[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem obrócił się do chłopca i rzekł:- Nie wolno ci nigdy używać tego zaklęcia, chyba żeby ci groziła utrata mocy i życia.Czy todla tego zaklęcia otwarłeś księgi?- Nie, Mistrzu - wymamrotał chłopak i pełen wstydu opowiedział Ogionowi, czego i z jakiejprzyczyny poszukiwał.- Czy nie pamiętasz, co ci mówiłem - że matka tej dziewczyny, małżonka władcy, jestczarodziejką?W istocie, Ogion kiedyś to powiedział, ale Ged nie zwrócił wtedy na to uwagi, choć od obecnejchwili wiedział już, że Ogion nigdy nie mówi mu niczego, jeśli nie ma po temu istotnegopowodu.Sama dziewczyna jest już na wpół czarownicą.Być może, to matka przysłała ją, aby z tobąporozmawiała.Być może to ona otwarła księgę na stronicy, którą czytałeś.Moce, którym onasłuży, nie są tymi, którym służę ja; nie znam jej zamiarów, ale wiem, że nie życzy mi dobrze.Ged, posłuchaj mnie teraz.Czy nigdy nie pomyślałeś, że tak jak cień musi otaczać światło, taksamo niebezpieczeństwo musi otaczać czarodziejską moc? Te czary to nie gra, w którą siębawimy dla przyjemności albo własnej chwały.Pomyśl o tym: o tym, że każde słowo, każdedziałanie naszej sztuki wypowiadamy i wprawiamy w ruch na korzyść albo dobra, albo zła.Zanim przemówisz albo uczynisz cokolwiek, musisz znać cenę, jaką trzeba zapłacić!Zdjęty wstydem, Ged zakrzyknął:- Jakże mam znać sprawy, skoro mnie niczego nie uczysz? Od czasu gdy żyję przy tobie,niczego nie zrobiłem, nie zobaczyłem.- Teraz coś zobaczyłeś - odparł mag.- Przy drzwiach, w ciemności, wtedy gdy wszedłem.Ged milczał.Ogion ukląkł, ułożył drwa w kominku i rozniecił ogień, gdyż w domu było zimno.Potem,wciąż klęcząc, rzekł swym spokojnym głosem:- Ged, mój młody sokole, nikt cię nie zmusza, abyś przebywał ze mną lub mi służył.Nie typrzyszedłeś do mnie, lecz ja do ciebie.Jesteś bardzo młody jak na taki wybór, ale nie mogę gouczynić za ciebie.Jeśli sobie życzysz, wyślę cię na wyspę Roke, gdzie nauczają wszystkichwysokich kunsztów.Nauczysz się każdego kunsztu, jakiego się podejmiesz, gdyż twoja moc jestwielka.Większa nawet, mam nadzieję, niż twoja pycha.Zatrzymałem cię tu przy sobie,posiadam bowiem to, czego tobie brakuje, ale nie będę cię zatrzymywał wbrew twej woli.Wybieraj więc teraz między Re Albi a Roke.Ged stał bez słowa, serce tłukło mu się w piersi.Zdążył już przecież pokochać Ogiona, tegowyzbytego gniewu człowieka, który uzdrowił go dotknięciem; kochał go i aż do tej pory niewiedział o tym.Spojrzał na dębową laskę opartą w kącie przy kominku, przypominając sobie jejblask, który wypłoszył z mroku złego ducha, i zatęsknił za tym, aby pozostać z Ogionem, aby iść~17~wraz z nim przez lasy w długiej i dalekiej wędrówce, ucząc się sztuki milczenia.Jednakżeodzywały się w nim inne pragnienia, które nie dawały się uciszyć: żądza sławy, chęć czynu.Ogion rysował przed nim długą drogę ku czarodziejskiemu mistrzostwu, powolny marszbocznymi ścieżkami, podczas gdy on mógł pożeglować z morskim wiatrem wprost na MorzeNajgłębsze, na Wyspę Mędrców, gdzie powietrze rozświetlają czary i gdzie Arcymag przechadzasię pośród cudów.- Mistrzu - powiedział - popłynę na Roke.Tak więc w parę dni pózniej, w słoneczny wiosenny poranek, Ogion schodził wraz z nimspadzistą drogą wiodącą z Overfell do odległego o piętnaście mil Wielkiego Portu Gont.Tam,przy bramie strzeżonej z obu stron przez rzezbione smoki, strażnicy z miasta Gont na widokmaga przyklękli z obnażonymi mieczami w dłoniach i pozdrowili go.Znali Ogiona i oddawalimu cześć na rozkaz księcia oraz z własnej woli, gdyż dziesięć lat wstecz Ogion uratował miastoprzed trzęsieniem ziemi, które mogło obalić w gruzy wieże należące do zamożnych mieszkańcówi zasypać lawiną kanał pomiędzy Zbrojnymi Urwiskami.Ogion przemówił wtedy do Góry Gont,uciszając ją, i uśmierzył dygoczące przepaście Overfell, tak jak uspokaja się przerażone zwierzę.Ged słyszał niegdyś opowieści o tym zdarzeniu i wspominał je teraz, widząc z podziwem, jakuzbrojeni strażnicy klękają przed jego łagodnym Mistrzem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]