[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzieśpod koniec maja bie\ącego roku sekciarze zamknęli swoje interesy, wyciągnęli z kontwszelką gotówkę, pozbyli się samochodów, spakowali walizki i zniknęli.Nikt z trzydziestutrzech osób nie zostawił nowego adresu, chocia\ rodziny otrzymały uspokajające pocztówki zró\nych miejsc na świecie.Nikt po 31 maja nie skorzystał z telefonu ani karty kredytowej, nielatał samolotem i nie przekroczył granic Unii Europejskiej.Przepadli bez śladu, jakby ichpochłonęła święta ziemia lub.uskok czasoprzestrzenny.- I jak się wam to podoba? - zapytał Marek.- Ciekawe.- HSP przeczesał palcami niesforną czuprynę.- Z informacji, które zebrałeś, wynika, \e te trzy grupy chciały zrobić coś podobnego do nas, przygotowaćkadrową grupę do exodusu, w odpowiednim momencie uświadomić ludziom rychłą zagładę ipokazać mo\liwość ucieczki.- Podobieństw jest więcej - dodała Miriam.- Ci liderzy bez \yciorysów, jakby niepochodzący z tego świata.- Bardziej niepokojące jest, \e wszyscy zle skończyli - zauwa\yłem.- W samobójstwanie bardzo wierzę, a jeśli zostali zamordowani, pozostaje pytanie: przez kogo?- Ta grupa niemiecka chyba jeszcze \yje - wtrącił naragle Limeryk, dotądprzysłuchujący się tylko naszej rozmowie.- A przynajmniej sześć dni temu \ył jeden z nich,znany nam ju\ Kurt Kleinhoffer, wielki amator nurkowania.Udało mi się go namierzyćpoprzez jego legitymację  PADI.Diving instructor.Wiem, \e tydzień temu prowadził kursamatorów głębokiego nurkowania w Paleokastricy.- A gdzie to jest?- Na greckiej wyspie Korfu.W staro\ytności zwanej Korkyrą.*Prom z Wenecji przybił do portu w Korkyrze 6 sierpnia około południa i nasz ford(kupiłem go w przeddzień wyjazdu) zjechał po pomoście na nadbrze\e.Było gorąco i parno,chmury nadciągające od strony górzystego Epiru zwiastowały burzę.Jak udało się nam tu dotrzeć? Jedynie Marek miał normalny paszport wa\ny do 2009roku.Dokument Miriam na kilometr pachniał podróbką, o moim wyświnionym dowodzieosobistym kupionym od menela lepiej nie wspominać.HSP nie mógł legitymować siędokumentami, w których był o pięćdziesiąt lat starszy, a Limeryk chyba nigdy nie miałdowodu to\samości, jeśli nie liczyć listu \elaznego, który wystawił mu jeden z regentów.Wprawdzie weszliśmy do unii ale granice pozostały.- Ja to załatwię - powiedziała Marysia na postoju tu\ przed Cieszynem.Nakłoniła Limeryka i profesora, \eby weszli do baga\nika.- Czesi na pewno go otworzą - oponowałem.- Nie otworzą - uśmiechnęła się.Na granicy wyszła z samochodu emanując seksem charakterystycznym dla dziecka-dziwki.Czar ten działał równie\ na pograniczników.Niczego nie sprawdzali, zasalutowali,puścili.Historia powtórzyła się na granicy słowackiej, potem austriackiej.Mogliśmyoczywiście skorzystać z luk czasoprzestrzennych, jednak HSP podejrzewał, \e wa\niejsze czakramy obsadzili ludzie Vella.- Ilu jest tych przemytników? - zapytałem.- Kilkuset - odparła Miriam.- Jeśli Vell przekonał ich, \e stanowimy zagro\enie, niepopuszczą.- Ten mięśniak ma taką siłę przekonywania?- Nie on sam.Ale jest jeszcze Furrmer, szef szefów.Obłędnie inteligentny icałkowicie bezwzględny.Na ruchliwym bulwarze biegnącym obok portu weszliśmy do knajpki coś zjeść,Henryk zaś udał się do miejscowej agencji turystycznej, \eby nabyć mapę i dowiedzieć się oszkoły nurkowania.Wrócił wymachując gazetą, w której pod wielkimi czarnymi literami widać było dzióbjakiegoś statku, ledwie wystający z wody.Niestety nie znałem greki i tekst mógłby byćrównie dobrze napisany w suahili czy urdu.- Spózniliśmy się - wołał HSP, który władał językiem Homera, wprawdzie w jegoklasycznej wersji, ale radził sobie równie\ z nowogreckim.- Załatwili naszych  naturystów. Tragiczny rejs, tajemnicza noc , głosił nagłówek w literackim przekładzie Henryka.Noc z 4 na 5 sierpnia pozostanie najtragiczniejsza w najnowszych dziejach naszegoakwenu, a zarazem najbardziej zagadkowa.Około godziny 19 wyszedł w morze z portu wKorkyrze pełnomorski jacht  Ariadna , kierowany przez doświadczonego kapitana SpiroKallatisa, biorąc kurs na południe, w stronę Itaki.Na pokładzie znajdowało się trzydziestudwóch zamo\nych turystów, głównie z Niemiec.Morze było spokojne, widzialność dobra.Luksusowy statek widzieli pasa\erowiepromów kursujących pomiędzy Korfu a poło\oną na stałym lądzie Igumenitsą.Zwrócili te\ naniego uwagę turyści podziwiający zachód słońca z monastyru na przylądku Asprokavos.Co stało się pózniej, trudno orzec.Nocny prom podą\ający z Bari na Peloponezzauwa\ył przed świtem na wysokości wyspy Paxii fragmenty zatopionej jednostki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl