[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nicole wiedziała, że jest bliska przekroczenia granicy niebez-piecznej strefy w ich przyjazni, ale tak bardzo zależało jej na nich obojgu, że odrzuciła wszelkie opory irzuciła się w przepaść.Słowa popłynęły same.Nie patrzyła na Harriet, ale wiedziała, że przyjaciółka słu-cha jej w napięciu.- Wydaje mi się, że wmówiłaś sobie z czasem, że to Charles jest jedyną prawdziwą miłością w two-im życiu, ponieważ ta historia nie zakończyła się ostatecznie, kiedy poznałaś Tima.Wmówiłaś sobie, żepoślubiłaś jakiś drugorzędny substytut i że dlatego nie możesz naprawdę go pokochać.Nienawidzisz się za stabilizację" i czujesz się winna, bo myślisz, że go wykorzystujesz.Teraz usiłujesz przekonać samą siebie,że powinnaś od niego odejść, bo uważasz, że to najlepsze rozwiązanie.Harriet nadal milczała.- I myślę, że ta historia z Charlesem - to stek bzdur.Byłaś taka młoda, to była pierwsza miłość -nigdy nie przeszła życiowych sprawdzianów.Upadłaś przed pierwszą przeszkodą.To samo z Nickiem.Totylko gra.Nie odrzucaj tego, co prawdziwe.Wierzę w ciebie i Tima - naprawdę mocno wierzę.Harriet musiała przyznać Nicole rację co do niektórych rzeczy.Co do Charlesa i Nicka.- Dlaczego w takim razie tak się czuję? Skoro wszystko jest tak wspaniale?Na to Nicole nie miała gotowej odpowiedzi.- Nie wiem.Nazwij to syndromem siedmiu lat.- Harriet niecierpliwie odrzuciła głowę.- Nie, nieżartuję.Mam na myśli raczej to, że zażyłość rodzi lekceważenie.Boisz się, że może tracisz coś wspaniałe-go.Chyba to właśnie czasami czuje Gavin.Harriet spojrzała ze złością.Nicole wprawnie odwróciła rozmowę od krytycznego punktu.- To chyba to wesele na wiosnę i fakt, że mamy po trzydziestce - może to okres przełomowy.Coś wtym stylu.A jakbyście się tak na chwilę rozstali z dziećmi i codziennością? Jak myślisz?Albo rozstać się na chwilę ze sobą, pomyślała Harriet.Nicole być może przejrzała całą sytuację jakprofesjonalistka, lecz nie umiała zaoferować żadnego rozwiązania.RLTCzerwiecSpotkanie dyskusyjnego klubu czytelniczegoMoja Antonia Willa Cather, 1992*Moja Antonia unieśmertelnia postać pięknej imigrantki o wielkich oczach, która prześladuje JimaBurdena przez całe życie.W jego mniemaniu Antonia Shiberdas uosabia niezwykłe sprzeczności amery-kańskiego Zachodu: surowość i dzikie piękno, nieskończone możliwości i rozległe horyzonty.* W.Cather, Moja Antonia, przeł.Ryszarda Grzybowska, Warszawa 1992.Gotowa?Susan zgarnęła torebkę ze stolika w przedpokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi.- Czy jestem gotowa?! - W podskokach znalazła się na ścieżce, wyprzedzając przyjaciółkę.- Czy dobrze zgaduję, że książka ci się podobała?- Książka? Nie bardzo! Nie do końca ją zrozumiałam.Nic nie szkodzi, chociaż oczywiście nie za-mierzam się do tego przyznawać, zwłaszcza wobec Harriet, i mam nadzieję, że mnie nie wydasz.Nie toładne, co ładne.i tak dalej.Po prostu mam ochotę na odrobinę rozrywki.Chcę usiąść na nieskazitelniebiałej sofie Nicole, wypić lampkę cudownie białego wina i zapomnieć o nich wszystkich.- Kim są oni? Chyba nie Roger?- Och, nie.On jest cudowny.Oczywiście.Ale na przykład moi klienci, ze swoim odrażającym gu-stem i niezrozumiałymi żądaniami.- Miałaś dobry dzień w pracy?