[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przecież wiem, Chad.Nie wolno mi o to prosić.Chcę dać ci tylko do zrozumienia, że między tobą amną nie powinno się nic wydarzyć, póki przyszłośćHoney Ridge zawieszona jest w próżni.- A ja myślę, że za bardzo wszystko komplikujesz.- Nie, Chad.Wszystko komplikuje fakt, że pewnego dnia na twój rozkaz Honey Ridge może przestać istnieć.Gdybym przespała się z tobą, a następnego dniakazałbyś tu wszystko pozamykać.Nie, nie miałabymdo ciebie pretensji.W końcu masz takie prawo.Ale itak czułabym się zdradzona.Rozumiesz?Oczywiście, że rozumiał, dlatego przez chwilę mil-czał, zastanawiając się w duchu, czy przekazać Leili tęrewelację.Decyzja była - tak.- W takim razie powiem ci coś, dzięki czemu bę-dziesz spała spokojnie, a już na pewno przez najbliższymiesiąc.Dziadek, zostawiając mi w spadku winnicę,zrobił jedno zastrzeżenie.Nie wolno mi jej sprzedać,dopóki wino z ostatniego winobrania nie zostanie roz-Slane do butelek.Czyli tak czy siak dokończycie wino-branie.Co będzie dalej? Nie wiem.Niestety, nie mogęci niczego obiecać.- Rozumiem.Czyli zostajemy do września.R- Tak.A co dalej, naprawdę nie wiem.Czuła, że serce w niej zamiera.Bo już była pewna, żeChad sprzeda Honey Ridge.Nie przyjechał tutaj, żebyprzekonać się, czy warto uratować winnicę.Zjawił siętu z nudów, a winnica była czymś nowym, a przez tointeresującym.Ot, takie zabijanie czasu.Zaś ona mo-głaby być dodatkową rozrywką.Tego dnia pomagał Juliowi w zamykaniu dębowychbeczułek z cabernetem, potem zabrał się do gruntow-nego sprzątania piwnic.Sprzątał i sprzątał, nie mogącdoczekać się chwili, kiedy wszyscy rozjadą się do do-mów.A że sprzątanie nie jest czynnością skompliko-waną, mógł sobie spokojnie pomyśleć o tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, a także o ostatniejrozmowie z Leilą.Wcale nie chciał być tak brutalnieszczery, oznajmić bez ogródek, że sprzedaż winnicyjest czymś bardzo realnym.Kto wie, czy tak by się jużnie stało, gdyby nie klauzula w testamencie dziadkaCharlesa.Powiedział jej o tej klauzuli.Może nie powi-nien był, ale zrobił to pod wpływem emocji.A pomysł,że Leila całuje go, starając się za wszelką cenę ratowaćwinnicę, jemu samemu wydawał się idiotyczny.Jednym słowem, powinien ją przeprosić.Kiedy podchodził pod dom, zobaczył, że w kuchnipali się światło.Okno od frontu zabarwione było naczerwono, czyli ogień w kominku płonął.Znak, że Le-Sila jest w domu.Ciekawe, czy go wpuści.Zapukał do drzwi.Otworzyła po dłuższej chwili,kiedy zaczynał już tracić nadzieję.Ubrana była w stare,Rwystrzępione dżinsy z dziurą na prawym kolanie.Niebyła to artystycznie wycięta dziura, jak w dżinsach,które kupuje się w sklepie.Te spodnie zniszczone zo-stały podczas ciężkiej pracy.Oprócz dżinsów miała nasobie spraną flanelową koszulę w czerwono-brązowąkratkę.Jasnobrązowe włosy związała w zwyczajnykoński ogon.Nie była pachnąca i elegancka jak poprzedniego wieczoru.Oczy miała podkrążone.Albobyła zmęczona - albo płakała.Prawdopodobnie i to, ito.- Chad - powiedziała bezbarwnym głosem.Zerożyczliwości i otwartości, jaką zwykle mu okazywała.-Nie spodziewałam się ciebie.- Musimy koniecznie pogadać, Leilo.Chodzi o na-szą dzisiejszą rozmowę.Trzeba to wszystko wypro-stować.Milczała przez dłuższą chwilę.W jej oczach dojrzałlęk.Mimo to powiedziała:- Dobrze.Proszę, wejdź.Kiedy przechodzili przez salon, zauważył, że jest tucałkiem inaczej niż wczoraj wieczorem.Po prostu ba-łagan.Regały puste, stosy książek leżały na podłodze.Pod ścianą stało kilka złożonych kartonów- A co to znaczy? - spytał, wchodząc za Leilą dokuchni.- Szykuję się do wyprowadzki.S- Co?! - I tak był spięty, ale teraz, po usłyszeniu ta-kiej rewelacji.- Zaczynam się pakować.Zaczęłam od rzeczy, któ-rych nie używam na co dzień.Książki, pamiątki i inneRdrobiazgi.Potem naczynia, pościel, ręczniki.Nie za-bierze mi to wiele czasu.Zastanawiam się też, czy niezadzwonić już do jakiejś firmy przeprowadzkowej.-Mówiła powoli, jakby wszystko sobie układała w gło-wie.Czuł się zapędzony w kozi róg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]