[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz, kiedy powiedziała, żepromienieję pięknem taka, jaka jestem, z obwisłym tyłkiem i całą resztą, azważywszy, że sama wie, jak to jest być w ciąży i przytyć, i jakichdokładnie trzeba użyć słów -wszystko to razem bardzo mi pomogło, samaCalista nie domyślała się pewnie jak bardzo.Zastanawiam się, czy twój tata niepokoiłby się moją109tuszą.Właściwie nigdy nie byłam za szczupła, raczej w miarę przeciętna,poza tym, że mam duże cycki i pękaty tyłek.Kiedyś bez przerwynarzekałam, że tyję, aż pewnego dnia Gavin powiedział mi, abymprzestała.Stwierdził, iż mnie i tak kocha i żebym się nie przejmowała.Ale czasami, bardzo rzadko, widziałam, jak jego oczy wędrują po moimciele, kiedy się schylałam pod prysznicem i brzuch zwijał mi się wharmonijkę, a piersi zwisały, jak balony napełnione wodą.Trudno byłocoś odczytać z jego twarzy - nie mogłabym powiedzieć, czy go ten widokodrzucał, czy zachwycał.Sama też nie odważyłam się zapytać.Którakobieta lubi, jak mąż mówi, że zmiany w jej wyglądzie napawają goobrzydzeniem?Twój tata był sportowcem.Codziennie rano biegał, a w czasiewieczornych wiadomości robił sto przysiadów.W soboty grał wkoszykówkę.Przyglądałam się z podziwem.Próbował mnie wciągnąć wswój styl aktywnego życia, ale tak naprawdę nie znoszę ćwiczeń.Wolęposiedzieć i poczytać albo obejrzeć dobry film, niż się pocić.Wiem,wiem, potrzeba mi teraz ruchu.Choćby ze względu na ciebie.To był małypunkt sporny między mną a twoim tatą.Zdaje się, iż mój brak troski owłasne zdrowie nieco go niepokoił.Ja natomiast zawsze uważałam, żetrzeba się cieszyć tym, co życie przynosi, i jeśli nawet potem klapniesz nazatkane cholesterolem serce, to będziesz mogła powiedzieć, iż robiłaś to,na co miałaś ochotę, że byłaś szczęśliwa.Zabawne, on zawsze myślał ozdrowiu, a teraz to ja będę długo żyła.Zabawne w znaczeniu dziwne, alenie do śmiechu.Kiedyś zrozumiesz różnicę.110Radzę sobie dobrze, coraz lepiej, nieraz mam wrażenie, że może uda misię przeżyć cały dzień bez płaczu, a wtem nagle, bez ostrzeżenia, zaczynasię.Ból znów rośnie i rośnie, aż w końcu rozbija w drobny mak wszelkienadzieje na poprawę, potem się cofa, tylko po to, by znów wrócić.Zupełnie jakbym była dryfującym kawałkiem drewna, który unosi się nafali, bezbronny, zdany na łaskę przypływu, i nie wie, czy kiedyś trafi dobezpiecznego portu.Pani doktor uważa, że byłoby dobrze, gdybymporozmawiała z psychoterapeutką, którą mi poleciła.Nie wiem.Niewiem, jak by mi to miało pomóc.Poza tym boję się, że taka terapia byłabykosztowna, a muszę oszczędzać ze względu na ciebie.W dodatkuobawiam się, że nikomu prócz ciebie nie odważyłabym się powiedzieć, iżwiduję twojego tatę.Ale obiecałam pani doktor zastanowić się nad tym.Dziś byłam w formie, póki Calista nie przyniosła prochów twojego taty.Ona i Mike przechowywali je dla mnie od dnia stypy - nie mogłam poprostu znieść widoku urny, nie mówiąc o tym, że miałaby stać w domu.Ateraz, nie spytawszy mnie, czy już jestem na to gotowa, Calista przyniosłaprochy.Patrzyłam na niebieski pojemnik w jej ręku - wiedząc, co zawiera- byłam jak zamurowana.Odebrało mi mowę.Speszona moimmilczeniem, Calista powiedziała z zażenowaniem:- Wiesz, pomyślałam sobie, że może chciałabyś je mieć.111Kiedy nie odpowiedziałam, uścisnęła me zesztywniałe ciało i wyszła,zapowiadając, że pózniej zadzwoni.Cała drżąca zmusiłam się dospojrzenia na urnę stojącą przede mną na stoliku.Na wieczku wyrytoimiona i nazwisko twojego taty, wypisane czarną kursywą z zawijasami:Gavin Lee Strickland.Pod tym data urodzin i data wypadku.Data jegośmierci.Wiesz, za każdym razem, kiedy mówię lub piszę o śmierci twojegotaty, wciąż nie do końca w nią wierzę.Siedzę w dużym pokoju wtulona wulubiony kąt sofy, skąd zawsze oglądam wieczorne wiadomości, i raz poraz spoglądam na drzwi, czekając na jego powrót.Czekam, aż powie: Saro, kochanie, przywitaj swego przodownika miłości!" Wyobrażamsobie, że mnie obejmuje mocnymi ramionami i wtula szorstką twarz wzagłębienie szyi.Golił się co drugi dzień. Pocałuj mnie, mamusiu.Pokaż, jak mnie kochasz!" Szczerzy zęby w uśmiechu. O Boże, jakie tymasz wielkie zęby!" Udaję przerażenie. To po to, żeby cię lepiej zjeść,kochanie!" - warczy.O Boże
[ Pobierz całość w formacie PDF ]