[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciebie, Edward, już tu diabli przy-nieśli, ledwie przyjechałeś, już zaczynasz swoje awantury.Idz no tam do pokoju, a ty, Lucja-nie, wstawaj, zrobimy sobie pożegnalny wieczór.Wstańże z tego wyrka.Dziadzia też idzie. Nie, wybacz mi, ale nie mam chęci nigdzie się ruszać.Mamy czas pożegnać się jeszczejutro, wyjeżdżasz przecież po południu.Będziecie pić, a ja dzisiaj spasuję.Zresztą Lublin niejest tak daleko i na pewno co jakiś czas przyjedziesz.Daj spokój, naprawdę nie mogę. Zwiństwo.Nie chcesz spędzić ostatniego wieczoru z przyjacielem.Trudno, nie będę cięnamawiał.Dziadzia, jesteś gotów?39Wyszli.Lucjan zapalił świecę, postawił ją na krześle obok łóżka, rozebrał się i położył.Czytał świeżo wydaną książkę Parandowskiego Król życia.W pokoju Edward rozstawiałswoje żelazne łóżko obok polowego studenta.Mieciek czytał jakąś broszurkę.Stukonisowakrzątała się, wycierając kurze.Potem przyszedł student i uradowany Edward taką rozpoczął znim gawędę: Panie Józiu, co pan masz taką głupią minę? Bo patrzę na pana odpowiada spokojnie Józef. Dziwi pana moja inteligentna twarz. Przestań pan, przestań.Zejdz pan ze mnie.Edward triumfuje i z werwą zapala papierosa.Rozbiera się, siada w kalesonach na łóżkui zaczyna: Panie Józefie, mam pana w d.e, co pan na to?Student zdejmuje z siebie odzież i ma ponurą twarz.Milczy.Edward znów: Dlaczegoś pan taki głupi, wytłumacz mi pan to. Zamknij pan swą krzywą mordę. Nie o to chodzi.Cała rzecz w tym, dlaczegoś pan taki głupi i skąd pan doszedł do tego,że ja mam pana w d.e.To właśnie interesuje mnie najbardziej. Tralala. Gdybyś pan był człowiekiem honoru, zażądałbyś ode mnie satysfakcji. Gwiżdżę na pańską gadaninę.Mam pana za idiotę i słów pańskich nie biorę poważnie. Wobec tego oświadczam panu, że pierwszego lepszego dnia dostanie pan ode mnie wpysk. Widzę, że panu życie zbrzydło.Kompletny idiota.Panu się sperma rzuciła na mózg, tojasne.Teraz Edward począł krzyczeć, pieniąc się z wściekłości: Milcz pan, milcz! bo za daleko się posuwasz, ty bydlę przeklęte.Co ci do mojej sper-my, ty jołopie! Ani słowa ani słowa, bo jestem bardzo zdenerwowany i kto wie, co może sięstać dzisiejszego wieczora.Och, ty grzdylu, ty chamie.chamie.ty.Student leżał na łóżku i pogwizdywał.Edward sprawiał wrażenie obłąkanego; trząsł sięcały i z ust wyrzucał masy nie trzymających się sensu zdań.Lucjan wstał i poszedł do pokoju. Panowie, co wy wyprawiacie, na miłość boską! Czy tu jest dom obłąkanych? Jak można,takie awantury po nocach.Panie Edwardzie, co się panu stało? No, przecież to jest okropne.Co jest z wami? Student wstał, kiwnął na Lucjana i obaj poszli do kuchni. Niech pan nie zwraca na to uwagi.On tak udaje.Chce pokazać, że ma przewrażliwionyumysł nadmierną kulturą.To nałogowy morfinista i onanizuje się w dodatku.Bardzo częstoprowokuje mnie i potem się awanturuje.Nie ma czym się przejmować. Dobrze, ale tu nie można wytrzymać.On nie jest tu sam. Kładz się pan spać.Przyzwyczaj się pan do takich awantur.Wrócili do pokoju.Edward najspokojniej w świecie obcinał sobie paznokcie u nóg.Miałminę, jakby nic nie zaszło.Już nic nie mówiono i student zgasił światło.Po chwili wszyscy spali.Nazajutrz rano, skoro Lucjan obudził się, do nosa wdarł mu się zapach chłopskiego potu,kożucha i sera.Rozejrzał się.W pokoju krzątał się chłopak o pucołowatej twarzy, krępy, wswetrze w kratę.Na podłodze leżały toboły, sznury i pogniecione papiery.Gość rozmawiał zMiećkiem i odwijał z gazetowego papieru jajka. A któż to jest znowu pomyślał Lucjan iw milczeniu śledził ruchy osobnika.Pózniej wstał Zygmunt i wesoło przywitał się z gościem. A, Bednarczyk przyjechał, patrzcie państwo, Co, już po wojsku? Będziesz dalej studio-wał, co? Acha.Będę dalej studiował.Zwolnili mnie kilka dni temu, ale byłem na wsi i przywio-złem sobie trochę żywności.Macie dużo lokatorów?40 Tak, jest tego dość.Czekaj, pózniej z tobą pogadam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]