[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobieta się uśmiechała.Miała rudawe włosy, spięte w kok.Prawą dłonią nerwowopoprawiała fryzurę.W sali restauracyjnej zrobiło się małe zamieszanie.Niektórzy gościewstawali z krzeseł, aby zrobić drogę dla wózka inwalidzkiego.Jeden z mężczyzn pchającychwózek powiedział głośno do starszej kobiety stojącej za barem:- Natalia dzisiaj jak zwykle.Około dwudziestej drugiej przyjedziemy po nią.Po chwili wózek zniknął w salce z komputerami.Marcin wstał gwałtownie z miejsca.Wybiegł na parking i z piskiem opon ruszył wkierunku asfaltowej drogi prowadzącej do miasta.Frankfurt nad Menem, 2003
[ Pobierz całość w formacie PDF ]