- Bynajmniej.Jeden z tych okropnych, szczerze mówiąc.Mary jest w strasznym nastroju od tygo-dni.Chyba martwi się Clare, ale to przecież nie moja wina?- Przyznam się wam, że już ją kiedyś czytałam.Wokół rozległy się dobroduszne okrzyki niezado-wolenia.Harriet uniosła rękę, prosząc o ciszę.- Ale dawno temu, na studiach.Jak wiadomo, macierzyństwo przyćmiewa umysł, więc przeczyta-łam ją teraz od nowa.Uważnie i tak dalej.W razie gdybym się zmieniła i gdyby mi się już nie podobała.Ale podoba mi się.Właściwie trochę się nawet denerwuję.Jeśli wybiera się ukochaną książkę i chce się,żeby inni też ją polubili, to trochę ryzykowne.Kiedyś strasznie mi się podobała.Chciałam, żebyśmy sięwysiliły i przeczytały coś dawniejszego.Coś, co wybrałyśmy nie dlatego, że jest na liście bestsellerów,leży na każdej wystawie albo wszyscy to czytają.Chyba jesteśmy gotowe na klasykę.RLT- Jane Austen - czemu nie, choć nigdy nie proście, żeby przeczytać ją w klubie.Karol Dickens -owszem, choć szczerze mówiąc, serial BBC jest jeszcze lepszy.D.H.Lawrence - hmm, tak.Ale chyba nieto.Facet w księgarni musiał mi przypomnieć, jak się to wymawia.Okropnie żenujące.A potem specjalniezamówić.Jak może być klasyką coś, o czym nigdy nie słyszałyśmy?- Nie zmuszajcie mnie do odpowiedzi - mrugnęła Harriet.- Po prostu uwierzcie na słowo.To ame-rykańska klasyka.Zajmowałam się tym w college'u.Walt Whitman, Flannery O'Connor, Stephen Crane.Itym podobni.- Teraz naprawdę za tobą nie nadążamy.- Chyba znalazłam się w niewłaściwym klubie.- Nie, to chyba Harriet trafiła do niewłaściwego klubu.Wszystkie jesteśmy mniej więcej na jednympoziomie.To ona jest tą jedyną intelektualistką.- Mogłybyśmy czytać Hello!", Jane Green i Wendy Holden.- Jaki Flannery?- Poczekajcie.- Nicole przypomniała sobie coś i pochyliła się do przodu z przejęciem.- PrzecieżChloe miała się nazywać Flannery? To dlatego?- Tak! - odparła z ożywieniem Harriet.Pozostałe wykrzywiły się.- Dzięki Bogu za Tima.- Zdecydowanie.To okrucieństwo.Flannery.Możecie sobie wyobrazić, jak wołałaby ją na placuzabaw? Flannery! - teraz wszystkie się śmiały.- No już dobrze.Faktycznie, na pewno jestem w niewłaściwym klubie, ale postanowiłam was tole-rować, oczywiście z altruistycznych pobudek.- Harriet śmiała się z siebie samej jeszcze serdeczniej niż znich, i to ją uratowało.- Ale czy wam się podoba? - Rozejrzała się po pokoju, z wyciągniętymi rękami,dłońmi do góry.Co za despotka.Nicole już spodziewała się prośby o podniesienie rąk, a potem zatrzy-mania po lekcji tych, które odpowiedziały przecząco.Polly wyrwała się pierwsza.- Mnie tak.Nie pokochałam tej książki, ale spodobała mi się.Najbardziej opisy przyrody.- Zdecydowanie.To niezwykłe wyczucie pór.roku, bogactwa kolorów, na przemian z ludzkim ubó-stwem.- Daj spokój, Harriet.To ty zawsze opowiadasz o dramacie, uczuciach, namiętności.Czy naprawdęznajdujesz to w tej książce, czy czytasz ją na jakimś innym poziomie?- Ależ jest w niej wszystko - niespełniona miłość, samobójstwo, uwiedzenie, opuszczenie, straconamłodość, duch pionierstwa, rozczarowanie.Następna odezwała się Clare:- Rozumiem, ale styl jest dosyć dziwny.Wszystko się dzieje jakby poza głównym nurtem akcji.Ona opisuje ogromnie ważne wydarzenia jakby mimochodem.RLT- Jakby rozgrywały się na tle czegoś.Chyba nie chciała napisać kolejnego kobiecego romansu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]