[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tonieprawda.Marihuana jest niebezpieczna i jej zażywanie prowadzi w prostej linii do przejścia namocniejsze narkotyki, które są jeszcze niebezpieczniejsze. Uzależniona od narkotyków od siedemnastego roku życia? powtarzałam to w kółko,ale nie mogłam tego pojąć.Jak mogła to przede mną ukrywać? Jak mogłam nic nie zauważyć?Oczywiście, że nic nie ukrywała.Każdy dorosły, który poobserwowałby ją przez dobę,wiedziałby, co się dzieje.A gdyby zobaczył fajkę wodną, zorientowałby się od razu.A skąd jamiałam o tym wszystkim wiedzieć? Wszędzie piszą, że heroina sprawia, iż człowiek chudnie, alegdy mama umierała, była napuchnięta.Na zdjęciach widzę, że miała piękną figurę, a w pewnymmomencie nawet przytyła.Może zorientowałabym się, że coś się dzieje, gdyby chudła.Natomiastwidać to było w jej zachowaniu.Te dni, kiedy nie wracała do domu, letarg, ciągłe wymioty, gwałtowne zmiany nastroju,zależność ode mnie wszystko to, co uważałam za normalne , było w rzeczywistości typowymizachowaniami osoby uzależnionej od heroiny.W artykule napisano znacznie więcej, niż babcia mi przeczytała.Odkryłam to, gdymiałam czternaście lat i odważyłam się wreszcie sama go przeczytać.To była okropna lektura.Patolog powiedział, że Jennifer nabawiła się poważnego zapalenia płuc, oskrzeli itchawicy.I została zabrana na oddział intensywnej terapii.Kiedy odzyskała przytomność,powiedziała, że wzięła pięćdziesiąt tabletek barbituranów i szprycowała się robiła zastrzyki znarkotyków trzy razy dziennie.Nie mogę sobie wyobrazić nic gorszego niż robienie sobie zastrzyków.Do dziś nie wiem,jak to robiła, że nic nie zauważyłam.Nigdy nie widziałam żadnych igieł, proszku, folii czyczegokolwiek, co kojarzy się z heroiną.Powiedziałam o tym babci. Musiała ją zażywać, gdy wychodziła z domu stwierdziła babcia, a ja się z niązgodziłam.Za każdym razem, gdy znikała z domu, szprycowała się heroiną. Więc czemu tym razem było inaczej? Dlaczego tym razem ją to zabiło? zapytałam.Babcia też musiała się nad tym zastanawiać. Może należy zapytać, czemu nie zabiło jej wcześniej?Nie wiem, kiedy bym się dowiedziała prawdy, gdybym nie trafiła na tamtą gazetę podczaslekcji plastyki.To kolejny przykład na to, jak dziadkowie próbowali mnie chronić.Ale nie nawiele im się to zdało.Najpierw odmówiono mi pożegnania z mamą w szpitalu, potem nacmentarzu.Wydawało się, że radzę sobie z tym wszystkim lepiej, niż można było sądzić.Lepiejniż oni.Ale to wszystko musiało się kiedyś skończyć.Kiedy już odkryłam prawdę, całymitygodniami byłam nieznośna, wrzeszczałam, biłam, wciąż tylko żądałam odpowiedzi na pytania irzucałam oskarżenia& i płakałam.W końcu nadeszły też łzy.Azy sprawiały ulgę, ale gdy tylko obeschły, znów zaczynałam szukać odpowiedzi.Babciacały swój gniew wylewała na mojego tajemniczego ojca, a ja na nią. Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy? Dlaczego jej nie powstrzymałaś? Dlaczego nie pozwoliłaś mi się z nią pożegnać?Byłam nie do opanowania, kompletnie szalona i koniecznie chciałam kogoś oskarżyć.Ktoś musiał być za to odpowiedzialny.Potrzebowałam tego.I z przykrością muszę przyznać, żeprzez kilka tygodni wciąż oskarżałam moich dziadków.Dziadek starał się ukrywać.Jestem pewna, że uważał, że zachowanie mamy i jej śmierćbyły najgorszym, co go mogło spotkać.Moje zachowanie jednak nie było lepsze.Byłam gościemw jego domu, a mimo to oskarżałam jego i jego żonę o to, że nie dbali o mamę.Nawet wojskoweszkolenie nie mogło go na coś takiego przygotować. To nieprawda, Cathy! krzyczał. To czemu jej nie uratowałeś? Próbowałem.Wszyscy próbowaliśmy. To czemu umarła? Ponieważ przerwała cicho babcia nie chciała, by ją ratować.Przez jakiś czas wciąż prowadziliśmy tę samą dyskusję.Padały te same oskarżenia i tesame odpowiedzi.Nawet gdy się z nimi nie kłóciłam, byłam niedobra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]