rę ka mi, kie dy wy z Niną bę dzie cie je po dzi wiać.Też chcę zo ba czyć to miej -sce. Je śli fak tycz nie coś tam jest. Musi być sta now czo stwier dził Oster ha gen. Wszyst ko się zga dza.Mapa z Pa iti ti,kipu, szlak hu acas.To miej sce, któ re go szu ka li śmy. Za raz się prze ko na my po wie dzia ła Nina, wy cze ku ją co pa trząc na męża. Zno wu da łem się wro bić mruk nął Cha se. W po rząd ku, sko ro na le gasz, pój dę tami znaj dę ci ko lej ny cud świa ta do dał, wy szcze rzył zęby w uśmie chu, ze brał sprzęt i pod -szedł do pod nó ża kli fu.Wspi nacz kę za czął za le d wie trzy me try od kra wę dzi wo do spa du, więc już po chwi li byłprze mo czo ny od pia ny.Mac miał ra cję dro ga w górę była pro sta.Już po mi nu cie zna lazłsię na wy so ko ści skal nej pół ki, któ ra oka za ła się bar dzo wą ska.Ed die wbił w ska łę ko łek,przy cze pił do nie go ka ra biń czyk i prze cią gnął przez nie go linę, któ rą za bezpie czył wę złem.Za rzu cił zwój liny na ra mię, ob ró cił się twa rzą do skal nej ścia ny i ru szył bo kiem po pół ce.Dro ga była ukry ta pod nie wiel kim na wi sem, ale i tak stru mień wody spa dał na jego ple -cy.Cha se wci skał pal ce w pęk nię cia w ska le, i moc no się ich trzy ma jąc, ostroż nie po su wałsię do przo du.Po oko ło dzie się ciu me trach klif nie co się wy brzu szał, a dal sza dro ga bie gła pod stru -mie niem wody.Cha se pró bo wał spraw dzić, czy pół ka cią gnie się po dru giej stro nie wy stę -pu, ale woda i pia na za sła nia ły wi dok.Trzy ma jąc się jed ną ręką, wy jął ko lej ny ko łeki, ostroż nie przy trzy mu jąc go kciu kiem, wbił w ska łę.Przy piął ka ra biń czyk i prze cią gnąłprzez nie go linę.Kie dy upew nił się, że wszyst ko trzy ma się moc no, wziął kil ka głę bo kichod de chów, chwy cił się ska ły i wszedł pod wo do spad.Woda ude rzy ła go z peł ną mocą.Omal nie od padł od kli fu i nie wylą do wał na po szar pa -nych gła zach na dole
[ Pobierz całość w formacie PDF ]